[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Celina jest zacna kobieta, ale zawsze przesa-dzała w pruderii i tak samo wychowała Anielkę.Nie wątpię, że Anielka będzie najlepsząmatką, ale teraz aż złość mnie czasem bierze, bo kiedy się wychodzi za mąż, to trzeba byćgotową na następstwa, a tymczasem Anielka jest w takiej rozpaczy, jakby to była hańba.Codzień widuję na jej twarzy ślady łez.Litość bierze patrzeć na jej zmizerowaną twarz, podbiteoczy, na tę gotowość do płaczu, na ten wyraz jakiejś boleści i upokorzenia, który ma woczach.Jak życie moje, nie widziałam, żeby kobieta tak znosiła ten stan.Próbowałam per-swazji i łajania, ale to nic nie pomaga.Powiem ci szczerze, że nadto ją kocham, a może być,iż na starość tracę dawną energię.Przy tym to takie skądinąd poczciwe! %7łebyś ty wiedział, jakona co dzień dopytuje się o ciebie: czy nie było listu? czyś zdrów? Gdzie zamierzasz jechać?Jak długo zabawisz w Berlinie? Ona wie, że ja lubię rozmawiać o tobie, i umyślnie po całychgodzinach rozmawia.%7łeby tylko Bóg zlitował się nad nią i dał jej siłę do zniesienia tychzmartwień, które ją czekają.Ja prawdziwie tak boję się o jej zdrowie, że nie mam odwagijednym słowem jej napomknąć o położeniu męża.Ale przecie prędzej-pózniej, musi to wyjśćna jaw.Nie mówiłam nic także i Celinie, bo ona ogromnie przybita rozdrażnieniem Anielki izachodzi w głowę, dlaczego Anielka bierze tak tragicznie swój stan.Dlaczego? Ja jeden w świecie to rozumiem, ja jeden mógłbym odpowiedzieć na to pytanie i dlatego wracam do Płoszowa.Nie! Ona nie swój stan bierze tragicznie, ale moją ucieczkę, moją rozpacz, której się do-myśla, ale potarganie tego stosunku, który stał jej się drogi od czasu, jak po tylu trudach, tylucierpieniach i wysileniach zdołała go wreszcie zmienić na czysty.Teraz oto wchodzę w jejduszę i myślę za nią.Jej tragedia jest warta mojej.Od chwili, gdym wrócił do Płoszowa,uczucie walczyło w tej niepowszednio szlachetnej istocie z obowiązkiem.Chciała pozostaćczystą i wierną temu, komu zaprzysięgła wiarę, bo natura jej duchowa wyłącza brud i kłam-stwo, a jednocześnie nie mogła się oprzeć uczuciu dla człowieka, którego pokochała pierwsząmiłością i nie mogła tym bardziej, że ten człowiek był przy niej, że ją kochał i był nieszczę-śliwy.Całe miesiące płynęły jej w najstraszniejszej rozterce.Nareszcie, gdy nastała chwila uspo-kojenia, gdy wydało się jej, że to uczucie przeszło w związek dusz tak nadziemski, iż ani czy-stość myśli, ani zaprzysiężona wiara na nim nie tracą nagle wszystko rozerwało się, i onazostała sama, z takąż pustką przed sobą jak moja.Oto powód jej terazniejszej niedoli.Czytam obecnie w jej duszy jak w książce i dlatego wracam.Również widzę dopiero teraz, że ja prawdopodobnie nie byłbym jej opuścił, gdybym byłmiał zupełną pewność, że jej uczucie dla mnie przetrwa wszelkie wypadki.Sama zwierzęcazazdrość, która przepełnia serce wściekłością, a wyobraznię ohydnymi widzeniami tych praw,210z których korzystał kto inny, nie miałaby dość siły, aby mnie oderwać od tej kobiety, w którejbył mój świat.Ale ja sądziłem, że to dziecko, zanim jeszcze przyjdzie na świat, już owładniewszystkimi jej uczuciami, że zbliży ją do męża, a mnie wymaże na zawsze w jej sercu z listyżyjących.I nie łudzę się; wiem, że nie będę dla niej tym, czym byłem, a zwłaszcza czym mogłem zo-stać, gdyby nie ten zbieg rzeczy.Mogłem bowiem zostać jej jedyną drogą istotą, wiążącą ją zżyciem i szczęściem teraz zaś tak już nie będzie.Ale póki będzie się w niej tliła choć iskier-ka uczucia dla mnie, nie odejdę, bo odejść nie mogę, i nie mam dokąd.Więc wrócę i zacznę tę iskrę rozdmuchiwać, i zacznę się-rozgrzewać przy niej.Gdybymtego nie uczynił, zmarzłbym niechybnie.Odczytuję jeszcze raz te słowa ciotki: %7łebyś ty wiedział, jak ona co dzień dopytuje o cie-bie, czy nie było listu, czyś zdrów, jak długo zabawisz w Berlinie i nie mogę się nimi na-sycić.Zupełnie mi jest tak, jakbym umierał z głodu i jakby mi ktoś niespodzianie przyniósłkawałek chleba.Jem i z wdzięczności chce mi się płakać.Może to już miłosierdzie bożezaczyna się nade mną?Bo jednak czuję, żem ja się zmienił przez te ostatnie dni i że dawny człowiek zamarł wemnie.Ja już się nie będę burzył przeciw jej woli, przeniosę wszystko, uspokoję ją, uciszę,wyratuję nawet jej męża.4 listopada.Po namyśle zatrzymałem się jeszcze w Berlinie przez dwa dni.Jest to z mojej strony ofia-ra, bo ledwie mogę tu usiedzieć, ale trzeba było koniecznie wysłać naprzód list donoszący, żeprzyjeżdżam.Depesza mogła Anielkę nastraszyć, równie jak moje niespodziewane przybycie.Wysłałem list wesoły, a zakończyłem go tak serdecznym pozdrowieniem dla Anielki, jakbynigdy nic między nami nie zaszło.Chcę, żeby zrozumiała, iż pogodziłem się z moim losem iże wracam takim, jakim byłem dawniej.Ciotka zapewne spodziewała się trochę mego przyjazdu.Warszawa, 6 listopada.Przyjechałem dziś rano.Ciotka, uprzedzona moim listem, czekała mnie w Warszawie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]