[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jedna z naszych kucha­rek jest również Chinką.W weekend przygotowuje kleik ryżowy na śniadanie.Kilku naszych pensjonariuszy nie - - Chińczyków także zasmakowało w tym daniu.- Patel gładko wrócił do wyuczonej prezentacji: - Bez względu na dietę wszystkim bardzo się podoba obsługa kelnerów, ob­rusy i nakrycia, jak w wykwintnej restauracji.Dawanie napiwków nie jest konieczne, a nawet niewskazane.Ruth skinęła głową.Sowity napiwek - według LuLing - to jeden dolar.- Mają naprawdę beztroskie życie, takie jak powinni mieć w tym wieku, nie uważa pani? - Patel spojrzał na Ruth.Chyba wyczuł jej opory.Jak się domyślił? Czyżby miała zmarszczkę między brwiami? Nie ulegało wątpliwo­ści, że Art jest zachwycony tą instytucją.Ruth uznała, że powinna myśleć trzeźwo i praktycznie.- Czy wśród tych ludzi są.hm, tacy jak moja matka? Czy ktoś z nich ma.pewne kłopoty z pamięcią?- Śmiało można stwierdzić, że połowa osób po osiem­dziesiątym piątym roku życia zaczyna przejawiać proble­my z pamięcią.A przecież przeciętna wieku naszych pen­sjonariuszy to osiemdziesiąt siedem lat.- Nie miałam na myśli zwykłych kłopotów z pamięcią.Chodzi mi o coś poważniejszego.- Na przykład o chorobę Alzheimera? O demencję? - Patel poprowadził ich do innej dużej sali.- Za chwileczkę wrócę do pani pytania.Oto nasza główna sala do zajęć.Kilka osób uniosło wzrok znad plansz do gry w bingo, którą prowadził jakiś młody człowiek.Ruth zauważyła, że większość starszych osób jest gustownie ubrana.Jedna z pań miała na sobie szarobłękitny spodnium, naszyjnik z pereł oraz kolczyki, jak gdyby się wybierała na nabożeń­stwo wielkanocne.Mrugnął do niej mężczyzna o haczykowa­tym nosie i w eleganckim berecie na głowie.Ruth wyobrazi­ła go sobie w wieku trzydziestu lat jako przebojowego biznesmena, pewnego swojej pozycji i powodzenia u pań.- Bingo! - krzyknęła kobieta, która prawie nie miała podbródka.- Jeszcze nie padło tyle liczb, Anno - rzekł łagodnie młody człowiek.- Aby wygrać, musisz mieć co najmniej pięć.Na razie wyciągnęliśmy tylko trzy.- Sama nie wiem.Może jestem głupia.- Nie! Nie! Nie! - zawołała kobieta w szalu.- Nie waż się używać tu tego słowa.- Masz rację, Loretto - dodał młody człowiek.- Nikt z nas nie jest głupi, może czasem bywa troszkę zdezorien­towany, nic więcej.- Głupia, głupia, głupia - mamrotała pod nosem Anna, jak gdyby przeklinając.Posłała Loretcie złe spojrzenie.- Głupia!Patel nie wydawał się wcale zmieszany.Cicho poprowa­dził Ruth i Arta z sali do windy.Odezwał się dopiero, gdy ruszyli w górę:- Odpowiadając na pani pytanie - nasi pensjonariusze są ludźmi “kruchymi i starszymi", jak mówimy.Zdarzają się im kłopoty ze wzrokiem czy słuchem, niektórzy nie po­trafią się poruszać bez laski lub balkoniku.Jedni mają umysł bardziej przenikliwy niż państwo czy ja, inni są bar­dziej rozkojarzeni i zdradzają oznaki demencji spowodo­wanej chorobą Alzheimera czy inną przypadłością.Czasa­mi zapominają wziąć tabletki, dlatego też my wydajemy wszystkie leki.Ale zawsze wiedzą, jaki jest dzień, czy czas na niedzielny film, czy poniedziałkowe zbieranie ziół.A je­żeli nie pamiętają, który mamy rok, po co właściwie mają to wiedzieć? Niektóre pojęcia dotyczące czasu są zupełnie nieistotne.- Może zdradzimy panu nasz fortel - rzekł Art.- Pani Young myśli, że przyjedzie tu z powodu wycieku radonu w jej domu.- Pokazał kopię spreparowanego przez siebie listu.- Coś nowego - przyznał Patel, śmiejąc się z uznaniem.- Zapamiętam to, w razie gdyby ktoś jeszcze musiał dać rodzicom bodziec.Ach tak, darmowe mieszkanie dzięki uprzejmości Departamentu Bezpieczeństwa Publicznego Kalifornii.Takie pismo urzędowe to świetny pomysł - wy­gląda poważnie i oficjalnie, jak wezwanie.- Otworzył drzwi.- Oto zwolniony niedawno apartament.Weszli do pokoju, którego okna wychodziły na ogród: zgrabny salonik, sypialnia i łazienka, nieumeblowane i pachnące świeżą farbą oraz nowymi dywanami.Ruth zro­zumiała nagle, co Patel miał na myśli, mówiąc “niedawno zwolniony" - ostatni lokator zmarł.Pogodny apartament nagle wydał się jej ponury, jakby pod kolorową fasadą ukrywała się mroczna prawda.- To jeden z najładniejszych pokoi - rzekł Patel.- Ma­my mniejsze i tańsze apartamenty i pojedyncze pokoje, niektóre bez widoku na ocean lub ogród.Jeden z nich po­winien być wolny za mniej więcej miesiąc.Boże! Ktoś miał niedługo umrzeć.I Patel mówił o tym tak zwyczajnie i beznamiętnie! Ruth poczuła się, jakby wpadła w pułapkę bez wyjścia.Ten dom był jak wyrok śmierci.Czy matka będzie miała podobne wrażenie? Nie wytrzyma tu miesiąca, a co dopiero mówić o trzech.- Możemy dostarczyć meble bez dodatkowych opłat - powiedział Patel.- Ale zazwyczaj pensjonariusze wolą mieć własne.Wówczas czują się jak u siebie w domu.Za­chęcamy do tego.Każdym piętrem zajmuje się ten sam personel, dwoje opiekunów na piętrze, w dzień i w nocy.Każdy zna ich po imieniu.Jedna z opiekunek mówi po chińsku.- Po kantońsku czy mandaryńsku? - spytała Ruth.- Dobre pytanie.- Patel wyjął cyfrowy dyktafon i po­wiedział do niego: - Sprawdzić, czy Janie mówi po kantoń­sku, czy po mandaryńsku.- Przy okazji - odezwała się znów Ruth.- Ile wynoszą opłaty?Patel odrzekł bez wahania:- Od trzech tysięcy dwustu do trzech tysięcy ośmiuset dolarów miesięcznie, zależnie od pokoju i standardu ob­sługi.W cenie jest dowóz na comiesięczne badania lekar­skie.Na dole pokażę państwu szczegółowy harmonogram.Ruth nie mogła się otrząsnąć ze zdumienia, jakie wy­wołała w niej wiadomość o kosztach.- Wiedziałeś o tym? - spytała Arta.Skinął głową.Była wstrząśnięta ogromnym wydatkiem i zaskoczona, że Art jest gotów zapłacić niemal dwanaście tysięcy dolarów za trzy miesiące.Wpatrywała się w niego osłupiałym wzrokiem.- Warto tyle wydać - szepnął.- To szaleństwo.Powtórzyła te słowa jeszcze później, kiedy Art odwoził ją do domu matki.- Nie możesz traktować tego podobnie jak wysokości czynszu - odparł Art.- W cenie jest wyżywienie, mieszkanie w apartamencie, całodobowa opieka pielęgniarska, pomoc w podawaniu leków, pranie.- Zgoda, a do tego bardzo droga orchidea! Nie pozwolę ci płacić, w każdym razie nie za trzy miesiące.- Warto - powtórzył.Ruth głośno wypuściła powietrze z płuc.- Posłuchaj, zapłacę połowę, a jeżeli się uda, oddam ci resztę.- Już to przerabialiśmy.Żadnego pół na pół i nie ma mo­wy o oddawaniu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • necian.htw.pl