[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powiecie: “A jeśli potem znowu popadniemy w grzech?” Co powiedzielibyście o dziecku, które upadłszy nie chciałoby więcej chodzić, aby nie narażać się na upadki? Czyż nie powiedzielibyście, że to głuptas, że nie powinno się wstydzić chodzenia niepewnego; że wszyscy przez to przeszliśmy, gdy byliśmy mali; że z tego powodu ojciec wcale mniej nas nie kochał? Któż nie przypomina sobie deszczu matczynych pocałunków - wywoływanych przez nasze upadki – i pieszczot naszego ojca?Tak samo czyni nasz Najłagodniejszy Ojciec, który jest w Niebiosach.Pochyla się nad swoim małym, który upadł na ziemię i płacze.Mówi mu: “Nie płacz.Ja cię podniosę.Będziesz bardziej uważał na przyszły raz.Teraz chodź w Moje ramiona.Tu całe twoje zło zniknie i wyjdziesz z niego umocniony, uzdrowiony, szczęśliwy”.To właśnie mówi Nasz Ojciec, który jest w Niebie.To właśnie mówię wam i Ja.Jeśli będziecie wierzyć Ojcu, wszystko wam się uda.Jeśli będziecie mieć wiarę - ale uważajcie – taką jak wiara małego dziecka.Małe dziecko wierzy, że wszystko jest możliwe.Ono nie pyta, jak coś może się stać.Nie sprawdza zanurzenia.Ono wierzy w tego, który napełnia je ufnością i spełnia to, co mu obiecuje.Bądźcie jak małe dzieci wobec Najwyższego.Jakże On kocha te małe aniołki, zabłąkane na ziemi, stanowiące jej piękno! On kocha też dusze, które stają się proste, dobre, czyste jak u dzieci.Chcecie zobaczyć wiarę małego dziecka, by nauczyć się wierzyć? Popatrzcie dobrze.Okazywaliście wszyscy współczucie temu małemu, którego trzymam na piersi.Wbrew temu, co mówili lekarze i mama, nie płakał, gdy wziąłem go w ramiona.Widzicie? On, który od dawna tylko płakał dniem i nocą bez ustanku, tu przestał płakać i usnął spokojnie na Moim sercu.Zapytałem go: “Chcesz, abym cię wziął na ręce?”, a on odpowiedział: “Tak”.Nie zastanawiał się nad swym biednym stanem, nad cierpieniem, które mógłby prawdopodobnie odczuwać, nad konsekwencjami takiego poruszenia go.Na Moim obliczu dostrzegł miłość i powiedział: “Tak”, i przyszedł.Nie czuł bólu.Ucieszył się, że znajduje się tu, tak wysoko, i nie jest przykuty do swej deski.Ucieszył się, że odczuł miękkość ciała zamiast twardości drewna.Śmiał się, bawił się i zasnął z kosmykiem Moich włosów w swej małej rączce.Teraz go obudzę pocałunkiem.»Jezus całuje kasztanowe włosy dziecka.Uśmiecha się do niego.«Jak się nazywasz?»«Jan.»«Słuchaj, Janie.Chcesz chodzić? Chcesz iść do mamy i powiedzieć jej: “Mesjasz cię błogosławi z powodu twej wiary”?»«Tak, tak!»Potem malec klaszcze drobnymi rączkami i pyta Jezusa:«Sprawisz, że będę chodził? Po łąkach? Nie będzie już tej wstrętnej i twardej deski?.Ani lekarzy, którzy sprawiają ból?»«Nie, już tego nie będzie, nigdy więcej.»«Ach, jak Cię kocham!»Zarzuca Jezusowi ramiona na szyję i całuje Go.Dla większej swobody, by móc Go pocałować, skacze na kolana Jezusa.Grad niewinnych pocałunków spada na czoło, oczy, policzki Jezusa.W swej radości dziecko nie zauważyło, że potrafi się poruszać – ono, wcześniej połamane! Okrzyk matki i tłumu wstrząsnęły chłopcem i sprawiły, że odwrócił się ze zdziwieniem.Niewinne oczy na wychudłej twarzy mają pytający wyraz.Cały czas na kolanach, z rękami wokół szyi Jezusa, pyta Go poufnie, wskazując na poruszony tłum, matkę, która z dołu go woła, łącząc jego imię z imieniem Jezusa: «Janie! Jezu! Janie! Jezu!»«Dlaczego tłum krzyczy i mama też? Co im jest? Czy Ty jesteś Jezusem?»«To Ja.Tłum krzyczy, ciesząc się, że potrafisz chodzić.Żegnaj, mały Janie.»Jezus całuje go i błogosławi: «Idź do mamy i bądź grzeczny.»Dziecko schodzi spokojnie z kolan Jezusa, potem na ziemię.Biegnie do mamy.Rzuca się jej na szyję i mówi:«Jezus cię błogosławi.Dlaczego więc płaczesz?»Gdy ludzie nieco się uciszają, Jezus mówi gromkim głosem:«Wy – którzy upadacie grzesząc i ranicie się – postępujcie jak mały Jan.Miejcie wiarę w miłość Bożą.Pokój niech będzie z wami.»Tłum wznosi okrzyki “hosanna”, a szczęśliwa matka płacze, Jezus – chroniony przez uczniów – opuszcza izbę.93.JEZUS W [DOLINIE] “PIĘKNEJ RZEKI”.«NIE ZABIJAJ».ŚMIERĆ DORASA[por.Mt 5,21; 19,18; Mk 10,19; Łk 18,20]Napisane 10 marca 1945.A, 4689-4705«Powiedziano: “Nie zabijaj”.Do której z dwóch grup przykazań należy to przykazanie?“Do drugiej” – mówicie? Jesteście tego pewni?Pytam was jeszcze: Czy ten grzech obraża Boga czy tylko tego, kto jest jego ofiarą? Mówicie: “Tego ostatniego”? Jesteście tego pewni?Pytam was jeszcze: czy istnieje tylko jeden grzech zabójstwa człowieka? Zabijając, popełniacie tylko ten jeden grzech? “Ten jeden”, mówicie? Nikt w to nie wątpi? Podajcie głośno wasze odpowiedzi.Niech jeden mówi za was wszystkich.Czekam.»Jezus pochyla się, by pogłaskać małą dziewczynkę, która podeszła do Niego i patrzy, jak w ekstazie, zapominając nawet gryźć jabłko, które dała jej matka, aby była spokojna.Jakiś poważny starzec podnosi się i mówi:«Nauczycielu, słuchaj.Jestem starym przełożonym synagogi i kazano mi mówić w imieniu wszystkich.Mówię więc.Wydaje mi się i nam się wydaje, że odpowiedzieliśmy słusznie i zgodnie z tym, jak nas nauczono.Opieram moją pewność na rozdziale Prawa odnoszącym się do zabójstwa i bicia.Ale Ty wiesz, dlaczego przyszliśmy: byś Ty nas nauczał, bo rozpoznajemy w Tobie Mądrość i Prawdę.Jeśli jednak mylę się, rozjaśnij moje ciemności, by stary sługa odszedł do swego Króla przyobleczony w światłość.Oddaj też tę usługę wiernym należącym do mojej trzody, którzy przyszli ze swym pasterzem napić się ze Źródła życia.»Nim usiadł, ukłonił się z największym szacunkiem.«Kim jesteś, ojcze?»«Kleofas z Emaus, Twój sługa.»«Nie Mój, lecz Tego, który Mnie posłał.Ojcu bowiem trzeba dać wszelkie pierwszeństwo i całą miłość Nieba, ziemi i serc.A Ja – Jego Słowo – jestem pierwszym, który oddaje Mu tę cześć.Słowo bierze i ofiarowuje na nieskazitelnym stole serca dobrych, jak czyni to kapłan z chlebami pokładnymi.Posłuchaj więc, Kleofasie, jeśli chcesz iść do Boga w pełni oświecony, zgodnie z twoim świętym pragnieniem.Dla określenia stopnia winy trzeba rozważyć okoliczności, które poprzedzają, przygotowują, usprawiedliwiają i wyjaśniają sam grzech
[ Pobierz całość w formacie PDF ]