[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.„Twórczo i elastycz­nie wykorzystał regulamin, odrzucając przestarzałe, zde­zaktualizowane zasady".Jesteś pewny sukcesu, idź i wer­buj.Nie jesteś pewny, wycofaj się już teraz.Poślę kogo innego, każdy wywiadowca tylko marzy o takiej okazji.Twoja sprawa.- Będę werbować.- To już inna rozmowa.I zapamiętaj: ani ja, ani Nawiga­tor, ani Akwarium nie zaaprobowaliśmy twoich zamiarów.Najzwyczajniej w świecie ich nie znamy.Pomylisz się, po­wiemy, żeś głupi szczeniak, który przekroczył swoje upraw­nienia i zasługuje wyłącznie na kosmodrom w Plesiecku.- Rozumiem.- W takim razie powodzenia.Zabrał kilka złowionych przeze mnie rybek i skrył się w szuwarach.W„VIWieczorem pijemy z Siedemset Trzynastym.Nie po­dejrzewa, że od dawna ma swój numer, że centralny komputer poświęcił mu szczególną uwagę, że dookoła górskiego hotelu zgromadzono niebagatelne siły GRU, że z Akwarium przybył jeden z czołowych psychologów II Zarządu Głównego pułkownik Streszniew, który doko­nał wnikliwej analizy nakręconego przeze mnie króciut­kiego filmu.Siedemset Trzynasty nie wie, że pracę mięś­ni jego twarzy badali być może najlepsi psychiatrzy taj­nego świata wywiadu.Pijemy i żartujemy.Rozmawiamy o wszystkim: o po­godzie, o pieniądzach, o kobietach, o sukcesie, o wła­dzy, o obronie pokoju i zapobieganiu światowej kata­strofie nuklearnej.Musi się znaleźć,jakiś temat, który on podchwyci i sam zacznie mówić.Najważniejsze, żeby mówił więcej ode mnie.Trzeba tylko znaleźć właściwy kluczyk, właściwy temat.Znowu pijemy i opowiadamy zabawne historyjki.Kluczyk już jest.Interesują go rekiny.Pyta, czy wi­działem film „Szczęki"? Nie, jeszcze nie.Ach, co za film! Paszcza rekina pojawia się w najmniej spodziewanym momencie.Efekt piorunujący! Opowiada mi o zwycza­jach rekinów.Zdumiewające istoty.Śmiejemy się.Stara się odgadnąć moją narodowość.Grek? Jugosło­wianin? Czech skrzyżowany z Włochem? Turek z Niem­cem? Nie, jestem Rosjaninem.Obaj wybuchamy śmie­chem.Cóż ty, Rusku, tutaj porabiasz? Jesteś szpie­giem? Chcesz mnie zwerbować? Tak! Ryczymy ze śmiechu.Raptem przestaje się śmiać.- Naprawdę jesteś Rosjaninem?- Naprawdę.- Jesteś szpiegiem?- Szpiegiem.- Przyszedłeś mnie zwerbować?- Jak najbardziej.- Wiesz o mnie wszystko?- Wszystkiego nie wiem.Tylko co nieco.Długo milczy.292lAKWARIUM- Nasze spotkanie zostało sfilmowane i będziesz mnie teraz szantażować?- Nasze spotkanie zostało sfilmowane, ale nie mam zamiaru cię szantażować.Być może to się kłóci z kano­nem powieści szpiegowskiej, ale szantaż nigdy nie przy­nosił pożądanych wyników i dlatego nie stosujemy szan­tażu.Przynajmniej moja instytucja.- Jesteś z KGB?- Nie, jestem z GRU.- Nigdy o czymś takim nie słyszałem.- Tym lepiej.- Słuchaj, Rusku, składałem przysięgę, że nigdy nie przekażę żadnych informacji obcym mocarstwom.- Nie musisz nikomu przekazywać żadnych sek­retów.- No więc, czego się po mnie spodziewasz? — Najwy­raźniej nigdy w życiu nie spotkał żywego szpiega i roz­mowa ze mną bardzo go ciekawi.- Napiszesz książkę.- O czym?- O okrętach podwodnych z bazy Rota.- Wiesz, że jestem z tej bazy?- Przecież werbuję właśnie ciebie, a nie tych przy są­siednim stoliku.Znowu wybuchamy śmiechem.- Mam wrażenie, że oglądam film sensacyjny.- Zawsze ma się takie wrażenie.Ja też nigdy nie przypuszczałem, że trafię do wywiadu.- Słuchaj, Rusku, zaczekaj.Dobra, powiedzmy, że napiszę książkę.I co dalej?- Opublikuję ją w Związku Radzieckim.- Milionowy nakład?- Nie.Tylko 43 egzemplarze.- To niewiele.- Płacimy po 17.000 dolarów za każdy egzemplarz.Kontraktu nie podpisujemy.10% z góry.Reszta po otrzymaniu rękopisu, pod warunkiem, ma się rozumieć, że porusza zagadnienia interesujące naszych czytelni­ków.Potem książkę można będzie wydać po angielsku.Jeżeli pewne szczegóły okażą się nieciekawe dla zachod-niego czytelnika, to w wersji amerykańskiej można bę­dzie je pominąć.Nie ma więc żadnego przekazywania tajemnic.Jest wyłącznie wolność druku.Ludzie piszą nie tylko o okrętach podwodnych, piszą na znacznie straszniejsze tematy i nikt ich za to nie sądzi.- Im wszystkim również płacicie?- Niektórym.Uregulowałem rachunek i poszedłem spać.Rozdział 14IC'udowne, niezapomniane chwile powrotu z samodziel­nego werbunku do betonowych rodzimych kazamatów.Tygodniową nieobecność zauważyli wszyscy bez wyjąt­ku, cała zgraja [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • necian.htw.pl