[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oczy w tychtwarzach były puste.Są jak bydło, powiedziała Perdita.- Tak przyznała Agnes.- Słucham? zapytał Oats.- Tylko głośno myślałam.Pomyślała, że z taką samą łatwością człowiek kierowałby stadem krów, jeśliporzuciłby wszystkie swoje ckliwe skrupuły.Dziwne, że nikt nigdy o tym nie myślał.Wydaje im się, że są od nas lepsi, myślała.Twierdzą, że w porównaniu z nimi jesteśmy tylko.Jesteś za blisko zamku!, wrzasnęła Perdita.Zaczynasz myśleć, jak krowa!Dopiero teraz Agnes spostrzegła, że za wozami maszeruje oddział zbrojnych.Niewyglądali tak samo, jak furmani.Ci tutaj, powiedziała Perdita, to poganiacze bydła.Ubrani byli w mundury z czarno-białymi herbami Srokaczy.Nie byli jednak ludzmi,którzy dobrze wyglądali w takich strojach.Przypominali ludzi, którzy zabijali innych zapieniądze.I nie były to wielkie pieniądze.Krótko mówiąc, wyglądali na ludzi, którzy bezskrupułów i ze smakiem zjedliby kanapkę ze szczeniaka.Kilku z nich spojrzało łapczywie na Agnes, kiedy przechodzili obok, ale był to rodzajpowierzchownego spojrzenia z ukosa, które zazwyczaj poświęca się komuś, kto nosisukienkę.Za nimi toczyły się kolejne wozy.- Niania mówiła, że możemy zyskać na czasie przez zmianę skóry powiedziałaAgnes i ruszyła naprzód, kiedy ostatni wóz przejechał terkocząc przed nimi.- Nie rozumiem?- Tak właśnie myślałam.Przyzwyczaisz się.Chwyciła się tylniej burty wozu, machając do Oatsa, by podążył za nią.- Próbujesz zrobić na mnie wrażenie zapytał, kiedy wciągała go na pokład.- Nie o ciebie chodzi odpowiedziała.I w tej chwili uświadomiła sobie, że to na czymsiedzi jest trumną.Na wozie znajdowały się dwie, obłożone dookoła snopkami.- Przewożą swoje meble? powiedział Oats.- Eee.Myślę.Myślę, że te mogą być.zajęte wycedziła Agnes.Niemal wrzasnęła, kiedy niespodziewanie podniósł wieko.Trumna była pusta.- Ty kretynie! W środku mógł ktoś leżeć!- Wampiry w czasie dnia są osłabione.Wszyscy to wiedzą powiedział z wyrzutem.- Wyczuwam ich.są blisko stwierdziła Agnes.Stukot kół zmienił się, gdy wózwjechał na bruk zamkowego dziedzińca.- Zobaczymy zatem, co jest w drugiej.- Nie sądzę.Odepchnął ją lekko i uniósł wieko, zanim zdążyła zaprotestować. Nie.W tej też niema żadnego wampira. powiedział.70- Domyśliłam się.Gdyby tu był, właśnie trzymałby ciebie za gardło.- Om jest moją Tarczą powiedział kapłan.- Naprawdę? Jak miło.- Nabijasz się.- Wcale się nie nabijam.- Wszystko mi jedno.Jestem pewien, że postępuję właściwie.Czyż Sonaton niepokonał Bestii Batrigore w jej okropnej jaskini?- Nie mam zielonego pojecia.- Pokonał.A prorok Urdurenie? Czyż nie zwyciężył Smoka Slutha na RówninieGidral, walcząc z nim trzy dni i trzy noce?- Nie sądzę, że to odpowiedni czas na.- I czyż nieprawdą jest to, że Synowie Smutku pobili władców Myrilomu?- Pobili.- Słyszałaś o tym?- Nie.Posłuchaj.tracimy czas.Nie chciałabym, żeby nas znalezli, wiesz? Jeszcze nieteraz.I wolałabym, żeby nie byli to ci poganiacze.Na mój gust, nie wyglądają na miłychludzi.Wymienili znaczące spojrzenia nad trumnami, dotyczące czekającej ich, nieuniknionejprzyszłości.- Nie domyślą się? Przecież trumny będą cięższe powiedział Oats.- Furmani nie wyglądali na takich, którzy zwrócili by uwagę na cokolwiek.Agnes wpatrywała się w trumnę.Na dnie znajdowało się trochę ziemi, ale poza tymbyła całkiem czysta a w miejscu głowy znajdowała się poduszka.W podszewce były teżjakieś kieszenie.- To jedyna droga, żeby dostać się do środka powiedziała. Ty wejdziesz do tej, a jaschowam się w tej.Słuchaj.a ci wszyscy ludzie, o których mówiłeś.Istnieli naprawdę?- Oczywiście, przecież oni.- Cóż, a każdym bądz razie nie próbuj ich naśladować, dobrze? Inaczej też staniesz siępostacią historyczną.Zamknęła wieko, wciąż wyczuwając w pobliżu wampira.Sięgnęła do bocznej kieszeni.Znajdowało się w niej coś miękkiego, zakończonegoczymś ostrym.Badała to z przerazliwą fascynacją i odkryła, że to zwykły kłębek wełny zwetkniętymi weń drutami.Albo ktoś wyznawał tu dziwną, domową formę wiary albo poprostu dział skarpetę.Kto mógł robić na drutach w trumnie? Swoją drogą, nawet wampirymogły mieć niekiedy kłopot ze snem i wierciły się w trumnie przez cały dzień.Wstrzymała oddech, kiedy poczuła, że trumna się unosi.Zastanawiała się dokąd moglije zabierać.Potem usłyszała odgłos kroków na bruku i stukot na płytach głównegodziedzińca, odbijający się echem w wielkiej sali, z wolna cichnąc.To muszą być lochy.Przecież to logiczne.ale niedobrze.Chcesz zrobić na mnie wrażenie, co?, powiedziała Perdita.Chcesz być ruchliwąekstrawertyczną.Zamknijże się, pomyślała Agnes.- Fołóżcie je tam odezwał się głos na zewnątrz. Mofecie oddejfć.To ten, który ma na imię Igor.Agnes żałowała, że nie pomyślała o zabraniu.broni.- Pozbyć się mnie? głos oddalał się przy wtórze cichnących kroków. To się zleskońfy.Kto fędzie fyciągał ich głofy ze słojóf marynat? Kto ich fydobędzie, jak fpadną wpferębel? Fyciągałem fięcej ostfych kołkóf niż otfymyfałem śfieżych posiłkóf!Zalał ją blask świec, kiedy wieko uniosło się niespodziewanie.Igor gapił się na Agnes.Agnes gapiła się na Igora.71Igor zaczął pierwszy.Uśmiechnął się miał geometrycznie ciekawy uśmiech, zpowodu rzędu szwów, biegnących w poprzek ust i powiedział A niech mnie! Ktosiknafłuchał się za dużo opofiastek, co? Pefnie maf ze fobą fosnek?- Całe tony powiedziała Agnes leżąc w bezruchu.- Nie zadziała.A może świecona woda?- Hektolitry.- Cóf.Wieko trumny uderzyło go w głowę, z dziwnie metalicznym odgłosem.Sięgnął wolnoku głowie, pocierając trafione miejsce.A potem się odwrócił.Tym razem wieko trafiło goprosto w twarz.- O.cholefa! powiedział i upadł.Agnes ujrzała promieniującą prawością iadrenaliną, twarz Wielebnego Oatsa.- Potężnie go walnąłem!- Tak, tak.ale chodzmy stąd.Pomóż mi wstać!- Gniew mój spadł na niego, jako.- To było ciężkie wieko, a on nie jest już młodzieniaszkiem przerwała mu Agnes.Popatrz.bywałam tu kiedyś.Możemy się tędy dostać do tylnich schodów.- To nie był wampir? Przypominał jednego z nich
[ Pobierz całość w formacie PDF ]