[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.* * *Gdyby krasnoludy walczyły same, ich los mógłby być zupełnie inny.Z pewnościąutrzymałyby się bardzo długo, lecz orki miały przewagę liczebną, a do tego były w lepszejkondycji.Lata ukrywania się w podziemiach zahartowały bandę Roma pod pewnymiwzględami, lecz pod innymi osłabiły.Całe szczęście więc, że ich szeregi wzmocnili: mag bojowy, wyszkolona elfiałowczyni i jeden z ich szalonych kuzynów na grzbiecie gryfa z ostrymi jak brzytwy pazuramii dziobem.Po zniszczeniu Duszy Demona cała trójka skierowała swe umiejętności do pomocykrasnoludom ze wzgórz, co zmieniło przebieg bitwy.Oczywiście czerwony smok, który regularnie atakował z góry orki, kiedy tylkousiłowały zewrzeć szyki, niewątpliwie był pomocny.Resztki orków z Grim Batol w końcu się poddały, tak pobite, że klękały przedzwycięzcami, pewne, że zaraz nastąpi ich śmierć.Rom, z ręką na temblaku, mógłby im tozapewnić, gdyż wielu z j ego ludu i rodu zginęło, włączając w to Gimmela.Krasnoludzkiprzywódca musiał jednak słuchać rozkazów kogoś innego.a kto by się kłócił ze smokiem?- Wszyscy pomaszerują na zachód, a tam statki Sojuszu zabiorą ich do enklaw, którejuż zostały dla nich przygotowane.Dzisiaj i tak popłynęło dużo krwi, a na północy KhazModan popłynie jej jeszcze więcej.- Korialstrasz wyglądał na zmęczonego, bardzozmęczonego.- Widziałem dzisiaj wystarczająco dużo krwi, dziękuję.Gdy Rom obiecał, że zrobi tak, jak kazał lewiatan, Korialstrasz odwrócił się doRhonina.- Nie powiem nikomu prawdy o tobie, Krasusie - stwierdził natychmiast młodyczarodziej.- Wydaje mi się, że rozumiem, dlaczego zrobiłeś to, co zrobiłeś.- Nigdy jednak nie wybaczę sobie własnych błędów.Modlę się tylko, żeby mojakrólowa to zrozumiała.- Olbrzymi gad niemal po ludzku wzruszył ramionami.- Jeśli chodzi omoje miejsce w Kirin Tor, będzie to kwestia do dyskusji.Nie tylko nie wiem, czy chciałbymtam pozostać, ale też jestem pewien, że prawda o wydarzeniach tutaj w końcu wyjdzie na jaw,przynajmniej w części.Zrozumieją, że wysłałem cię na coś więcej niż prosty rekonesans.- Co się teraz będzie działo?- Dużo.za dużo.Horda wciąż trzyma się w Dun Algaz, ale to wkrótce się skończy.Pózniej świat musi się odbudować.jeśli tylko dostanie szansę.- Przerwał.- Poza tym sąpewne kwestie polityczne, które po wydarzeniach dzisiejszego dnia na pewno ulegną zmianie.- Korialstrasz niepewnie patrzył na niewielkie istoty przed sobą.- I powiem wam, że mójrodzaj jest równie winien tym zmianom, jak ktokolwiek inny.Rhonin miał ochotę go przycisnąć w tej kwestii, ale natychmiast zauważył, żeKorialstrasz nie odpowiedziałby na takie pytanie.Dowiedziawszy się, że Skrzydła Zmierci iczerwony smok potrafili udawać ludzi, czarodziej nie wątpił, że starożytna rasa przez wiekiwpływała na losy nie tylko ludzi, ale też elfów i innych.- To, co zrobiłeś, Rhoninie, wymagało szybkiego myślenia - zauważył behemot.-Zawsze byłeś dobrym uczniem.Rozmowa skończyła się gwałtownie, kiedy nad grupą pojawił się olbrzymi cień.Przezchwilę zmęczony mag obawiał się, że Skrzydła Zmierci jakimś sposobem uciekł przedpogonią i powrócił, by zemścić się na tych, którzy doprowadzili do jego klęski.Smok nad nimi nie był jednak czarny, lecz szkarłatny jak Korialstrasz.- Mroczny ucieka! Jego zło, nawet jeśli nie zostanie powstrzymane, będzieograniczone!Korialstrasz spojrzał w górę, w jego głosie była tęsknota.- Moja królowo.- Myślałam, że zginąłeś - szepnęła Alexstrasza do małżonka.- Przez długi czasnosiłam po tobie żałobę.Wyglądało na to, że samiec czuł się winny.- Ten podstęp był niezbędny, moja królowo, by dać mi szansę na wywalczeniewolności dla ciebie.Przepraszam nie tylko za ból, jaki ci sprawiłem, ale też za nierozważnemanipulowanie śmiertelnikami.Wiem, co czujesz wobec ich gatunku.Pokiwała głową.- Jeśli oni ci wybaczą, ja też.- Opuściła ogon, który na chwilę splótł się z jego.- Inniwciąż podążają za mrocznym, ale zanim przyłączę się do pościgu, musimy zebraćpozostałości naszego stada i odbudować nasz dom.Myślę, że to najważniejsze.- Jestem twoim sługą - odrzekł, pochylając potężną głowę.- Teraz i na zawsze,miłości moja.Patrząc na czarodzieja i jego przyjaciół, królowa smoków stwierdziła - Za wszystkiewasze ofiary możemy wam przynajmniej zaoferować przelot do domu - pod warunkiem, żetrochę poczekacie.Gryf Falstada, choć z wielkim trudem, mógłby w końcu zanieść ich do domu, leczmimo to Rhonin z wdzięcznością przyjął tę propozycję.Odkrył, że lubi oba smoki, mimowcześniejszych oszustw Korialstrasza.Będąc w takiej sytuacji, czarodziej prawdopodobniezachowałby się tak samo jak on.- Krasnoludy ze wzgórz zapewnią wam jedzenie i miejsce do odpoczynku.Wrócimydo was jutro, kiedy już odbierzemy i bezpiecznie ukryjemy wszystkie jaja.- Na jej smoczejtwarzy pojawił się gorzki uśmiech.- Całe szczęście nasze jaja są wytrzymałe, inaczejSkrzydła Zmierci zadałby mi bolesny cios.- Nie myśl o tym - poprosił ją samiec.- Chodz! Im szybciej to zrobimy, rym lepiej!- Tak.- Alexstrasza opuściła głowę w stronę trójki.- Człowieku Rhoninie, elfko ikrasnoludzie! Dziękuję wam wszystkim.Wiedzcie, że jak długo jestem królową, mój rodzajnie będzie waszym wrogiem.Z tymi słowami oba smoki uniosły się w niebo w kierunku, w którym udał sięSkrzydła Zmierci z pierwszymi jajami.Te, które wciąż pozostały w karawanie, będą podochroną radosnych krasnoludów ze wzgórz, które w końcu odzyskały górską fortecę i całeGrim Batol.- Wspaniały widok! - zaryczał Falstad, kiedy smoki zniknęły.Odwrócił się do swoichtowarzyszy.- Moja elfia panienko, zawsze będziesz w moich snach! - Wziął rękę zaskoczonejłowczyni, uścisnął ją i zwrócił się do Rhonina
[ Pobierz całość w formacie PDF ]