[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stał w ciemności, otoczony blaskiem gwiazd.Jego gałęzie opadały naziemię, porośnięte mchem i jemiołą.Ukryte w sieciach pająki przyglądały nam się,poruszając swoimi długimi odnóżami.Camille jęknęła z zaskoczenia. Ten dąb musi być bardzo stary! Pierwszy raz odczuwam tak dużo energii ukrytej w drzewie, powiedział Morio.Amoże nie.z pewnością nie takiej. Las jest połączony z tymi którzy praktykują magię, wyjaśniła Camille.Na Zieminatura jest dzika i nieprzewidywalna.Z nikim się nie komunikuje i zazdrośnie strzeżeswoich tajemnic.Jednak tutaj, moc drzew jest silniejsza.To pozwala nam łatwokomunikować się z nimi.nawet jeśli rośliny nie wszystkich lubią.Wielu niepowróciło.Z oczami wbitymi w stary dąb, Morio skinął głową. Myślę że rozumiem. Zasadziliśmy je wokół bramy, wtrącił Trenyth.Pamiętam dzień gdy posadziliśmyżołądz.Przechodząc przez drzwi dostaniecie się do portalu.Niech bogowie będą zwami, życzył nam dając jednocześnie znak strażnikowi by nam otworzył.Trillian zrobił krok w bok. Zostawiam was tutaj.Wrócę na Ziemię tak szybko jak to tylko będzie możliwe.Bądzcie ostrożni.Zwracając się do Camille, wyciągnął do niej ręce.Idealnie do siebie pasowali.Kochała go i on ją też.W pewnym sensie byli jak małżeństwo, nawet jeśli nigdy niesformalizowali swojego związku.Kiedy się cofnęła, miała łzy w oczach. Za każdym razem gdy odchodzisz, boję się że nigdy więcej cię nie zobaczę.Postaraj się pozostać przy życiu, dobrze?Wziął jej dłonie w swoje. Przyszłość jest niejasna.Nie mogę ci tego obiecać, ale tak długo jak będę mógł,będę z tobą. Niech Matka Księżyca cię chroni, powiedziała odgarniając srebrny kosmykwłosów z jego twarzy.Jesteś mój.Należysz do mnie.Z błyszczącymi oczami odwrócił się i zniknął w ciemności nocy.Camilleobserwowała jak się oddalał.Po chwili Morio położył rękę na jej ramieniu.Camillepodeszła do dębu. Chodzmy, powiedziała poddając się trzaskom energii portalu, przechodząc przezniego z Morio trzymającym się tuż za nią.Następnie przyszła kolej na mnie.Przejście przez portal było jak chodzenie pofabryce magnesu w żelaznej zbroi.Wszystkie komórki były rozproszone tak, żenawet nie zdawałeś sobie sprawy kiedy na nowo się połączą.Nie było nic do usłyszenia, nic do zobaczenia, tylko nieustanne brzęczenieoślepiających kolorowych wybuchów.W ułamku sekundy podróż dobiegła końcaMiałam nadzieję, że człowiek z którym mieliśmy się spotkać był równie chętnypoznać nas jak my jego.Portal otworzył się w małej świątyni, znajdującej się około pięciuset metrów odmiasta proroków.Poinformowani o naszym przyjezdzie strażnicy czekali już na nas.Mimo że wyglądali jak ludzie, ich aura była pełna magii.Pachnieli ozonem istopionym metalem.Ich grupa składała się z dwóch mężczyzn i kobiety.Wysocy, osurowym spojrzeniu, nosili długie pomarańczowe peleryny z kapturem, podczas gdypeleryna kobiety była w kolorze błękitnym.%7ładne z nich nie miało broni.Coś mimówiło, że wcale jej nie potrzebowali. Trenyth poręczył za was, powiedział jeden z mężczyzn (jego włosy były zaczesanedo tyłu a jego skóra miała kolor kawy.Przywitał nas krótkim skinieniem głowy).Zazwyczaj nie pozwalamy demonom przekraczać murów naszej świątyni.Jednak wasza sytuacja jest wyjątkowa i wymaga odejścia od tej reguły.Nie pozwólcie abyśmy pożałowali naszej decyzji.Przygryzłam wargę.To nie był czas na zrobienie fałszywego kroku.Wręczył namtrzy naszyjniki. Pod żadnym pozorom nie wolno wam ich zdejmować.Zanim je założycie,przyłóżcie rękę do tej tacy (zadrżałam gdy położył na niej srebrną monetę, co nieuszło jego uwadze).Nie martwcie się, to nie jest srebro, nic wam nie zrobi.Użyję gotylko do połączenia was z waszymi naszyjnikami, przypisując je do was tak by niktnie mógł ich wam ukraść.Proszę, oto ciekawy szczegół! Wślizgniecie się tutaj byłoby skomplikowane alenawet gdyby komuś się to udało, to stanąwszy twarzą w twarz ze strażnikami, bezmagicznego identyfikatora mogło okazać się śmiertelne.To coś więcej niż ślad. Jeśli nie będziecie ich nosili, zostaniecie uznani za zagrożenie dla naszegospołeczeństwa i nasi strażnicy będą mogli zrobić z wami co zechcą, wedle ichuznania.Najwyrazniej nie miał zamiaru powiedzieć nic więcej, bo położył naszyjniki na stolepo czym się wycofał.Przełknąwszy swoją dumę, położyłam rękę na jednym z nich.Natychmiast pojawiłsię błysk światła a Prorok dał mi znać bym założyła go sobie na szyję.Nic się niestało.%7ładnego pieczenia, ukłucia czy uczucia zwężenia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]