[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Aegis-fang wbił się w górę, a kiedyupadał, podążył za nim odłamek skały.Oprzytomniawszy, Catti-brie zobaczyła, co robi barbarzyńca.Yochlol nie był jużnią zainteresowany, już jej nie ciągnął i zdołała odczołgać się z powrotem do swegołuku.- Nie, mój chłopcze! - usłyszała krzyk Bruenora.Catti-brie naciągnęła strzałę i obróciła się.Aegis-fang uderzył o strop.Strzała Catti-brie wbiła się w yochlola na chwilę przed tym, jak ustąpił strop.140RA.Salvatore - DziedzictwoWielkie głazy opadły w dół, a wszelka przestrzeń pomiędzy nimi szybko wypełniła sięstertami kamieni i ziemi, wzbijającej się w górę kłębami pyłu.Grota zatrzęsła sięgwałtownie, a huk spadających głazów odbił się echem we wszystkich tunelach.Ani Catti-brie, ani Bruenor nie stali już.Obydwoje rzucili się na podłogę,zasłaniając rękoma głowy, gdy alkowa kończyła się zawalać.%7ładne z nich nic niewidziało przez mrok i pył.%7ładne z nich nie widziało, że potwór i Wulfgar zniknęlipod tonami zwalonych skał.141RA.Salvatore - DziedzictwoCzęść 5KONIEC GRYKiedy umrę.Straciłem przyjaciół, straciłem ojca, mojego mentora, dla tej największej ztajemnic nazywanej śmiercią.Znałem żal od dnia, kiedy opuściłem moją ojczyznę, oddnia, kiedy niegodziwa Malice poinformowała mnie, że Zaknafein został oddanyPajęczej Królowej.%7łal jest dziwnym uczuciem, jego obiekt się zmienia.Czy żałujęZaknafeina, Montolio, Wulfgara? Albo też czy żałuję siebie, za stratę, z powodu którejzawsze będę cierpiał?Jest to chyba najbardziej podstawowe pytanie śmiertelnego istnienia, ajednocześnie takie, na które nie może być odpowiedzi.Jeśli odpowiedz nie jestzwiązana z wiarą.Wciąż odczuwam smutek, kiedy myślę o zabawach w walkę z moimojcem, kiedy przypominam sobie spacery u boku Mongolio po górach oraz kiedy tewspomnienia o Wulfgarze, najwyrazniejsze ze wszystkich, przelatują przez moje myśliniczym streszczenie ostatnich kilku lat mojego życia.Pamiętam chwilą na KopcuKehina, wychodzącym na tundrą Doliny Lodowego Wichru, kiedy to miody Wulfgarzauważył ognie obozowe swego nomadycznego ludu.Wtedy Wulfgar i ja staliśmy sięprawdziwymi przyjaciółmi.W tamtej chwili nauczyliśmy się, że we wszystkichniepewnych momentach życia będziemy mieć siebie.Pamiętam białego smoka, Lodową Zmierć oraz giganta, Biggrina, i jak, bezbohaterskiego Wulfgara przy boku, zginąłbym najpewniej w obydwu tych walkach.Pamiętam również dzielenie się zwycięstwami z moim przyjacielem, kiedy nasza więzzaufania i miłości zacieśniała się - byliśmy coraz bliżej siebie, lecz nie krępowało nasto.Nie było mnie tam, kiedy ginął, nie mogłem użyczyć mu wsparcia, które on zpewnością użyczyłby mi.Nie mogłem powiedzieć %7łegnaj!".Kiedy umrę, czy będę sam? Jeśli nie zginę z powodu broni potworów lub w pętachchoroby, z pewnością przeżyję Catti-brie i Regisa, a nawet Bruenora.Na tym etapiemojego życia wierzę stanowczo, iż nieważne kto będzie przy mnie.Jeśli nie będzie jużtej trójki, naprawdę umrę sam.Myśli te nie są tak mroczne.Tysiąckrotnie powiedziałem Wulfgarowi żegnaj.Mówiłem to za każdym razem, gdy dawałem mu do zrozumienia, jak jest dla mnieważny, za każdym razem, gdy moje słowa lub czyny potwierdzały naszą miłość.%7łegnajjest mówione przez żyjących, w życiu, każdego dnia.Jest wypowiadane z miłością iprzyjaznią, z potwierdzeniem tego, że choć ciało nie jest wieczne, są takimiwspomnienia.Wulfgar znalazł inne miejsce, inne życie.Muszę w to wierzyć, inaczej jaki byłbysens istnienia?Mój naprawdę wielki żal jest za mnie, za stratę, o której wiem, że będę odczuwałdo końca mych dni, jakkolwiek wiele stuleci przeminie.W stracie tej zawiera sięjednak spokój, boski spokój
[ Pobierz całość w formacie PDF ]