[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ray otworzył oczy.Spoglądał w taflę lustra na człowieka o brązowo–żółtej skórze i czarnych włosach, których grube loki okalały twarz.Była ona, o dziwo, starsza i ordynarniejsza niż jego własna.- Twoje ubranie…Z jednej strony lustra pojawiła się ręka, która wskazała zawiniątko czekające na statku.Włożył na siebie koszulę z szorstkiego materiału, skórzany kaftan i krótką, bladoniebieską spódniczkę poplamioną solą, pachnącą morzem i potem.Zamiast sandałów były tam marynarskie buty ze skóry, wąsko okolone paskiem futra na noskach.Paznokcie Ray’a były nierówne, a pod nimi leżała gruba, czarna warstwa.Głębokie rysy w skórze dłoni pokryte były brudem.Tam, gdzie na nadgarstku widoczny był mały tatuaż, teraz skórę okalał szeroki pas miedzi.W zawiniątku były jeszcze: prosty pas z czarnej skóry do przymocowania miecza i hełm z brązu bez pióropusza.- Przygotowaliśmy to najlepiej jak było można - odezwał się głos zza niego, choć już nie widział twarzy w lustrze.- Pamiętaj, żeby się garbić chodząc, jesteś znad odległej granicy, nieokrzesany, nie znasz dobrych manier.Co robisz?- głos był ostry, czujny.Ray wodził dłonią po prawym ramieniu, potem drugą dłonią po lewym.Nie bardzo pamiętał, czego szuka.Czarne! Tak, to było czarne.Powinien nosić to tu, to było bardzo ważne dla niego!Spróbował raz jeszcze zwalczyć mgłę, która okryła jego umysł.- Czarne.- W lustrze ujrzał własne usta układające się na kształt tego słowa.- Czarna opaska - moja opaska!Nagle zobaczył ją oczyma duszy tak wyraźnie, jak wyraźnie widział to dziwne odbicie w lustrze.Czarna opaska należała do niego.Nie ruszy się stąd, dopóki mu jej nie oddadzą.Zdecydował się na to z dziwnym uporem, jakby to dawało mu bezpieczeństwo.Coś poruszyło się za nim, aczkolwiek nie mógł nic zobaczyć w lustrze.Teraz jednak był w stanie odwrócić się tak, jakby trudnym zadaniem było zmuszenie swojego niechętnego ciała do posłuszeństwa nawet w tak drobnej i zwyczajnej sprawie.Było ich trzech.Pierwszy, z wyglądu oficer, następnie jeden w koszuli służącego, zajęty w tej chwili skrzynką słoików i butelek, z poplamionym żółto–brązowym ręcznikiem przypominającym obecny kolor skóry Ray’a przewieszonym przez ramię, i wreszcie Naacal.W dłoni mędrca Ray zobaczył to, czego szukał - czarną opaskę ze wzorem węży o diamentowych oczach.Sięgnął po nią.- To go zdradzi przed każdym Atlantą, który go zobaczy.Żaden kupiec nie nosiłby takiego skarbu.- Oficer poruszył się, aby mu przeszkodzić.Naacal jednak spojrzał na Ray’a.- Nie wiem.Nie możemy oddalać myśli, że on bardzo by tego pragnął.Dlaczego chciałbyś to mieć, synu?Dla Ray’a ten wąski pasek skóry był rzeczą, w której tlił się ogień życia.Potrzebował go, musi go mieć - należy do niego i nie mogą mu go zabrać.- Moja! - Jego głos brzmiał jak warkot, ręka powędrowała do sztyletu na pasie.Cały świat, pokój zmniejszyły się do rozmiarów opaski i jej posiadania.Wydawało mu się jednak, że nie będzie musiał o nią walczyć, gdyż Naacal, wciąż przyglądając mu się tym głębokim, badawczym spojrzeniem, podał mu ją, drugą ręką powstrzymując oficera.Jest w tym uzasadnienie, choć ani on, ani my nie znamy go teraz.Nie noś jej na wierzchu, mój synu.Ray rozkoszował się chłodem opaski.Nie, noszenie jej byłoby niebezpieczne, musi ją trzymać w ukryciu, aby być bezpiecznym, bardzo bezpiecznym.Włożył ją z satysfakcją pod tunikę.- Posłuchaj teraz - w głosie kapłana była taka moc, że Ray spojrzał na niego z uwagą.- Zapewne będziesz sądził, że to, co uczyniliśmy tej nocy jest złem wyrządzonym tobie.Lecz czas i los nie zostawiły nam wyboru w godzinie potrzeby.Żaden człowiek z Ojczyzny nie mógł przybrać wyglądu Sydyk’a i otworzyć bram dotąd zamkniętych dla naszych oczu.Wiedzieliśmy, że Cień nie może cię zatrzymać, bo byłeś już w jego kryjówce.Tak więc musimy znów wziąć do ręki broń, którą nam dałeś.Oto ona.W sile Płomienia odczytujemy iskry i gwiazdy.I choć śmierć będzie jak chmura nad tobą, jak płaszcz na twych ramionach każdego dnia, który nadejdzie, przez nasze czytanie nie dostanie cię.Już raczej potężniejsza od miecza będzie goła ręka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]