[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Opowiadał ocałym swoim krótkim, ale tragicznym życiu, o tym jak zle się czuje, jak ojciec przychodzi pijany i jakmatka ciężko pracuje.Te urywane, smutne zdania napełniały jej serce bólem.Obudziła się w niej macierzyńska miłośćdojrzałej kobiety.Pokochała to dziecko, tę małą uduchowioną istotę, którą cierpienie uczyniło kimśdojrzałym i mądrym.W pewnym momencie Jacky stwierdził, że anioły muszą wyglądać tak jak ona. Jest pani taka piękna powiedział poważnie. Nigdy nie widziałem nikogo tak pięknego; pannaSherwood nie może się z panią równać.Wygląda pani jak na obrazku, który oglądałem u pastora naplebanii, kiedy jeszcze mogłem chodzić.To była kobieta z małym dzieckiem na ręku i taką błyszczącąobręczą naokoło głowy.Ja chciałbym tak bardzo, tak strasznie mocno. Co takiego, kochanie? spytała delikatnie Frances. Jeśli tylko będę mogła coś dla ciebie zrobić,zrobię to. Mogłaby pani powiedział z nadzieją. Ale nie wiem, czy będzie pani chciała.Pragnąłbym, byprzychodziła tu pani zawsze, każdego dnia choć na pięć minut, żebym mógł na panią popatrzeć.Czyzgodzi się pani?Frances nachyliła się i pocałowała chłopca. Będę przychodzić codziennie, Jacky powiedziała, patrząc jak jego twarz rozjaśnia niewysłowionawprost radość.Podniósł z wysiłkiem rękę i dotknął jej policzka. Wiedziałem, że pani musi być dobra tak dobra jak panna Corona, czyli jak anioł.Kocham panią.Rankiem Frances wracała do domu.Idąc drogą spotkała Elliotta Sherwooda.Jechał małą dwukółką,rozpryskując błoto na wszystkie strony.Zabrał ją ze sobą.Tym razem był ubrany w płaszczprzeciwdeszczowy i małą czapeczkę.W każdym razie zupełnie nie wyglądał na duchownego, a już napewno nie pasował do wyobrażeń Frances.Ona sama zresztą nie wiedziała zbyt wiele o duchownych.Jejpastor to znaczy pastor w jednym z modnych, miejskich kościołów, do którego uczęszczała byłstarszym szacownym człowiekiem o siwych włosach.Nosił okulary w złotych oprawkach i wygłaszałniezmiernie uczone kazania; tak daleki od jej własnego życia, jak gwiazda na drodze mlecznej.Tak więc pastor, który w gumowanym płaszczu i czapeczce jezdził dwukołowym gigiem w bryzgachbłota i mówił o ludziach z wioski niemal jak o domownikach, był dla niej czymś zupełnie nowym.Dostrzegła brązowe, kręcone włosy, wymykające się spod niezbyt nabożnie wyglądającej czapki.66Szlachetny profil.Patrzące wesoło ciemnoszare oczy.Rezolutny wyraz ust, znamionujący upór.Właściwie nie był przystojny, ale Frances zdecydowała, że podoba jej się ta twarz.On zaś okrył ją śliskim od wody fartuchem powozu i zaczął zadawać pytania.Musiała mu zreferowaćcałą historię Jacky'ego Harta, podczas gdy sam przeglądał swój notatnik. Czy chciałaby pani jeszcze kimś się zająć? spytał nagle.Frances była kompletnie zaskoczona.Mówił do niej takim tonem, jakby zwracał się do Corony iwydawał się zupełnie nieświadom piękna jej klasycznego profilu i słodkich oczu.Jego obojętnośćdotknęła ją lekko, mimo świeżej rany zadanej jej sercu przez Holcomba.No cóż, jeśli mogła się na cośprzydać, to czemu nie; zakomunikowała mu szybko, a on równie prędko podał jej wskazówki, jak madotrzeć do pewnej starszej pani mieszkającej przy drodze do Elm Creek, której Corona zwykła czytywać. Literatura to jej jedyna przyjemność.Ciotka Clorinda trwoni na nią mnóstwo czasu.Jest prawieniewidoma i bardzo brakuje jej Corony.Były i inne problemy.Około tuzina dziewcząt z miejscowej fabryki, o które trzeba się byłozatroszczyć.Rodzina potrzebująca ubrań dla zaniedbanych dzieci.Frances stwierdziła z niejakimprzerażeniem, że obiecała właśnie swoją pomoc we wszystkich tych sprawach naraz i dyskutuje teraz nadsposobami i środkami.Podróż długą, błotnistą drogą usianą domkami, z których ciekawie wyglądali ich mieszkańcy, abyzobaczyć co to za dziewczynę wiezie pastor , minęła niepostrzeżenie.Frances nie zauważyła więc, żeElliott odwiózł ją pod dom, zbaczając od swego celu dobrą milę i o mało nie spózniając się na jakieśbardzo ważne spotkanie.Mogła z tego wnosić, że jednak nie był tak całkiem ślepy na piękno, jak to się zpoczątku wydawało.Po południu, w strugach deszczu, Frances wyruszyła do ciotki Clorindy.Tej nocy była tak potworniezmęczona, że nawet zapomniała o płaczu i zasnęła zdrowym, spokojnym snem.Następnego ranka, po raz pierwszy od przyjazdu do Windy Meadows, poszła do kościoła.Byłobyniegrzecznie nie pójść na kazanie człowieka, z którego siostrą wędrowało się po brudnych ruderach iktóremu miało się pomagać w sprawie dziewcząt z fabryki.Kazanie wprawiło ją w zdumienie, tak żezaczęła się zastanawiać, jak można było pozwolić komuś tej miary marnować się przez cztery lata naprowincji.Pózniej ciotka Eleanor wytłumaczyła jej, że było to spowodowane względami medycznymi.Okazał się raczej wątłego zdrowia i po skończeniu college'u przyjechał tutaj.Teraz jest już w znacznielepszej kondycji i myślę, że wkrótce zostanie przeniesiony do jednego z kościołów w waszym mieście.Wtym na Castle Street już ostatniej zimy wygłaszał kazania.Byli nim zachwyceni.Lecz ta rozmowa miała miejsce prawie miesiąc pózniej, a przez cały ten czas Frances myślała, żechyba urodziła się po raz drugi i zostawiła swoją dawną postać gdzieś daleko za sobą.Z rzadkaznajdowała teraz wolną chwilę, a jeśli już, to spędzała ją z Coroną.Obie dziewczyny bardzo sięzaprzyjazniły i polubiły z całej duszy, mimo pewnej rozbieżności charakterów.Corona powoli wracała do zdrowia i mogła rozpocząć pracę dla ludzi z parafii.Tymczasem Franceszastępowała ją znakomicie, a Elliott Sherwood był z niej szalenie zadowolony.Nawiasem mówiąc,poznała teraz dobrze młodego pastora, jego pracę i wzniosłe ideały.On zaś nabrał zabawnego zwyczajuzasięgania w wielu sprawach jej Frances Farquhar rady.Opiekowała się więc Jackym Hartem, sprowadziła na dobrą drogę jego ojca, czytywała ciotceClorindzie broszurki i założyła kółko czytelnicze wśród dziewczyn z fabryki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]