[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A ty, Jasnotko?- Ja też nie.- Ja i mój kolega zajmujemy siÄ™ listami.Czy zanim staniecie przed komisjÄ…,chcecie coÅ› wysÅ‚ać do kogoÅ› z bliskich?Milczek pokrÄ™ciÅ‚ przeczÄ…co gÅ‚owÄ…, Jasnotka uczyniÅ‚a to samo, choćpomyÅ›laÅ‚a o ojcu, który nie zrozumie jej decyzji.- No to chodzcie ze mnÄ….Noc zapadaÅ‚a szybko.Pracownicy sÅ‚użb pomocniczych porozchodzili siÄ™ jużdo siebie na nocleg na równinÄ™ i można by byÅ‚o przysiÄ…c, że pogrążone wciemnoÅ›ciach miasteczko jest opustoszaÅ‚e.Serce Jasnotki Å›cisnęło siÄ™ mimo caÅ‚ego jej zdecydowania.Urok okolicy gdzieÅ› zniknÄ…Å‚ wraz z ostatnimi promieniami zachodzÄ…cegosÅ‚oÅ„ca, zostaÅ‚ już tylko jakiÅ› nieokreÅ›lony i przygniatajÄ…cy lÄ™k.Poszli za strażnikiem i zatrzymali siÄ™ na krok przed północnÄ… bramÄ…,głównym wejÅ›ciem do Miasta Prawdy.- Poczekajcie tu.Milczek Å›cisnÄ…Å‚ żonÄ™ za rÄ™kÄ™.Strażnik przykucnÄ…Å‚, zapaliÅ‚ pochodniÄ™ i mÅ‚odzi przestali go obchodzić.Poniebie, gdzie bladÅ‚y ostatnie resztki pomaraÅ„czowej poÅ›wiaty, uwijaÅ‚y siÄ™ sÄ™pyolbrzymy.Brama otwarÅ‚a siÄ™.Na progu stanÄ…Å‚ jakiÅ› sÄ™dziwy czÅ‚owiek w ciężkiej, czarnej peruce i dÅ‚ugiejbiaÅ‚ej spódniczce.Milczkowi wydaÅ‚o siÄ™, że poznaje w nim pewnegokamieniarza, czÅ‚owieka o trudnym charakterze, którego nie należaÅ‚o drażnić.- Kim jesteÅ›cie wy, co zakłócacie spokój Miasta Prawdy?- Milczek, syn Neba DoskonaÅ‚ego, i jego żona Jasnotka.- Czy jesteÅ›cie znani Komisji Przyjęć?- Pragniemy przedÅ‚ożyć jej naszÄ… proÅ›bÄ™.- Jakaż to proÅ›ba?- Chcemy być przyjÄ™ci do Bractwa i zamieszkać w MieÅ›cie Prawdy.- Czy speÅ‚niacie warunki?Milczek pokazaÅ‚ skórzanÄ… sakwÄ™, skÅ‚adany stoÅ‚ek i drewno na fotel.Starzec,nic nie mówiÄ…c, przyjrzaÅ‚ siÄ™ tym przedmiotom.- A ty, Jasnotko?- UsÅ‚yszaÅ‚am wezwanie z Zachodniego Szczytu.CzÅ‚owiek z sÄ™katym kijem zamyÅ›liÅ‚ siÄ™ na dÅ‚uższÄ… chwilÄ™, jak gdyby ważyÅ‚odpowiedz.- Na imiÄ™ faraona, przysiÄ™gnijcie, że nikomu i w żadnych okolicznoÅ›ciach niepowiecie o tym, co tu zobaczycie i usÅ‚yszycie.Oboje zÅ‚ożyli przysiÄ™gÄ™.- JeÅ›li nie dotrzymacie danego sÅ‚owa, niech demony piekÅ‚a mÄ™czÄ… was przezcaÅ‚Ä… wieczność.Kroczcie za mnÄ…!PostÄ™pujÄ…c za czÅ‚owiekiem z sÄ™katym kijem, przecisnÄ™li siÄ™ przez uchylonÄ…bramÄ™.Za niÄ… wydaÅ‚o im siÄ™, że idÄ… uliczkÄ… miÄ™dzy dwoma rzÄ™dami domów,nie zdążyli jednak swobodnie przyjrzeć siÄ™ temu tajemniczemu Å›wiatu, gdyżskierowano ich na lewo, gdzie natknÄ™li siÄ™ na portyk, przed którym staÅ‚odwóch rzemieÅ›lników.W ciemnoÅ›ciach nie można byÅ‚o ujrzeć ich twarzy.Jeden z nich zrobiÅ‚ kilka kroków do przodu i chwyciÅ‚ JasnotkÄ™ za rÄ™kÄ™.Milczek natychmiast zareagowaÅ‚.- DokÄ…d jÄ… zabierasz?- JeÅ›li nie podporzÄ…dkujesz siÄ™ naszym prawom, natychmiast opuÅ›ciszmiasteczko.- Miej ufność - rzekÅ‚a Jasnotka.RzemieÅ›lnik oddaliÅ‚ siÄ™ wraz z dziewczynÄ….Milczek poczuÅ‚ siÄ™ strasznie samotny i zlÄ…kÅ‚ siÄ™ oczekujÄ…cych go prób.Dotychczas miaÅ‚ nadziejÄ™, że zostanÄ… razem i przed komisjÄ… zÅ‚Ä…czÄ… siÅ‚y.Niestety, bÄ™dzie musiaÅ‚ sam stawić jej czoÅ‚o.17Ognik w niewiarygodnie krótkim czasie pociÄ…Å‚ na kawaÅ‚ki cztery akacje kuosÅ‚upieniu drwala, który potem beÅ‚kotliwie i w mÄ™tnych sÅ‚owach opowiedziaÅ‚o tym stolarzowi, ten zaÅ›, widzÄ…c wznoszÄ…cy siÄ™ przed warsztatem stosklocków, musiaÅ‚ we wszystko uwierzyć.MÅ‚ody czÅ‚owiek nauczyÅ‚ siÄ™ jużposÅ‚ugiwać piÅ‚Ä… - narzÄ™dziem niezbÄ™dnym przy rozkrawaniu najÅ‚adniejszychpni - i wycinania desek, i to takich, że nie powstydziÅ‚by siÄ™ ich doÅ›wiadczonyfachowiec.To, o czym rozmawiali drwal ze stolarzem, nie obchodziÅ‚o Ognika.InteresowaÅ‚y go wyroby już gotowe - rÄ…czki do wachlarzy, grzebienie,kubeczki, drobne mebelki, skrzynie i stoÅ‚ki.Stolarz podszedÅ‚ do niego.- WydaÅ‚em Å›cisÅ‚e polecenia, a ty ich nie uszanowaÅ‚eÅ›.Czy wiesz, że na Å›ciÄ™ciekażdego drzewa trzeba mieć pozwolenie? Przez twojÄ… gorliwość bÄ™dÄ™ siÄ™ terazmusiaÅ‚ tÅ‚umaczyć przed wÅ‚adzami.- To twoje zmartwienie, panie.Masz dziÄ™ki mnie zapas materiaÅ‚u, a oprócztego oszczÄ™dziÅ‚eÅ› na pÅ‚acach.Ile jeszcze drzew mam pociąć, by otrzymać tyledrewna, ile mi potrzeba?- Z twojÄ… pracÄ… drwala już koniec.- Zwalniasz mnie, panie?- ByÅ‚oby to z pewnoÅ›ciÄ… najlepsze wyjÅ›cie, musisz siÄ™ jednak nauczyćrobienia foteli i skÅ‚adanych stoÅ‚ków, o ile dobrze pamiÄ™tam.- Masz, panie, doskonaÅ‚Ä… pamięć.- Do warsztatu nie można wchodzić jak byk do zagrody.Majstrowie, którychzatrudniam, sÄ… bardzo wymagajÄ…cy, pracujÄ… u mnie już od wielu lat iczeladnicy wiedzÄ…, że muszÄ… ich sÅ‚uchać i zachowywać siÄ™ poprawnie.Obawiam siÄ™, że ty tego nie potrafisz.- Może jednak spróbujemy?- Ostrzegam ciÄ™.Przy pierwszym nieposÅ‚uszeÅ„stwie bÄ™dziesz zwolniony.Pracodawca i pracownik przybili na zgodÄ™.- MogÄ™ już zaczynać?- Poczekaj do jutra, bÄ™dziesz.- Nie mam czasu do stracenia.gðGdy stolarz przedstawiÅ‚ Ognika pracownikom, w warsztacie powiaÅ‚ochÅ‚odem.ZciÄ…gniÄ™te twarze zwróciÅ‚y siÄ™ stronÄ™ przybysza na znak, że nie jesttu mile widziany.- Przyjmijcie, proszÄ™, Ognika jako praktykanta.BÄ™dzie pomagaÅ‚ przykoÅ„czeniu opóznionych prac i sÅ‚użyÅ‚ każdemu, kto go bÄ™dzie potrzebowaÅ‚.- A co on umie? - zapytaÅ‚ pierwszy majster.- Uczyć siÄ™ - odparÅ‚ mÅ‚ody czÅ‚owiek.- Kto chce zostać moim pierwszymnauczycielem?- Wez to!Starszy majster podaÅ‚ Ognikowi toporek ciesielski, niewielkie narzÄ™dzie zdrewnianym trzonkiem, wygiÄ™tym z jednej strony i spÅ‚aszczonym.TkwiÅ‚o tamostrze z brÄ…zu, umocowane skórzanym rzemieniem.- Pokaż, co potrafisz - rozkazaÅ‚ ironicznym tonem.Ognik przyjrzaÅ‚ siÄ™ ostrzu, przeciÄ…gnÄ…Å‚ palcem po jego tnÄ…cej krawÄ™dzi,potem dÅ‚ugo rozglÄ…daÅ‚ siÄ™ po warsztacie, jak gdyby zamierzaÅ‚ objąć go wposiadanie.Przez kilka chwil wpatrywaÅ‚ siÄ™ w pieniek, potem wybraÅ‚ deskÄ™ irówno ociosaÅ‚ jej powierzchniÄ™ toporkiem.- Kto ciÄ™ uczyÅ‚? - zapytaÅ‚ ze zdziwieniem pierwszy majster.- NarzÄ™dzie dostosowane jest do swojej pracy i do obrabianego materiaÅ‚u, ato przecież sÅ‚uży do ociosywania, może nie?- Nie jesteÅ› nowicjuszem.- Dotychczas nikt mi nie byÅ‚ potrzebny i zastanawiam siÄ™, czy i dalej tak niebÄ™dzie.Nie macie mi nic wiÄ™cej do pokazania?Stolarz skinÄ…Å‚ na pracowników, by wynosili siÄ™ z warsztatu.- Kim naprawdÄ™ jesteÅ›, chÅ‚opcze?- KimÅ›, kto pragnie tyle umieć, żeby zrobić skÅ‚adany stoÅ‚ek.- Czy chcesz zająć moje miejsce?- Pod tym wzglÄ™dem bÄ…dz, panie, spokojny.PójdÄ™ stÄ…d, gdy tylko osiÄ…gnÄ™,czego sobie życzÄ™.- Dobrze.Spójrz na mnie.Stolarz usiadÅ‚ na Å‚awce, w prawÄ… rÄ™kÄ™ wziÄ…Å‚ pobijak, w lewÄ… - drewnianedÅ‚uto.WsunÄ…Å‚ miÄ™dzy kolana niezbyt szerokÄ… deskÄ™ i idealnie równowydÅ‚utowaÅ‚ w niej gniazda na czopy.- Spróbuj teraz ty.Ognik siadÅ‚ na miejscu stolarza i bezbÅ‚Ä™dnie zrobiÅ‚ to samo.- Nie mogÄ™ wprost uwierzyć, że nigdy nie miaÅ‚eÅ› do czynienia z drewnem.- Wierz, panie, w co tylko chcesz, i idzmy dalej.W warsztacie byÅ‚o wiele rodzajów siekier, piÅ‚, noży i dÅ‚ut.Ognik dobieraÅ‚ jeprawie bez wahania.RÄ™kÄ™ miaÅ‚ pewnÄ…, a ruchy dokÅ‚adne.OsÅ‚upiaÅ‚y stolarz pokazaÅ‚ mÅ‚odemu czÅ‚owiekowi, w jaki sposób wÅ‚aÅ›ciwieprzyciÄ™te deski Å‚Ä…czy siÄ™ w jaskółczy ogon wzmocniony za pomocÄ… koÅ‚ków iklamer
[ Pobierz całość w formacie PDF ]