[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Opowiadanomi o pewnych zamieszkach w Edynburgu (byłem wtedy maleńkim jeszcze dzieckiem), któredały nieboszczce królowej asumpt do określenia Szkocji jako kraju barbarzyńców.I chybajasną jest rzeczą, że nie zyskaliśmy na tym, tylko straciliśmy.Potem nastąpił pamiętny rokczterdziesty piąty i Szkocja znalazła się na ustach wszystkich, ale nigdy nie słyszałem, aby-śmy cokolwiek zyskali na tym nieszczęsnym powstaniu.A oto teraz mamy sprawę Balfoura,jak ją panowie określają.Pan szeryf Miller powiada, że może się to stać wydarzeniem histo-rycznym i chętnie gotów jestem mu uwierzyć.Obawiam się jednak, żeby od tego wydarzenianie notowano okresu klęsk publicznych, za które odpowiedzialność nasze obciąży sumienia.Sprytny Miller już zwąchał, do czego zmierzam, i przerzucił się pośpiesznie na moją stro-nę. Przekonywająca to jest argumentacja, panie Balfour  wtrącił  wcale trafnie ujmuje pansedno rzeczy. Pozostaje jeszcze pytanie  mówiłem dalej  czy wyjdzie to na korzyść króla Jerzego?Pan szeryf Miller zdaje się nie żywić co do tego większych wątpliwości.Pozwalam sobiejednak mniemać, że przy burzeniu domu stanowiącego siedzibę Jego Królewskiej Mości paręcegieł spadnie mu niechybnie na głowę, a któraś z nich może się okazać ciosem śmiertelnym.Umilkłem, dając im możność repliki, lecz żaden się nie odezwał. Wśród tych, którzy mieliby z tej sprawy osiągnąć korzyści  ciągnąłem dalej  pan sze-ryf Miller zechciał łaskawie wymienić i moją osobę.Proszę mi wybaczyć tę śmiałość, ale niepodzielam jego zdania.Nie wahałem się przed niczym tak długo, póki chodziło o ratowanieżycia niewinnego człowieka, atoli przyznaję, że uznałbym się za wybitnie lekkomyślnego,gdybym nie mając jeszcze lat dwudziestu i zamierzając poświęcić się palestrze, narażał się namiano skłonnego do warcholstwa, awanturniczego młodzieńca.Co zaś do Jamesa, wydaje misię, że  w obecnym stadium sprawy, skoro wyrok właściwie już zapadł  cała jego nadziejależy istotnie w łasce królewskiej.Czy nie należałoby zatem od tego właśnie rozpocząć zabiegiu Jego Królewskiej Mości, zamiast dążyć do publicznej kompromitacji wysokich urzędowychosobistości, przez co znalazłbym się w położeniu nie rokującym dla mnie żadnych nadziei naprzyszłość?Obserwując, jak siedzą wpatrzeni w swoje szklanki, zdałem sobie z łatwością sprawę, żemoje stanowisko niezbyt im przypadało do gustu.Jednakże Miller miał na wszystko odpo-wiedz. Jeśli mi wolno będzie  rzekł  nadać wypowiedzi naszego młodego przyjaciela bardziejformalne oblicze, to proponuje on, abyśmy uwzględnili fakt jego uwięzienia, a ewentualnie iniektóre ważniejsze elementy z zeznań, jakie był gotów złożyć przed sądem, w memorialeskierowanym do Korony.Ten plan nie jest pozbawiony pewnych szans powodzenia i możewyjść na korzyść naszemu klientowi w tej samej, a kto wie, czy nie większej mierze co jaki-kolwiek inny.Jego Królewska Mość raczyłby może odczuć pewną wdzięczność względemwszystkich autorów takiego memoriału, w którym należałoby, moim zdaniem, bardzo deli-katnie wyrazić naszą wobec niego lojalność.Przy redagowaniu tegoż na tym właśnie położył-bym nacisk.Wszyscy zgodnie skinęli głowami, aczkolwiek nie bez cichych westchnień, poprzedniabowiem alternatywa była niewątpliwie bliższa ich sercu. Proszę wziąć pióro do ręki, panie Stewart  mówił dalej Miller  dokument ten winienbyć podpisany przez pięć obecnych tu osób działających w charakterze mandatariuszy skaza-nego. W każdym razie to nie może zaszkodzić  rzekł Colstoun, wzdychając powtórnie, przezostatnie bowiem dziesięć minut widział się już w roli lorda prokuratora Szkocji.90 Moi doradcy zabrali się więc, nie okazując zbytniego entuzjazmu, do opracowania memo-riału, w trakcie której to czynności rychło unieśli się zawodowym zapałem, ja zaś nie miałemjuż nic innego do roboty, jak tylko im się przyglądać i od czasu do czasu odpowiadać na py-tania.Dokument został bardzo umiejętnie ułożony; rozpoczynał się od opisu dotyczącychmnie wypadków, a więc nagrody ofiarowanej za pojmanie mojej osoby, mego dobrowolnegozgłoszenia się u władz, presji na mnie wywieranej, mego uprowadzenia i wreszcie megospóznionego przybycia do Inverary.Następnie, w obszernym wywodzie, podawał względy,dla których ulegając trosce o interes publiczny i lojalności względem Korony, postanowili-śmy zrezygnować z uzasadnionego skądinąd prawa skargi.Memoriał kończył się złożonym wimieniu Jamesa przekonywającym apelem do łaski królewskiej.Zdałem sobie sprawę z daleko idącego pomniejszenia mojej roli oraz że zostałem przed-stawiony raczej jako zawadiaka, którego chmara prawników z trudem powstrzymała odświatoburczych kroków.Nie zgłosiłem jednak zastrzeżeń; prosiłem tylko, by dopisali, że go-tów jestem złożyć zeznania i poprzeć nimi świadectwo innych przed każdą komisją badaw-czą, tudzież o niezwłoczne doręczenie mi kopii memoriału.Colstoun skrzywił się i mruknął:  To jest wysoce konfidencjonalny dokument. Moje zaś stanowisko względem lorda prokuratora jest bardzo szczególne  odpowie-działem. Musiałem mu niewątpliwie trafić do serca podczas pierwszej z nim rozmowy,gdyż konsekwentnie okazywał mi życzliwość.Gdyby nie Prestongrange, pozwalam sobiezwrócić panów uwagę, byłbym już na tamtym świecie lub oczekiwał na wyrok u boku nie-szczęsnego Jamesa.Dlatego też zamierzam mu zakomunikować treść tego memoriału na-tychmiast po sporządzeniu kopii.Proszę również uwzględnić, że chcę to uczynić gwoli wła-snego bezpieczeństwa.Mam tutaj wrogów niewahających się używać gwałtownych środków.Jego Wysokość książę Argyle jest tu we własnym kraju, a przy nim Lovat i jeśli moje postę-powanie wzbudzi jakiekolwiek podejrzenie, mogę się jutro rano obudzić w więzieniu.Nie znalazłszy na to żadnej odpowiedzi, grono moich doradców przystało na moje żądanie,z jednym tylko warunkiem: miałem złożyć dokument do rąk Prestongrange a zaznaczającwyraznie, iż czynię to w imieniu wszystkich jego autorów.Lord prokurator przebywał w zamku, gdzie obiadował u księcia Argyle.Przez jednego zesłużących Colstouna posłałem mu kartkę z prośbą o audiencję i otrzymałem odpowiedz wzy-wającą mnie do niezwłocznego stawienia się w pewnym prywatnym domu w mieście.Ocze-kiwał mnie sam; nic nie mogłem wymiarkować z wyrazu jego twarzy, nie byłem jednak ażtakim gapą, aby nie dostrzec halabardników w sieni, i aż takim kpem, aby się nie domyślić, żePrestongrange gotów był w razie uznania tego za wskazane, natychmiast mnie uwięzić. A więc  rzekł  spotykamy się znowu, panie Dawidzie? Obawiam się, że nie jestem tu mile widziany, lecz zanim przejdę do innej materii, pragnęwyrazić Waszej Wielmożności moją wdzięczność za opiekę, jaką zechciał nieustannie mnieotaczać. Słyszałem już przedtem o pańskiej wdzięczności i nie sądzę, aby mnie pan oderwał odpoobiedniego wina tylko w tym celu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • necian.htw.pl