[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przeistoczyliśmy się wMugiego i Brugię.Wydawała krótkie szczekliwe dzwięki, ja dyszałem głośno ilubieżnie.Podnosiła się na łokciach i opadała.Hasałem na jej tyłeczku Nim upadła nabrzuch wykrzyczała tę swoja chwilową niemoc w tak długim splocie słów, żezatraciłem ich sens.Długo leżeliśmy łapiąc oddech. Dziewucha zapewne potrafiła dogodzić, bo mąż łapał garściami powietrze.Mój adonis prychał.Straciłam na niego chęć.Czy uwierzy mi pan, że zostałamosamotniona i odnalazłam się, jako kobieta, dopiero tutaj.I jestem tym zrozpaczona. Słucham? Wyjeżdżam do córki na drugą półkulę świata.Tam wysłali ją z mężem donaszej ambasady.Co ja bez pana pocznę mój przyjacielu?OrdnugZwieże, delikatne, stymulujące.Cytryna, pomarańcza, greifrut.Perfumykwalifikowane, jako sportowe.Fruitty Rythm albo Fresh Vibes.Równie mocnyzapach torebki i pantofli.W komplecie pasek, zapewne z wężowej skórki. Wunderbar.Laboratoryjny ordnung. Nowa klienta przeplatała słowaniemieckie z polskimi. Marina dotknęła mi rękę. Prrroszę zawarczała to swoje r o pełnyserwis.Masaż, petting, stosunek razy dwa.Rozumiem, za dopłatą.Mam ze sobąwszystko, co w tym celu potrzebne.Viagrę, prezerwatywę model wąsy i własnywibrator.Zmroziła mnie.Bom wciąż chłopek.Przecież to proste, że miała rację.Chwyciła za łeb i potrząsnęła tkwiącą we mnie pruderią.Nazwała rzecz po imieniu.Odarła z fałszywego blichtru niedomówienia, ukazała rzeczywistość, nic niemającąwspólnego z romantyzmem.U nas każdemu bezeceństwu musi towarzyszyćcierpiętnictwo, magia słów: : Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina! igrzechów odpuszczenie. To moje zaściankowego wychowanie osądziłem.Ktoś wreszcie ustawiłproblem właściwie, bez niedomówień Dla niej mój zawód był, jak każdy inny.Ciężki, wymagający fantazji, godnym szacunku fedrunkiem.A salon miejscemzasłużonego wytchnienia bez wydziwianie i przeżywanie niezawinionych grzechów.Coś jest potrzebne, więc, o co chodzi.Przymusu nie ma.Czysto, higienicznie, bezzobowiązań.U nas, co innego w praktyce, co innego w teorii.Byłem przecieżświadom, że dla wielu noszę piętno diabła.Ona mnie od tej świadomości na jakiśczas uwalniała.Było mi to potrzebne.Oczekiwała odpowiedzi.Skinąłem głową, abyformalności stało się zadość. Za stosunek pięćdziesiąt procent dodałem.Już całkiem zgodnie zumownym cennikiem.Do własnej kieszeni. Naturlich.Do ręki dała mi plastikową torebkę z zapowiedzianymi precjozami. Bądz ze mną nago? Ubrany mężczyzna zawstydza mnie i wyhamowuje.Czuje się gorsza.Nagi rozluznia.Jesteś w zastępstwie męża.Zgadza się.Jest wAfryce.So arbeit.Często on tu, ja tam.Jestem korespondentką Bilda na wschodniąEuropę.On pracuje dla telewizji.Ani on, ani ja nie możemy latać do siebie dwa razyw tygodniu.Zapewniła mnie przyjaciółka, że wyjdę stąd zadowolona.Jakbymusłyszał zalecenie pani H.H wypowiedziane kiedyś pod moim adresem. Gdzie Badezimmer? spytała Niemka.Rozebrała się.Pociągnęła mnie za sobą pod prysznic. Libling! Wie gross! Oceniła rzeczowo i z zachwytem.Jest wszystko jasne stwierdziła głosem, lekko zachrypłym od emocji. Przyjaciółka nadmieniała.Onaimmer fantasirt, ale tym razem, och nie! Ja się nie boję.Es wird wielka sprawa.Oczekiwałam.Mąż, gdyby wiedział.Ale pozwolił.O, i niepotrzebna Viagra! Kannich selbst? uklękła przede mną i naciągnęła na wielgachnego prezerwatywę.Zrezygnowałem z klasycznej kolejności.Od razu przystąpiłem do męskiejpowinności.Masaż na początek, wydawał się nieporozumieniem, szklanką herbaty nazgłodniały żołądek.Podobnie wibrator.Ona się napraszała, by ją brać z biegu, zprzodu, z boku, od tyłu, bez ceregieli, byle brać, jak najszybciej.Rozpierałem jej niemałą pochwę.Zarzuciła mnie szkolnymi słówkami z niemieckiego.Niczego niemusiałem się domyślać. Es freud mich! Dobrze! O das ist sehr schon! O, jak pięknie! Gut! Sehr gut!Dobrze! Bardzo dobrze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]