[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Więc o czym przed chwilą myślałaś? - spytał Richard.O czymś, czego ci nigdy nie powiem.Tylko w młodości jeste­śmy jak nie zapisana księga; patem żyjemy godząc się ze wszyst­kim, co odchodzi w przeszłość.Trzeba wiedzieć, z których spraw nikomu nie należy się zwierzać.Tunel wydawał się nieskończenie długi.Richard i Nicole mie­li już zamiar zawrócić, gdy po prawej stronie dostrzegli mroczny korytarz.Skręcili tam bez wahania.Światła zapaliły się natych­miast.Byli w grocie; na jednej ze ścian w pięciu rzędach wisiało dwadzieścia pięć dziwnych, prostokątnych przedmiotów.Prze­ciwległa ściana była pusta.Po kilku sekundach z sufitu dobiegł ich wysoki, przenikliwy pisk.Kosmonauci zamarli.Po chwili uspokoili się nieco.Nie spotkały ich żadne inne niespodzianki.Trzymając się za ręce Nicole i Richard podeszli do ściany.Prostokąty okazały się fotografiami wnętrza Ramy.Na kilku z nich widać było ośmiościenny budynek w pobliżu rynku.Po­zostałe ukazywały inne gmachy Nowego Jorku oraz panoramę wnętrza zrobioną szerokokątnym obiektywem.Trzy zdjęcia wzbudziły szczególne zainteresowanie Richar­da.Przedstawiały wąskie, opływowe łodzie płynące po Morzu Cylindrycznym.Nad jedną z nich przelewała się wielka fala.- Tego nam trzeba - podniecił się Richard.- Gdybyśmy zdołali odnaleźć którąś z tych łodzi, skończyłyby się nasze kłopoty!Z sufitu w dalszym ciągu dochodził wysoki pisk.Gdy zapa­dała cisza, snop światła rzucany przez punktowy reflektor prze­suwał się od jednego zdjęcia do drugiego.Doszli do wniosku, że znajdują się w czymś w rodzaju mu­zeum.Nicole usiadła przy ścianie.- Nie mogę się w tym wszystkim połapać - wyznała.Richard usiadł obok.- Ja też nie.Jestem tu od niedawna, więc mogę sobie tylko wyobrażać, co przeszłaś.Zapanowała cisza.- Wiesz, co mnie najbardziej martwi? - odezwała się po chwili Nicole.- To, że nie zdaję sobie sprawy z własnej niewie­dzy; przed wyprawą miałam świadomość, jak mają się moje wia­domości do wiedzy, zgromadzonej przez całą ludzkość.Ale przeraża­ją mnie proporcje.Pomyśl tylko: wiedza wszystkich ludzi na Ziemi mogłaby być jedynie nieskończenie małym wycinkiem Encyklopedii Galaktycznej.- To naprawdę jest przerażające - wtrącił Richard.- I pod­niecające.Czasem, gdy jestem w księgarni czy bibliotece, czuję się przytłoczony wiedzą, której nie posiadłem.Mam wtedy ocho­tę usiąść i przeczytać te wszystkie książki, jedna po drugiej.Po­myśl, jak by to wyglądało w prawdziwej bibliotece, gdzie znala­złaby się cała wiedza zgromadzona przez wszystkie istoty rozumne we wszechświecie.Nicole spojrzała na niego i trąciła go w nogę.- Dość tego - powiedziała.- Wiemy już, jacy jesteśmy głupi.A teraz powiedz, co zrobimy? Szliśmy tunelem przez po­nad kilometr.Dokąd pójdziemy teraz?- Proponuję piętnastominutowy spacer w tym samym kie­runku.Myślę, że ten tunel dokądś prowadzi.Jeżeli nic nie znaj­dziemy, zawsze możemy zawrócić.Richard pomógł Nicole wstać i przytulił ją do siebie.- Głowa do góry, Nikki - powiedział.- Wszystko będzie dobrze.Spojrzała na niego spode łba.- To był drugi raz.Na dziś wystarczy - powiedziała, wy­ciągając do niego rękę.PRÓBA ODWAGIPrzed nimi ział czarny otwór studni.Oświetlenie działało tyl­ko na pierwszych pięciu metrach.Ze ścian w równych odstępach wystawały metalowe kolce.- Tutaj zbiegają się tunele - mruknął Richard.Miał trud­ności z dopasowaniem studni z kolcami do ogólnego obrazu Ra­my, jaki zdążył już sobie wyrobić.Dwukrotnie obeszli otwór do­okoła.Potem ruszyli innym korytarzem.Sądząc po jego krzywi­źnie, on także prowadził do miejsca, w którym zaczęli swoją wę­drówkę.- No to do dzieła - rzekł Richard i stanął na jednym z kol­ców, żeby sprawdzić jego wytrzymałość.Kolec nie poruszył się.Richard zrobił kolejny krok w dół.- Odstępy są idealnie do­brane - powiedział patrząc w górę na Nicole.- Nie powinni­śmy mieć kłopotów ze wspinaczką.- Wakefield, chyba nie zamierzasz schodzić do tych lochów? Nie licz na to, że pójdę z tobą.- Na nic nie liczę - odparł Richard.- Ale nie widzę po­wodu, żeby teraz zawracać.Czy mamy jakieś inne możliwości? Możemy wyjść z tunelu i wydostać się na powierzchnię.I co potem? Sprawdzić, czy nas szukają? Widziałaś zdjęcia łodzi.Może one są właśnie tutaj? Może istnieje podziemna rzeka, która łączy się z Morzem Cylindrycznym.- Może - odparła Nicole, powoli schodząc w dół.W studni zapaliło się światło.- Możliwe też, że jedna z istot wydających te dziwne dźwięki tam czeka na nas.- Zaraz się o tym przekonamy - rzekł Richard.- Halo! Jest tam kto? Schodzimy do was! - krzyknął w dół i pomachał ręką, tracąc równowagę.- Nie popisuj się - mruknęła Nicole.Zatrzymała się, żeby złapać oddech i rozejrzała dookoła.Zwariowałam, pomyślała.Można tu zginąć na sto sposobów.Richard zszedł o jeden rząd kolców niżej.Czy on w ogóle wie, czym jest strach? A może nie ma wyobraźni? Wygląda na to, że ta wspinaczka sprawia mu przyjemność.Na przeciwległej ścianie zapalił się trzeci rząd świateł.Była na nich rozpięta siatka.Richard przyjrzał się jej z uwagą.- Z tego samego materiału co sieć w Nowym Jorku - po­wiedział i zamyślił się głęboko.- Co to wszystko znaczy? Nicole stanęła obok niego i skierowała światło latarki w dół.Właśnie miała zamiar namówić Richarda na wycofanie się,.gdy dostrzegła jakiś błysk.Czyżby dno studni znajdowało się kilka­naście metrów pod nimi?- Chciałabym coś zaproponować - powiedziała Nicole.­Ty zbadasz siatkę, a ja zejdę kilka metrów w głąb.Możliwe, że te kolce niedługo się skończą.Jeżeli nie, to po prostu wyjdzie­my na górę.- W porządku - zgodził się Richard.Już od kilku minut patrzył przez wyjętą z plecaka lornetkę.Nicole bez trudu zeszła na dno.- Chyba powinieneś tu zejść! - krzyknęła do Richarda.- Tu są jeszcze dwa tunele, jeden dury i jeden mały.I jeden w środku.Po chwili Richard był już przy niej.Na dolnym poziomie zapłonęły światła.Stali na dnie cylindrycznej studni.W samym jej środku znaj­dowała się następna studnia, której ściany także miały wystają­ce kolce.Zarówno z lewej, jak i z prawej strony w metalicznej skale wykute były tunele.Tunel po lewej miał ponad pięć metrów wysokości.Drugi, prowadzący wokół studni, miał nie więcej niż metr.Z każdego z nich prowadziły dwa pasy, wykonane z niezna­nego materiału.W mniejszym tunelu biegły blisko siebie, w więk­szym odległość między nimi była nieco większa.Richard usiadł i przyglądał się im, kiedy nagle w oddali usłyszał jakiś łomot.- Posłuchaj - szepnął do Nicole.Obydwoje odruchowo przylgnęli do ściany.Dźwięk zaczął narastać i zmienił się w płaczliwe zawodzenie.Daleko, w prostym jak strzała tunelu, zapaliły się światła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • necian.htw.pl