[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Córcia, chodz, tu jest płytko zachęcał ją, wyciągając rękę.Maja postawiła stopę na pierwszymszczeblu i powoli przesuwała się w dół, a w końcu, jak tonący chwyciła się dłoni Patryka.Annazeszła za nią. Dobrze, a teraz się zanurz powiedział, nie puszczając ręki dziewczyny.Woda sięgała im dopasa; Majka na ułamek sekundy zanurzyła się po szyję.Za nic nie chciała jednak położyć się napowierzchni.Wczepiła się w Patryka jak kleszcz i stała, trzęsąc się z zimna i strachu. Ale ja się boję mówiła z płaczem, prawie na nim wisząc. Jestem przy tobie i będę cię mocno trzymał.Nic ci się nie stanie. Chcę już wyjść. Córeczko, chociaż spróbuj.Nie puszczę cię ani na moment.W końcu dała się przekonać.Anna złapała ją za ręce, a Patryk podtrzymywał od dołu.W ten sposóbudało im się przeciągnąć Maję po wodzie kilka metrów.Dziewczyna nie odklejała się od Patryka.Przez cały czas mówił do niej tak kojącym, a zarazempewnym głosem, że w końcu zaczęła się rozluzniać.Było w tym coś szczególnego i Anna patrzyła nanich z zachwytem.To jemu zaufała Maja w obliczu problemu, z którym miała się zmierzyć.Zwykłepołożenie się na wodzie w płytkim basenie dla niej było jak przepłynięcie oceanu podczasszalejącego sztormu.Uznała Patryka za swoje oparcie i koło ratunkowe, intuicyjnie skierowała się dokogoś, kto dawał jej największe poczucie bezpieczeństwa.Zupełnie podświadomie zrobiła krokw jego stronę.Całkiem spory krok.Anna poczuła taką radość, że przepłynęła dwa razy większydystans niż zwykle.Wieczorem, kiedy Majka siedziała nad lekcjami, Patryk zapytał: Jak myślisz, kotku, zaczyna mnie już choć trochę lubić? Myślę, że tak. Wiesz, to było niesamowite uczucie, jak tak się mnie trzymała mówił, obejmując się ramionami. Kotku, ona po raz pierwszy się do mnie przytuliła.Wiem, że bardziej ze strachu, ale się przytuliła.Moja chudzina& Wyraznie się rozczulił i trochę podejrzanie zaczęły mu lśnić oczy.Annie teżzaczęły lśnić, kiedy na niego patrzyła. Byłeś świetny, kochanie, i jestem z ciebie dumna. Mówisz poważnie? Jak najpoważniej.Patryk włączył płytę Joe Cockera, swojego drugiego ulubionego muzyka po Charlesie.Usiadł przyAnnie rozluzniony.Milczeli, zasłuchani w Fire It Up.Położyła mu głowę na kolanach, ciesząc siękolejną miłą chwilą dnia, który przyniósł taką niespodziankę.Wsunął rękę w jej włosy.Jego dotyk był tak delikatny jak muśnięcia letniego wiatru, ale odczuła gojak poryw tajfunu.Chyba nigdy mi się to nie znudzi, pomyślała, układając się wygodniej.Jednak tamiła chwila nie trwała długo.Spłoszyła ją sama.Uznając, że to właściwy moment do trudnejrozmowy, powiedziała jak gdyby nigdy nic: Widziałam się z twoją matką.Sama do mnie zadzwoniła.Ręka w jej włosach zatrzymała się nagle. Kiedy? Wtedy, kiedy Witek miał sprawę.Patryk, porozmawiaj z nią, jej tak na tym zależy. Ale mnie nie zależy. Wstał z kanapy i wyłączył płytę.Czar miłej chwili prysł jak bańkamydlana. Patryk, ona to bardzo przeżywa. Anna podeszła do niego i położyła mu dłonie na ramionach.Tylko się z nią spotkaj.Jest taka zmieniona, przybita, że aż żal. A wiesz, gdzie to mam? odparł takim tonem, że dokładnie wiedziała gdzie. No, właśnie tam potwierdził. Nie mam zamiaru z nią się spotykać ani słuchać tego, co ma mi do powiedzenia.Nieproś mnie, bo nic z tego nie będzie. Oświadczył to tak stanowczo, że wytrącił jej prawie wszystkieargumenty. Patryk, to twoja matka& spróbowała jeszcze. Pomogę Majce w lekcjach powiedział i wyszedł z pokoju.Wiedziała, że przynajmniej dziś nic nie osiągnie.Najwyżej sprowokuje awanturę, a tego niechciała.Teraz odpuszczę, jednak się nie poddam.Nie wiem jeszcze jak, ale w końcu was pogodzę.Z tą myślą siadła do komputera i napisała długi mejl do Natalii.Ciszę panującą w pokoju zakłócałotylko tykanie zegara w rogu salonu.Była tak pochłonięta pisaniem, że nie usłyszała cichych krokówza sobą.Drgnęła, kiedy Patryk objął ją z tyłu. Kotku, wiem, że miałaś dobre intencje, lecz pewne sprawy są zamknięte raz na zawsze.Zrozumto, proszę. Pocałował ją w czubek głowy.Anna milczała. Interesuje mnie jedno. Patryk zrobił niewielką pauzę. Czy ona choć raz zapytała o Majkę? Nie. No właśnie.Odpowiedz od Natalii przyszła póznym wieczorem.Anna czytała ją z wypiekami na twarzy.& Wiek szesnastu lat to okres wielkich przemian w rozwoju fizycznym, psychicznym i społecznymmłodej osoby.To niewątpliwe czas najważniejszego z kryzysów rozwojowych, jakim musimy stawićczoło&Ciągle stawiam mu czoło, mruknęła Anna, czytając dalej.Pojawia się uczucie niestabilności, niepewności i zagubienia.To prawda, wypisz wymaluj cała Majka, pomyślała.Najważniejsze, co można zrobić, aby pomóc młodemu człowiekowi w tak trudnym momencie, tookazywać wsparcie, dodawać pewności siebie, być gotowym do słuchania i trwać przy dziecku.Takjak już mówiłam, sądzę, że jesteś na dobrej drodze, aby dziewczyna zaczęła się otwierać.Czasemłatwej to zrobić przed kimś obcym niż bliskim, bo nie wchodzą w grę emocje.W Olsztynie mogę Cipolecić Jacka Górzyńskiego, ma największe doświadczenie w pracy z tego typu problemami.Z tego, co wiem, jest na stypendium w Stanach i wraca z początkiem nowego roku.W razie pytańpisz do mnie.Postaram się na wszystkie odpowiedzieć.NataliaPrzeczytała wiadomość jeszcze raz i podniesiona na duchu poszła spać.===OAA1V24NOgw/Cj4ONwNlUDUFNQw1ATlfPVk8BWMANAA=ROZDZIAA XIXPatryk uwinął się tak szybko ze sprzedażą swojej hondy, że Anna nie zdążyła się nawet zorientować,kiedy to zrobił. Dopóki nie kupimy nowego samochodu, będę jezdził twoją toyotą. A co chcesz kupić? Mam na oku trzy możliwości.Zaraz przyjedzie Witek, to pojezdzimy po salonach. Chcesz kupować samochód z Witkiem, a nie ze mną? Zrobiła wielkie oczy. Kotku, po co masz się męczyć? A poza tym nie kupować, tylko zrobić rekonesans. Pewnie będzie tak samo jak z meblami dla Majki mruknęła. Też niby zaszedłeś, żeby sięzorientować, a od razu wszystko kupiłeś. Przypominam ci, że sama mnie pochwaliłaś za wybór. Wypiął dumnie pierś. Ale z samochodem może ci się nie udać& Kotku, musi się udać, bo samochodziki to męskie zabawki, dlatego jadę z Witkiem. O nie! Tupnęła nogą. Jak Witek jedzie, to ja też.I powiem ci więcej, zabieramy z sobą Majkę.W końcu ona także ma coś do powiedzenia. Dzieci i ryby głosu nie mają zaśmiał się jak z dobrego żartu.Chciał jeszcze coś dodać, ale siępowstrzymał. I żony też, prawda.To miałeś na myśli, tak? spytała płaczliwym tonem. Oho, huśtaweczka leci w dół.Połóż się, dziecinko, dam ci ciepłego mleczka, pośpisz sobie,odpoczniesz& Patryk! rzuciła ostrzegawczo. No co? Cmoknął ją w czoło jak dziecko. Chodz, utulę cię, przykryję kołderką& mówił,biorąc ją na ręce. O matko, ile wy ważycie we dwójkę? Stęknął z wysiłku. Dużo.Za dużo, ale dobrze ci tak.Trzymaj nas sobie, jeśli chcesz. Jaka ty jesteś słodka z tą minką skrzywdzonej dziewczynki. Położył ją na łóżku i sam wyciągnąłsię obok. Na co masz ochotę, cukiereczku, póki jesteśmy sami? mruczał, przesuwając palcami pojej guziczkach. Na śledzika w śmietanie z kiszonym ogórkiem odpowiedziała w podobnym tonie. Eeeeee jęknął wyraznie zawiedziony myślałem, że jakiś seksik wchodziłby w grę& Czemu nie, doktorku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]