[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Tak jak przypuszczałem.Stone zasiadł do komputera, napisał szybko jakiś tekst i wydrukował kilkanaście kopii, a potem wrócił do siebie.Vance już nie spał.– Co porabiasz? – zapytał.– Zaprosiłem tu kilka osób na lunch i chciałbym, żebyś się nie pokazywał, dopóki cię nie poproszę.Może sobie coś zamówisz i zjesz to w swoim apartamencie?– Tak zrobię.– Ale nie wychodź z hotelu.Ktoś tu dzwonił i pytał o mnie.Myślę, że obaj moglibyśmy łatwo odgadnąć, kto to mógł być.– Bądź spokojny.Nigdzie nie pójdę.– Vance, jeżeli poproszę cię, żebyś do nas dołączył, będzie to oznaczało, że przyszedł czas, abyś powiedział wszystko tym ludziom.Rozumiesz?– Chyba tak.Zdam się na twoją pomoc.– Zanim poproszę cię, żebyś cokolwiek powiedział, ustalę wszystkie okoliczności i warunki.– W porządku, ale pamiętaj, żadnych zeznań w sądzie i żadnego przekazywania do publicznej wiadomości, że jestem w to zamieszany.– Będę do tego zmierzał – zapewnił go Stone.Hank Cable zjawił się punktualnie ze swym znajomym z urzędu skarbowego, który wyglądał zupełnie inaczej, niż go sobie Stone wyobrażał.Był wysokim mężczyzną koło pięćdziesiątki, miał siwiejące skronie i przypominał raczej sędziego niż agenta.– Stone, przedstawiam ci Johna Rubensa – powiedział Cable.– Kieruje wydziałem dochodzeniowym karnego urzędu skarbowego w Kalifornii Południowej.Uścisnęli sobie ręce, a w chwilę potem zjawił się i został także przedstawiony Rick Grant.Niebawem przyszedł kelner z sałatką z homarów, którą Stone zamówił dla wszystkich, i dwiema butelkami bardzo dobrego kalifornijskiego chardonnaya.Lunch został podany na tarasie apartamentu Stone’a.Czterej panowie posilali się, popijając winem, na koniec podano kawę.– No cóż, czas, żebym wyjawił, z jakiego powodu zaprosiłem szanownych panów na tak smaczny lunch – powiedział Stone.– Bardzo proszę – odparł Rubens.– A przy okazji, dziękuję za poczęstunek.– Moim klientem jest osoba, która mogłaby być bardzo ważnym świadkiem w bardzo poważnym postępowaniu karnym – zaczął Stone.– Za jakiego rodzaju przestępstwo? – zapytał Rubens.– Uchylanie się od płacenia podatków, przynajmniej na początek, przy czym w grę mogą wchodzić setki milionów dolarów.– Taka gra, to rozumiem – powiedział strażnik państwowej kasy.– Jest czego posłuchać.Do rozmowy włączył się Cable.– Domyślam się, że chodzi o ludzi, o których rozmawiamy od pewnego czasu.– Rozmawiacie od pewnego czasu? Od jak dawna? – zapytał Rubens.– Zaledwie od paru dni – odparł Cable.– A podatkowe przestępstwa wyszły na jaw dopiero dziś rano.– W porządku, proszę mówić dalej – powiedział Rubens.– Mój klient nie będzie mógł odegrać decydującej roli w procesach, które zostaną przez was wytoczone, myślę jednak, że może udzielić nieocenionej pomocy.– A czego pański klient oczekuje od nas w związku z tą sprawą? – zapytał Rubens.– Kilku rzeczy, oczywiście za przyzwoleniem szanownych panów.– Proszę mówić.– Po pierwsze, nietykalności, kompletnej i całkowitej.– W jakim sensie?– Mój klient okazał łatwowierność.Został wciągnięty przez prominentnego biznesmena do pewnego programu inwestycyjnego, który okazał się, by tak rzec, niezgodny z prawem.– Ile pański klient na tym stracił? – zapytał Rubens.– Nic, jak na razie.W rzeczywistości osiągnął nawet duże zyski, które pozostawił w rękach owego biznesmena w celu ponownego zainwestowania.– Czy miało tu miejsce zakładanie kont za granicą, unikanie opodatkowania, i tego typu rzeczy? – zapytał Rubens.– Na ogromną skalę.– A czy zaangażowanie pańskiego klienta w te operacje sięgnęło takiej samej skali?– Zainwestował w sumie półtora miliona dolarów.– No cóż, w moim odczuciu nie jest to jakaś niewyobrażalna kwota – powiedział Rubens.– Hank, co o tym sądzisz?– Nie usłyszeliśmy na razie, czego jeszcze żąda klient Stone’a – odparł Cable.– A więc, jak już powiedziałem, nietykalności, to znaczy, że nie będzie ścigany przez jakiekolwiek agendy rządowe, a także – Rick, to do ciebie – przez władze stanowe i lokalne.Ale sprawą równie ważną dla mojego klienta jest to, aby jego nazwisko nie wyszło poza wasze urzędy.– Domyślam się, że twój klient nie chce zeznawać – powiedział Cable.– Doniosłość roli, jaką odegra mój klient nie będzie polegać na jego zeznaniach jako świadka, ale na tym, że skieruje śledztwo na właściwe tory.– Czy twój klient ma jakąś kryminalną przeszłość? – zapytał Cable.– Nie.Jest nieposzlakowanym obywatelem, płatnikiem bardzo wysokich podatków i ma nieskazitelną opinię.– Z wyjątkiem tej drobnej nieostrożności – wtrącił Rubens.– To jego jedyne potknięcie, a możecie mi wierzyć, został w to wrobiony.– Stone zdawał sobie sprawę, że jest to półprawda, ale jeśli miał zapewnić Vance’owi ochronę, musiał zwycięsko wyjść z tych negocjacji.– Hmm, posłuchajmy, co on ma nam do powiedzenia, a ja przedyskutuję sprawę z moimi zwierzchnikami – powiedział Cable.Stone potrząsnął głową.– On nie powie panom ani słowa, dopóki nie zawrzemy porozumienia we wszystkich punktach, a muszę panom powiedzieć, że oferta nie zostanie złożona po raz drugi.Mój klient jest świadom tego, że jeśli się sam nie ujawni, prawdopodobnie ujdzie waszej uwadze.– To zwykły szantaż – stwierdził Rubens.– Raczej próba uzgodnienia określonych warunków – odparł Stone – która to technika nie jest bynajmniej obca władzom skarbowym.Rubens roześmiał się, przyznając niejako słuszność temu spostrzeżeniu.– Przypuśćmy, że sami podejmiemy śledztwo w tej sprawie i doprowadzimy do zatrzymania twojego klienta? Jestem pewien, że wtedy byłby gotów zeznawać – powiedział Cable.– Słuchaj, Hank – odpowiedział mu Stone – poinformowałeś mnie niedawno, że jak dotąd wasze wysiłki okazały się całkiem jałowe
[ Pobierz całość w formacie PDF ]