[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dni dzieli³am na takie, w których przychodzi³ list od Micha³a i takie, w których ja pisa³am do niego.Moja mi³oœæ by³a bardzo wyrozumia³a.Pozwala³a mi na spotkania towarzyskie, a nawet na flirtowanie z ch³opakami.Takim ch³opakiem do flirtów by³ Krzysztof, zwany przez wszystkich Kusy, z racji wysokiego wzrostu.Chodziliœmy razem na prywatki, do kina i na spacery.Wszyscy uwa¿ali nas za parê, ale dla mnie liczy³ siê tylko Micha³.Któregoœ dnia rano, tak oko³o godziny trzynastej, mama wtargnê³a do mojego pokoju krzycz¹c g³oœno:- Do której zamierzasz spaæ, gnijesz w tym ³ó¿ku i nie ma z ciebie ¿adnego po¿ytku!Nie odpowiedzia³am, tylko naci¹gnê³am ko³drê na g³owê.- Masz list od Micha³a - doda³a mama, wiedz¹c, ¿e to jedyny sposób na wyci¹gniêcie mnie z ³ó¿ka.- Figê - burknê³am spod ko³dry.- No, to zobacz - zawo³a³a.- Zaraz zobaczymy co pisze - doda³a.Tego ju¿ by³o za wiele.Wyskoczy³am z ³ó¿ka jak z procy.- Oddawaj, cudzych listów siê nie czyta ! - wrzeszcza³am usi³uj¹c wyrwaæ kopertê.W koñcu uda³o mi siê to.Mama skapitulowa³a, a ja schowa³am siê w toalecie, aby spokojnie przeczytaæ kolejny mi³osny list.- ,,Nadziejo mojego serca” - pisa³ mój ukochany.- Jak piêknie - wzdycha³am, nikt tak do mnie nigdy nie mówi³.- ,,Przyje¿d¿am do ciebie w przysz³ym tygodniu, zarezerwuj mi hotel - przeczyta³am dalej.- Bo¿e, Przyje¿d¿a!!, chyba zwariujê.Natychmiast pobieg³am do Celiny, aby pochwaliæ siê t¹ cudown¹ wiadomoœci¹, a po godzinie ju¿ wszystkie moje przyjació³ki wiedzia³y o przyjeŸdzie Micha³a.Wreszcie przyszed³ ten upragniony dzieñ.Wszystko zapiête na ostatni guzik.Hotel zarezerwowany, a ja, dziêki pomocy kole¿anek, wystrojona jak stró¿ w Bo¿e Cia³o.Teraz trzeba na dworzec.- Mañka, chodŸ ze mn¹, bo sama siê bojê - prosi³am kole¿ankê.- Co ty, to twoja randka - próbowa³a oponowaæ.- Nie b¹dŸ œwinia - prawie ju¿ skomla³am.Mañka œwinia nie by³a, wiêc posz³yœmy razem.Poci¹g wjecha³ na stacjê, ludzie wysiedli, a Micha³a nie by³o.Pop³aka³am sobie natychmiast, ale Mañka przywo³a³a mnie do porz¹dku.- Nie rycz, jak krowa, ca³y makija¿ ci sp³ynie.- No to co! - i tak nie mam dla kogo ³adnie wygl¹daæ.- ChodŸ - Mañka poci¹gnê³a mnie za rêkaw, mo¿e jest w hotelu.- Ciekawe jak siê tam znalaz³, chyba samolotem - ironizowa³am, ale sz³am pos³usznie za Mañk¹, jak cielê.Wesz³yœmy do recepcji.Tutaj te¿ zabrak³o mi jêzyka w gêbie i Mañka musia³a zapytaæ o Micha³a za mnie.- Tak, ten pan przyjecha³ i prosi³ przekazaæ, ¿e jak ktoœ do niego przyjdzie, to jest na obiedzie w restauracji.- Dziêkujê - powiedzia³a kole¿anka, zerkaj¹c na mnie ze zdziwieniem.- No co ty, nie zemdlejesz? - zapyta³a gdy ju¿ wysz³yœmy.- Wszystko w porz¹dku, spadaj do domu - powiedzia³am serdecznie i ruszy³am na spotkanie.Siedzia³ przy stoliku i jad³ obiad, ale wygl¹da³ tak romantycznie, jak gdyby gra³ na harfie.Przywitaliœmy siê , lecz ciê¿ko mi by³o wydukaæ jakieœ s³owo.Micha³ zauwa¿y³ moje milczenie.- Coœ siê sta³o? - zapyta³.- nnie, tylko tak jakoœ - odpowiedzia³am rezolutnie.Po obiedzie poszliœmy na d³ugi spacer i ju¿ gêba mi siê nie zamyka³a.Potem by³o wino pokoju hotelowym i wiele s³ów o mi³oœci.Micha³ by³ trzy dni, które zlecia³y bardzo szybko.Znowu zrobi³o mi siê jesiennie w sercu, no i wokó³ te¿.Spada³y liœcie, przychodzi³y listy, a ja czyta³am Tuwima, bo jego wiersze bardzo pasowa³y do mojego nastroju.Jesieñ przerodzi³a siê w zimê, póŸniej przysz³a wiosna.Mój ukochany przyjecha³ do mnie jeszcze kilka razy, a w maju mieliœmy siê spotkaæ w Oœwiêcimiu, bo jecha³am z klas¹ na wycieczkê.Trasa wycieczki wiod³a przez Kraków, Wieliczkê, Ojców, no i Oœwiêcim.W trakcie wycieczki kombinowa³am, jak tu poinformowaæ profesorkê o moim planowanym spotkaniu.Postanowi³am pójœæ na ¿ywio³.- Proszê pani, a w Oœwiêcimiu przyjdzie po mnie wujek i chcia³am siê zwolniæ na trochê - rzuci³am w chwili, gdy profesorka by³a zaabsorbowana czymœ innym.- A ile ten wujek ma lat ? - zapyta³a rozs¹dnie.- No.dwadzieœcia cztery - odpowiedzia³am szybko.- No to ciê nie zwolniê - odpowiedzia³a pani i wróci³a do swojego zajêcia daj¹c mi w ten sposób do zrozumienia, ¿e dyskusja skoñczona.- To siê jeszcze oka¿e - mruknê³am pod nosem.W Ojcowie nie mog³am doczekaæ siê koñca zwiedzania, bo nastêpnym etapem wycieczki by³ Micha³.Kiedy ju¿ znaleŸliœmy siê w autokarze, spogl¹da³am nerwowo na zegarek i modli³am siê w duchu, ¿eby tylko zd¹¿yæ.- Nina, zobacz, jacyœ ch³opcy jad¹ za nami i kiwaj¹ nam - wyrwa³a mnie z rozmarzenia Mañka.Rzuci³am siê do okna.Za nami jecha³ fiat, a w nim dwóch ca³kiem przystojnych ch³opaków.Natychmiast zapomnia³am o Michale.Kiwa³yœmy do nich, oni do nas, pisaliœmy sobie liœciki, które my przytyka³yœmy do szyby, a oni odczytywali.W ten sposób umówiliœmy siê na spotkanie.W³aœnie w tym nieszczêsnym Oœwiêcimiu.Kiedy ju¿ autokar stan¹³ pod dworcem, profesorka zaczê³a dawaæ instrukcjê dobrego zachowania, ja ju¿ wypatrywa³am Micha³a.Na has³o,, mo¿ecie wyjœæ” pierwsza dopad³am klamki i ju¿ po chwili by³am na zewn¹trz.- No czeœæ dziewczyny - zawo³ali ch³opcy, którzy przyjechali za nami.- Siadajcie, zrobimy sobie przeja¿d¿kê - zaproponowa³ jeden z nich.Zatrzyma³am siê i spojrza³am pytaj¹co na Mañkê.- Wsiadamy? - zapyta³a.- Ma³a!, leæ na dworzec i powiedz Micha³owi, ¿e zaraz wracam - zawo³a³am do kole¿anki ³aduj¹c siê do auta.- Nina, co robisz!! - us³ysza³am jeszcze przera¿ony krzyk profesorki.Ch³opcy zachowali siê bardzo kulturalnie.Pokazali nam miasto, kryte lodowisko i po godzinie odwieŸli na miejsce zbiórki.Niestety Micha³a ju¿ nie by³o.- By³aœ? - dopytywa³am siê Ma³ej.- No tak , ale widzia³am tylko jak jakiœ facet wsiada do poci¹gu.- Chyba ciê widzia³, jak jecha³aœ z tamtymi ch³opakami - doda³a po chwili.- No to sobie nagrabi³am - rozp³aka³am siê.Nawciska³am sobie od idiotek, ale to nie polepszy³o mojego samopoczucia.Na dworze panowa³a wiosna, a w moim sercu nie têskni¹ca jesieñ, a zimny sopel lodu.W domu natychmiast zabra³am siê do pisania p³omiennych listów, które niestety zostawa³y bez odpowiedzi.ROZDZIA£ XXXIIPrzysz³o nastêpne lato.Micha³ tkwi³ gdzieœ we mnie jak trucizna, ale od czego jest antidotum.Pozna³am Jacka.By³ ratownikiem.Dobrze zbudowany blondyn z Warszawy, którego zazdroœci³y mi inne kole¿anki.Jeszcze jednym atutem Jacka by³o to, ¿e mówi³ do mnie kwiatuszku i by³ bardzo romantyczny.Niestety nie gra³ na ¿adnym instrumencie.Jacuœ zakocha³ siê we mnie bez pamiêci i nie informuj¹c mnie zaplanowa³ nasz œlub.Jak na porz¹dnego syna przysta³o zawiadomi³ rodziców o czekaj¹cym ich szczêœciu, a ci szybciutko napisali do moich, delikatnie podpytuj¹c o potomka.Z kolei moi zmartwieni staruszkowie przeprowadzili ze mn¹ powa¿n¹ rozmowê i odetchnêli z ulg¹, gdy dowiedzieli siê, ¿e jeszcze nie bêd¹ myæ wnukowi zafajdanej pupy.Jackowi dosta³o siê te¿ ode mnie za samowolê, ale nie spowodowa³o to ¿adnych skutków ubocznych.Nadal chodziliœmy na d³ugie romantyczne spacery nad jezioro i opalaliœmy siê na pla¿y.Wœród korespondencji, przychodz¹cej do rodziców, znalaz³ siê jeden niepozorny list zaadresowany do mnie, obcym charakterem pisma.Znane by³o tylko nazwisko - Micha³a.Rozerwa³am kopertê i zaczê³am czytaæ:-,, Pani Nino.„.Przebieg³am wzrokiem linijki tekstu i zatrzyma³am siê na zdaniu, które wstrzyma³o na chwilê moje serce.- ,, Micha³ jest ¿onaty i ma córkê.Czyta³am pani listy, ale nie dawa³am ich mê¿owi.Proszê wiêc wiêcej nie pisaæ.”.Wiedzia³am ju¿, ¿e go nigdy nie zobaczê
[ Pobierz całość w formacie PDF ]