[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spędziłem bezsenną noc, a przeróżne plany wirowały mi w gło-wie.Przy śniadaniu rzuciłem okiem na poranne dzienniki.Nagłówki donosiły, że król Belgii i królowa Holandii wystąpili ze wspólną ofertą mediacji pomiędzy walczącymi stronami.Odetchnąłem z ulgą: oto nadarzało się doraźne rozwiązanie moich problemów! Po prostu powiem agentom brytyjskim, że niemiecka grupa opozycyjna postanowiła odczekać, by zobaczyć, jak Hitler zareaguje na bel-gijsko-holenderską propozycję.Dodam przy tym, że choroba nie pozwoliła przywódcy opozycji na przybycie na dzisiejsze spotkanie,ale że na pewno pojawi się on jutro, by potem polecieć do Londynu.Rano przeprowadziłem rozmowę z człowiekiem, którego wybrałem do roli generała, przywódcy grupy opozycyjnej.Był to przemysłowiec z wysoką honorową rangą w wojsku, a także wysoki oficer SS.Nadawał się idealnie do tej roli.Po południu przekroczyłem granicę raz jeszcze.Tym razem musiałem czekać w kawiarni przez trzy kwadranse.Zauważyłem, że jestem śledzony przez kilku osobników udających nieszkodliwych cywilów.Było jasne, że Brytyjczycy znów nabrali jakichś podejrzeń.Wreszcie przybyli.Tym razem spotkanie było krótkie i nie miałem trudności w przedstawieniu sytuacji tak, jak to sobie zaplanowałem rano.Ich podejrzenia zostały rozwiane, a kiedyśmy się żegnali, powróciła znów serdeczna atmosfera naszych poprzednich spotkańPo powrocie do Dusseldorfu wieczorem zastałem tam oficera SS, który miał dowgdzić oddziałem specjalnym, wysłanym przez Berlin w celu ubezpieczenia mojego przejścia granicy.Oficer ten powiedział, że władze w Berlinie niepokoiły się o moje bezpieczeństwo.Rozkazano mu zablokować cały sektor graniczny i trzymać w szachu policję holenderską w tym rejonie.Gdyby Holendrzy próbowali mnie aresztować, sytuacja mogła się stać krytyczna, gdyż polecono mu, aby w żadnym razie nie pozwolił mi wpaść w ręce wroga, co mogłoby się stać powodem poważnego incydentu.Gdy usłyszałem to, poczułem się trochę nieswojo.Pomyślałem75o swoich jutrzejszych planach, a także o tym, co by się mogło wydarzyć, gdybym nie spotkał tego oficera SS.Powiedziałem mu, że jutro odjadę z agentami brytyjskimi, gdyż celem ostatecznym jest wyjazd do Londynu.Jeżeli udam się z nimi dobrowolnie, dam mu znak.Omówiliśmy także środki, jakie należałoby przedsięwziąć na wypadek, gdyby mój wyjazd był wymuszony.Zapewnił mnie, że do jego oddziału wyznaczono najlepszych ludzi.Następnie odbyłem rozmowę z przemysłowcem, który miał ze mną jechać jako rzekomy przywódca grupy opozycyjnej.Omówiliśmy dokładnie wszystkie szczegóły; przed północą położyłem się spać.Wziąłem tabletkę nasenną, aby spać lepiej niż poprzedniej nocy, i wkrótce zapadłem w głęboki sen.Nagle zbudził mnie dzwonek tdefonu.Była to bezpośrednia linia z Berlinem.W stanie odurzenia sennego sięgnąłem po słuchawkę i niechętnie chrząknąłem.Po drugiej stronie usłyszałem głęboki, dość podniecony głos: Co pan mówił! Jeszcze nic — odparłem.Z kim rozmawiam ? Odpowiedź była ostra: Tu Reichsfuhrer SS Heinrich Himmler.Czy to pan wreszcie? Skonsternowany, walcząc ze snem wydusiłem z siebie: Tak.A więc niech pan uważnie słucha — kontynuował Himmler.Czy wie pań, co się stało? Nie — odparłem.Nie wiem o niczym.— A więc dzisiaj wieczorem, tuż po przemówieniu Hitlera w piwiarni monachijskiej, dokonano nań zamachu.Wybuchła bomba.Na szczęście Fiihrer opuścił piwiarnię na kilka minut przed eksplozją.Kilku starych towarzyszy partyjnych zginęło, a szkody są znaczne.Nie ma wątpliwości, że wywiad brytyjski maczał w tym palce.Fiihrer i ja znajdowaliśmy się już w pociągu do Berlina, kiedy doszła nas wiadomość o zamachu.Fiihrer powiedział, a jest to rozkaz, że ma pan aresztować agentów brytyjskich jutro w czasie spotkania i przywieźć ich do Niemiec.Może to oznaczać pogwałcenie granicy holenderskiej, Fiihrer jednak twierdzi, że nie ma to żadnego znaczenia.Oddział SS, jaki wyznaczono do pana ochrony, na którą — nawiasem mówiąc — wcale pan nie zasłużył, postępując arbitralnie i samowolnie, ma panu pomóc w wypełnieniu zadania.Czy pan wszystko zrozumiał? — Tak, Reichsfuhrerze, ale.Nie ma żadnego ale — odparł ostro Himmler.To jest rozkaz Fuhrera i ma go pan wykonać.Rozumie pan? Mogłem tylko odpo-76wiedzieć “tak jest".Uświadomiłem sobie, że dalsza rozmowa byłaby bezcelowa.Tak więc znalazłem się nagle w zupełnie innej sytuacji.Musiałem zapomnieć o swoim wielkim planie kontynuowania negocjacji, już w Londynie.Natychmiast obudziłem dowódcę oddziału SS i zakomunikowałem mu rozkaz Fuhrera
[ Pobierz całość w formacie PDF ]