[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Có\ to robicie, ludzie, i dlaczego płaczecie? zapytał pohebrajsku, dziwacznie wymawiając słowa.Wyglądało na to, \e mimo rosyjskich łapci jest jednakśydem, tyle \e dosyć osobliwym.śeby śyd nie wiedział, coopłakuje się przy Zcianie Płaczu?! Z całą pewnością obłą-kany.Prawo nakazuje okazywać szaleńcom współczucie, Szmu-lik więc odpowiedział uprzejmie włóczędze rzecz jasna,nie po hebrajsku (święty język nie jest przeznaczony do bylejakiego gadania), ale w jidysz: Opłakujemy zburzoną Zwiątynię.Niezbyt dobrze rozumiem twój język, odparł golonogi wswym śmiesznym hebrajskim, przypominającym klekotanieptaka.Powiedziałeś, \e opłakujecie świątynię? Tę, która stałatutaj dawniej? Wskazał Wzgórze Zwiątynne.Szmulik skinął, ju\ \ałując, \e wdał się w rozmowę.Włóczęga zdziwił się.A po có\ to, powiada, ją opłakiwać?Kamienie to kamienie.Lepiej, byście się modlili, \eby jak naj-szybciej przyszedł Meszycha.Szmulik nie od razu zrozumiał, co to za Meszycha", alekiedy się domyślił, \e to przekręcone słowo Masziach", Me-sjasz, to się przestraszył.Tym bardziej \e rebe przestał odma-wiać modlitwę i odwrócił się.Podskoczył do niego Beri, którywszystko wie, i szepnął: Rebe, to rosyjski prorok Manujła, ten właśnie.Wi-dziano go ju\ w mieście, mówiłem wam.Czoło nauczyciela groznie się zmarszczyło, a on sam głoś-no powiedział po rosyjsku: Jestem Aron Szefarewicz, członek rady rabinów miastaJeruszalaim.A kim\e jesteś ty, który toczysz czcze rozmowyw języku modlitwy, dla ciebie obcym? Skąd przyszedłeś i jaksię nazywasz?217Włóczęga odpowiedział, \e nazywa się Emmanuel, a przy-szedł z góry Har Ha-Zetim, gdzie spędził noc w jednej z tam-tejszych jaskiń.Po rosyjsku mówił tak\e nieszczególnie otakich powiada się, \e mają kaszę w ustach".I co to za ja-skinie na Górze Oliwnej? Mo\e grzebalne? No, to rebe da muteraz za bluznierstwo!Nauczyciel jednak o jaskinię się nie dopytywał, zamiasttego rzekł z obrzydzeniem: I dlatego jesteś taki brudny w dzień szabatu?Kopałem ziemię, to i uświniłem się jak prosiak, beztroskozaśmiał się Emmanuel. Kopałeś ziemię? W szabat? I chcesz mienić się śydem?Wokół zebrał się cały tłum.Wszyscy chcieli posłuchać, jakwielki talmudysta, mistrz słownych pojedynków, rozprawi sięz fałszywym prorokiem.Człowiek, który nazwał się Emmanuelem, lekcewa\ącomachnął ręką.Ee, powiedział, nie człowiek dla szabatu, aleszabat dla człowieka. śydzi tak nie mówią, tak mówi chrześcijański bóg Je-zus zauwa\ył na stronie, zwracając się do uczniów, rebeSzefarewicz. Nie, Emmanuelu, ty nie jesteś śydem.Włóczęga przysiadł na piętach, poło\ył kostur na kolanachi z rozbawieniem, od dołu, popatrzył na nauczyciela.Odpowiedział tak.śadnego boga Jezusa nie znam, a śydemjestem, mo\esz być tego pewien.Wszak śyd to nie ten, któryzrodzony jest z śydówki, nosi pejsy i nie je wieprzowiny, aleten, który pragnie oczyścić duszę.śydem mo\e zostać ka\dy,kto zawrze przymierze z Bogiem, i bezcelowe jest tuwymyślanie głupich zakazów i pozbawianie małych chłop-ców kawałka ciała.Bóg uwierzy człowiekowi i bez tego.TuEmmanuel zaniósł się śmiechem i zakończył swą bluzniercząprzemowę w sposób absolutnie nieprzyzwoity, wręcz łobu-zerski.Rozwa\ sam, powiedział, członku rady rabinów, po coBogu, do którego nale\ą wszystkie skarby nieba i ziemi,jeszcze i taki skarb kawałek twojej pipiske!Zabawne słówko zabrzmiało tak nieoczekiwanie, \e nie-którzy uczniowie zachichotali, Szmulik zaś przymknął oczy,aby czym prędzej uwolnić się od obrazu, jaki natychmiastwyrysowała zbyt zuchwała wyobraznia: Pan Bóg przygląda218się darowi rebe Szefarewicza i zastanawia się, co ma z tymdrobiazgiem zrobić czy ma go jakoś zachować, czy te\wyrzucić.Chichoty urwały się.Zapanowała złowieszcza cisza.Jesz-cze nikt nigdy tak strasznie nie zniewa\ył czcigodnego rebe, iw dodatku na oczach całego tłumu śydów! I nie gdzie in-dziej, tylko pod Zcianą Płaczu!Czy nale\y się dziwić, \e nauczyciel nie potrafił się opa-nować? śydzi! zakrzyknął, potrząsając pięścią. Bijciew niegodziwca kamieniami!Mało kto spośród obecnych podniósł kamień, a jeśli na-wet, to raczej dla pozoru.Bo jak\e to obrzucać \ywegoczłowieka kamieniami?Rzucił tylko Michl-Byk, najgorszy spośród uczniów, któ-rego rebe trzymał w jeszybocie do najcię\szych robót.Michlbył dwakroć roślejszy od pozostałych i czterykroć silniejszy.Wszyscy bali się jego gniewnego i bezwzględnego charakte-ru.Szmulik widział raz, jak Byk pochwycił za ogon psa po-dwórzowego i roztrzaskał mu głowę o ścianę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]