[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I wydali nowy album.- Ktoś naprawdę odprowadził mój samochód - stwierdziła Cassie z wahaniem.- To on - potwierdziła Laurel.- tylko że ma nieco przykrótką pamięć, kiedy chodzi osprawy praktyczne.Ale o muzyce wie mnóstwo.Sean, jak zauważyła Cassie, był tu zupełnie innym chłopakiem niż wtedy przyszafkach.Niesłychanie uprzejmy, jakby na każdym chciał zrobić dobre wrażenie.Częstoproponował, że przyniesie coś dziewczynom.Traktowały go jak lekko denerwującegomłodszego brata.On i Laurel byli tu jedynymi osobami z drugiej klasy poza Cassie.Jedli zaledwie od paru minut, kiedy w drzwiach pojawiła się głowa jasnorudejdziewczyny.Susan najwyrazniej była zła.- Deborah zatrzymali po lekcji, a Faye jest czymś gdzieś zajęta, więc będę dziś jadłatutaj - oświadczyła.Diana uniosła głowę.- Dobrze - powiedziała spokojnie, a potem dodała: - Susan, to moja przyjaciółka,Cassie.Cassie, to Susan Whittier.- Cześć - przywitała się Cassie, usiłując zachowywać się swobodnie.Po chwili napięcia Susan przewróciła porcelanowobłękitnymi oczami.- Cześć - odezwała się wreszcie i natychmiast usiadła.Zaczęła wyjmować różnerzeczy ze swojej torebki z lunchem.Cassie patrzyła, jak Susan rozpakowuje lunch, a potem szybko zerknęła przez stół naLaurel.Popatrzyła też na Dianę, pytająco unosząc brew.Usłyszała szelest plastiku, kiedy Susan wyjmowała z torebki jedzenie, a potem rozległsię przenikliwy pisk Laurel.- O mój Boże! Chyba nie będziesz tego jadła?! Wiesz, co w tym jest, Susan? Aójwołowy, smalec, olej palmowy.I co najmniej pięćdziesiąt procent rafinowanego cukru.Diana zagryzała wargę, a Cassie w milczeniu trzęsła się, usiłując zachować powagę.Wreszcie nie wytrzymała i musiała się głośno roześmiać.A kiedy tylko się zaśmiała, Dianateż parsknęła śmiechem.Wszyscy spojrzeli na nie, zaskoczeni.Cassie uśmiechała się,opuszczając wzrok na kanapkę z tuńczykiem.Po tylu tygodniach samotności wreszciepoczuła się jak u siebie.Stała się przyjaciółką Diany, jej przybraną siostrą.Tu było jejmiejsce.Rozdział 10W ten piątek na lunch na zapleczu przyszła Kori.dawało się, że podziwia starszeod siebie dziewczyny, nawet do Cassie odnosiła się z szacunkiem, co było miłe.Susan iDeborah z pewnością nie traktowały jej w ten sam sposób.Blondynka nie zauważała istnieniaCassie, chyba że chciała, żeby jej coś podać albo przynieść, a motocyklistka piorunowała jąniechętnym spojrzeniem, ile razy mijały się na korytarzu, Deborah i Doug - drugi zblizniaków - zjawili się na zapleczu tylko raz, odkąd Cassie zaczęła tam jadać, i przez całyczas kłócili się zawzięcie o jakąś heavymetalową kapelę.Ani Faye, ani Nick - mroczny, zimny i przystojny chłopak, który odzyskał plecakCassie - nie pokazali się przez cały tydzień ani razu.Ale Kori Henderson była miła.Teraz, kiedy Cassie już wiedziała o ichpokrewieństwie, dostrzegała, że dziewczyna jest podobna do Chrisa i Douga.Miała takiesame jasne włosy i zielononiebieskie oczy.Kori podkreślała jeszcze ich kolor, nie rozstającsię z turkusowym naszyjnikiem i pierścionkiem.Ale mimo podobieństwa Kori nie była takadzika jak jej bracia.Robiła wrażenie całkiem zwyczajnej, sympatycznej dziewczyny.- Tak długo na to czekałam, że mi się w głowie nie mieści, że to już zaraz - stwierdziłapod koniec lunchu.- Znaczy, pomyślcie tylko, to już w przyszły wtorek! A tata mówi, żemożemy sobie zrobić imprezę na dole, na plaży.No.przynajmniej nie powiedział, że niemożemy.Chcę, żeby było zupełnie wyjątkowo, bo to przecież także święto.- Nagle urwała.Cassie, idąc za jej spojrzeniem, zobaczyła, że Diana przygryza wargę i niemalniedostrzegalnie kręci głową.Czy Kori powiedziała coś niewłaściwego? - zastanawiała się Cassie.I naglezrozumiała.Do tej pory nie słyszała ani słowa o żadnej imprezie, chociaż najwyrazniejwszyscy inni o niej wiedzieli.Nie była zaproszona?- No i, hm.Myślisz, że Adam wróci na czas na.na.Znaczy, kiedy Adam twoimzdaniem wraca? - plątała się Kori.- Nie mam pojęcia.Mam nadzieję, że niedługo, ale.- Diana lekko wzruszyłaramionami.- Nigdy nic nie wiadomo.- Jaki Adam? - spytała Cassie.Postanowiła zademonstrować, że na imprezie jej niezależy.- Chcesz powiedzieć, że jeszcze ci nie mówiła o Adamie? Diano, wiesz, skromnośćpowinna mieć swoje granice - stwierdziła Melanie.W jej szarych oczach pojawiło sięniedowierzanie.- Diana się zarumieniła.- Po prostu tak się nie złożyło.- odparła, a Laurel i Melanie zaczęły pogwizdywać.Cassie była zaskoczona.Jeszcze nigdy nie widziała, żeby Diana zareagowała wpodobny sposób.- Nie, no serio - powiedziała.- Kto to jest? Czy to twój chłopak?- Och, zaledwie od dzieciństwa - oznajmiła triumfalnie Laurel.- Zawsze bylinierozłączni.- Gdzie on jest? Wyjechał na studia? Jaki jest?- Nie, on tylko.Pojechał gdzieś w odwiedziny -wyjaśniła Diana.- Jest w ostatniejklasie, ale w tym roku przedłużył sobie wakacje.A jeśli chodzi o to, jaki jest.No cóż, fajny.Chyba go polubisz.- Uśmiechnęła się.Cassie spojrzała w stronę Laurel, chcąc się jeszcze czegoś dowiedzieć.Koleżankapomachała w powietrzu paseczkiem cukinii.- Adam jest.- Tak, on jest.- zaczęła w tej samej chwili Kori.Nawet Melanie jakoś nie mogłaznalezć odpowiedzeń słów.- Będziesz musiała go sama poznać - zakończyła.Cassie się zaciekawiła.- Masz jego zdjęcie? - spytała Dianę.- A wiesz, że nie.- Widząc rozczarowanie Cassie, Diana dodała: - Widzisz, w tejokolicy ludzie żyją niemądre uprzedzenia do fotografii.Nie lubią zdjęć.Wielu z nas ich sobienie robi.Cassie usiłowała udawać, że wcale, ale to wcale nie uważa tego za dziwne, chociaż wogóle nie mogła zrozumieć podobnego dziwactwa.Zupełnie jak Aborygeni, pomyślała.Wydaje im się, że aparat ukradnie im duszę.Jak ktoś może myśleć w taki sposób w XXwieku?- Jest słodki - oświadczyła z przekonaniem Kori.Susan, zajęta do tej pory jedzeniem,uniosła oczy znad tacy i zaintonowała uroczyście:- To ciało!- Te oczy! - dodała Laurel.- Lepiej dajcie spokój - odezwała się Melanie z uśmiechem.- Inaczej Diana zwariuje,zanim on zdąży wrócić.- Może tak się wścieknie, że da szansę komuś innemu? - rzucił piskliwie Sean.Dziewczyny wymieniły porozumiewawcze spojrzenia.- Być może, Sean.Jakoś tak za następne tysiąc lat - ironizowała Laurel.Była jednakna tyle uprzejma, że nie powiedziała tego zbyt głośno.Z rozbawioną miną Melanie wyjaśniła Cassie:- Adam i Diana nie spotykają z nikim innym, tylko ze sobą.Przez całe łata Adamowiwydawało się, że my wszystkie jesteśmy chłopcami.- A w przypadku Susan to wymaga nie lada wyobrazni - wtrąciła Laurel.Susan pociągnęła nosem i popatrzyła na płaską klatkę piersiową Laurel.- Za to w przypadku paru innych osób, które znam, najmniejszej.- A ty, Cassie? - zagadnęła Diana, zanim dziewczyny zdążyły się posprzeczać.-Zostawiłaś w domu jakiegoś chłopaka?- Właściwie to nie - wyznała Cassie.- Ale spotkałam jednego chłopaka, tego lata.On.- urwała.Nie piciała opowiadać całej historii przy Susan.- Był w sumie.w porządku.No dobrze, a jak się udała randka Faye i Jeffreya? - zapytała Susan, zmieniając temat
[ Pobierz całość w formacie PDF ]