[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spoj­rza³ na sloñce.Œwieci³o dumnie na niebie, niewzruszone jego obecnoœci¹.„Jak¿e potê¿ne jest s³oñce! - poinyœlal.„Chcia,³bym byæ s³oñcem!"I sta³ siê s³oñcem, zalewaj¹c wszystkich swymi gor¹cymi promieniami, wysuszaj¹c gola, obiektem przekleñstw rolników i robotników.Ale wtem wielka, czarna chmura przesunê³a s:ê miêdzy nim a ziemi¹, tak ¿e jego promienie nie mogty ju¿ dotrzeæ do wszystkiego.„Jak¿e potê¿na jêst ta chmura burzowa!" - pomyœla³.„Chcia³bym byæ tak¹ chmur¹!"Sta³ siê zatem chmur¹, zalewaj¹c deszczem pola i w,ie, a wszyscy na niego wyrzekali.Wkrótce jednak poczu³, ¿e jest przesuwany przez jak¹œ wielk¹ si³ê, i uœwiadomi³ sobie, ¿e jest to wiatr.„Jak¿e jest on potê¿ny" - pomyœla³.„Chcia³bym byæ wiatrem!"I zosta³ wiatrem, zrywaj¹c dachówki z domów, wyrywaj¹c drzewa, znienawidzonym i wzbudzaj¹cym postrach wszystkiego, co ¿yje.Lecz ju¿ po chwili natrafi³ na coœ, co nie chciato mu ulec, bez wzglêdu na to, jak mocno dmucha³ - wielki kamieñ.„Jak¿e potê¿ny jest ten kamieñ!" - pomyœla³.„Chcia³bym byæ takim kamieniem!"Wtedy sta³ siê kamieniem, bardziej potê¿nym ni¿ cokolwiek na œwiccie.Ale kiedy tak sta³, us³ysza³ odg³os m³otka uderzaj¹cego w d³uto wchodz¹ce w ska³ê, i poczu³, ¿e siê zmienia.„Có¿ mo¿e byæ potê¿niejszego ni¿ ja - kamieñ?" -pomyœla³.Spojrza³ w dó³ i zobaczy³ u swych stóp sylwetkê kamieniarza.-- O, przysz³a poczta.,- Patrz, jest coœ dla ciebie, Puchatku.- Dla mnie? - zdziwi³ siê Puchatek.- Dla Pana Kubusia Puchatka.-- Pana Kubusia Puchatka'? - Tak tu jest napisane.- Pan.Kubuœ.Puclzatek.-- powtórzy³ Puchatek z dum¹ w g³osie.- I co dalej? - zapyta³, wdrapuj¹c siê na biurko i zagl¹daj¹c mi przez ramiê.- To ze sklepu Finchleya.„Og³aszamy nasz¹ trzeci¹ doroczn¹ wyprzeda¿ butów.Wszystkie modele, wszystkie rozmiary".To nie jest nic dla ciebie, Puchatku.- A co pisz¹ tam na dole? - nie ustêpowa³ Puchatek.- „Darmowa kawa".Jeszcze jeden powód, ¿eby tam nie iœæ.- Niech siê temu przyjrzê dok³adniej - powiedzia³ Puchatek, zabieraj¹c list bli¿ej okna.A¿eby panowaæ nad naszym w³asnym ¿yciem i stworzyæ coœ o trwa³ej wartoœci, prêdzej czy póŸniej musimy nauczyæ siê Wierzyæ.Nie mo¿emy przenosiæ naszej odpowiedvialnoœci na barki jakiejœ deifikacji Duchowego Supermana czy siedzieæ i czekaæ, a¿ Los zapuka do naszych drzwi.Musimy po prostu uwierzyæ w potêgê, jaka tkwi w nas samych, i u¿ywaæ jej.Kiedy to zrobimy i przestaniemy naœladowaæ innych, albo staraæ siê ich przeœcign¹æ ­sprawy obróc¹ siê na nasz¹ korzyœæ.WeŸmy kilka przyk³adów:W 1927 roku na brzegu jeziora w Parku Lincolna w Chicago sta³ trzydziestodwuletni mê¿czyzna z zamiarem skoczenia w czarn¹ toñ i utopienia siê.Jego córka umar³a, firma zbankrutowa³a, zrujnowa³ sobie reputacjê, a na dodatek stawa³ siê alkoholikiem.Patrz¹c w g³¹b jeziora, zadawa³ sobie pytanie: Co taki nic nie znacz¹cy cz³owiek na jego miejscu mo¿e uczyniæ? I wtedy pojawi³a siê odpowiedŸ: By³ teraz wolny i móg³ podejmowaæ ró¿nego rodzaju ryzyko, inicjowaæ w³asne przedsiêwziêcia i, w ten sposób, pomagaæ innym ludziom.Wróci³ do domu i poœwiêci³ siê pracy, której, jak wierzy³, chcia³ od niego wszechœwiat, a nie takiej, jakiej zosta³ nauczony.Obserwowa³ prawa œwiata przyrody i dostosowywal do nich swój tryb ¿ycia, w koñcu zmieniaj¹c ca³e swoje ¿ycie.Te prawa inspirowa³y i umacnia³y go w jego najwiêkszych osi¹gniêciach.Ale bez wiary i podjêcia szansy nigdy nie powsta³by jego wk³ad w rozwój ludzkoœci, i nikt nie mówi³by z szacunkiem o czlowieku nazwiskiem Buckminster Fuller.W 1854 roku ze szko³y w Yort Huron, w stanie Michigan, usuniêto ch³opca za „sprawianie k³opotów".By³ tam przez trzy miesi¹ce.Mia³a to byæ jedyna formalna edukacja w ca³ym jego ¿yciu.PóŸniej pracowa³ jako laborant.utraci³ tê pracê, kiedy wysadzi³ laboratorium w powietrze.Pracodawca wyrzuci³ go na bruk, mówi¹c, ¿e nic ju¿ z niego nie bêdzie.Ale on mia³ swój plan i nie zamierza³ poddaæ siê jednemu czy dwóm niepowodzeniom.Chcial poznaæ mechaniczne zastosowania praw przyrody.I w koñcu zosta³ najwiêkszym wynalazc¹ w historii Ameryki, maj¹c na swym koncie ponad tysi¹c trzysta krajowych i zagranicznych patentów, a jego nazwisko sta³o siê synonimem genialnoœci w rozwi¹zywaniu problemów -- Thomas Edison.Ostro¿nie graj¹cy w ¿ycie pesymiœci nigdy niczego nie osi¹gaj¹, poniewa¿ nie patrz¹ na pojawiaj¹ce siê sytuacje jasno i obiektywnie, nie wierz¹ w swe zdolnoœci lub ich nie dostrzegaj¹, a przede wszystkim nie rozwijaj¹ tych zdolnoœci tak, by pokonaæ nawet najmniejsze ryzyko.Przyk³adowo, kiedy Maleñstwo wpad³o do strumyka podczas s³ynnej Przyprawy do Bieguna Pó³nocnego, co zrobi³ Ponurak K³apouchy? Kiedy Maleñstwo zosta³o ju¿ dawno zniesione przez pr¹d, K³apouchy bez przekonania zwiesi³ swój ogon nad wod¹, aby Maleñstwo mog³o siê go z³apaæ i wyjœæ -- albo raczej po to, aby K³apouchy zyska³ uznanie za to, ¿e próbowa³ coœ zrobiæ [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • necian.htw.pl