[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Kto tak powiedział? Demon. A kto to taki? Chwilowo nieważne.Lewa Ręka Jherega składa się w większości z ko-biet, choć nie wiem dlaczego, i zajmuje się takimi właśnie nielegalnymi usługamimagicznymi. Rozumiem. Trzymaj się od nich z daleka.Nie jesteś w stanie z nimi walczyć, a jeszczezbyt mało wiesz, byś mógł się skutecznie obronić przed ich machinacjami. Będę pamiętał.Dzięki, Kiero.Kiwnęła głową i dodała ciszej: Powodzenia, Vlad.Po czym stopiła się w jedno z cieniem budynku i zniknęła.* * *Kiedy znalazłem się w domu, zacząłem się zastanawiać, jak właściwie mamsię przygotować do podróży do krainy zmarłych.Co było dla mnie absolutnymdebiutem.81No bo tak: człowiek wie, jak się przygotować, dajmy na to, do wyjazdu z mia-sta, ja osobiście wiem, jak się przygotować do zabicia kogoś.Mam nawet pewnewyobrażenie o tym, jak się przygotować do spędzenia nocy w lesie.Ale pojęcianie miałem, co należałoby zabrać w odwiedziny do krainy cieni, ich sług i bogów.Nie mówiąc o tym, jak się ubrać.Zdecydowałem ubrać się normalnie, czyli w szary płaszcz z pełnym wypo-sażeniem oraz w czarne buty do konnej jazdy.Nie żebym planował jakąś konnąjazdę siedziałem już na koniu i jeżeli byłoby to moje ostatnie doświadczeniejezdzieckie w życiu, nie miałbym nic przeciwko temu.To, że dziadek uważał, żekażdy człowiek jest urodzonym kawalerzystą, nie miało zastosowania w moimprzypadku, choć nie uznałem tego za aż tak ważne, by mu o tym oznajmić.Zastanawiała mnie też zgoda Morrolana, bo z tego co wiedziałem, jego szan-sę na wyjście z życiem z wyprawy wynosiły zero.Moje zresztą niewiele więcej Sethra nigdy nie powiedziała, że będę bezpieczny.Zwłaszcza przed gniewembogów.Bogowie.czasami wraz z dziadkiem brałem udział w rodzinnych rytuałach,prosząc Boginię Demonów o ochronę, ale tak naprawdę to nigdy bardziej niżw połowie nie byłem przekonany o jej istnieniu.Wielu ludzi, których znałem, wie-rzyło w jednego lub więcej bogów, a nawet ci, którzy nie wierzyli, ściszali głos,wymawiając ich imiona.Natomiast wszyscy Dragaerianie wydawali się wierzyćw ich istnienie, a mówili o nich tak rzeczowo, że wielokrotnie zastanawiałem się,co też rozumieją pod słowem bóg.Będę musiał to któregoś dnia wyjaśnić.Albo też wyjaśni się samo w czasie tej podróży, co znów sprowadziło problemgłówny, czyli przygotowań.Morrolan uprzedził mnie, że podróż potrwa kilka dni,jako że teleportować możemy się jedynie w pobliże, a nie do samego wodospa-du.Ponoć z wodą i pożywieniem nie powinniśmy mieć problemów, za to pogodyprzewidzieć się nie da.Peleryna była całkiem ciepła, kiedy się nią owinąć, a prze-wiewna po odrzuceniu na boki.Była też wodoodporna. Masz jakieś pomysły co zabrać? spytałem Loiosha. Zaczarowany sztylet.Na wszelki wypadek. Zawsze mam jeden przy sobie.Co jeszcze? Ten nowy łańcuszek, czy co to tam jest. Fakt.Dobry pomysł. Zapasy do rzucania czarów? Właśnie nie wiem.Dlatego ciebie pytam. A myślałeś, żeby je zabrać, szefie? Chyba myślałem.Spakowałem wszystko, dodałem trochę jagód na sen i liści kelsh, gdybympotrzebował dłużej obyć się bez snu.A potem nawiązałem kontakt telepatycznyz Morrolanem, co chwilę potrwało, gdyż aż tak dobrze go nie znałem.W końcu się udało:82 Kto? Vlad Taltos.Będą gotów za godziną. Doskonale.Gdzie się spotkamy? W Południowej Adrilankhce jest taki lokal.Nazywa się "U Ferenka".* * *Za każdym razem, gdy odwiedzam jakiegoś szewca, nie mogę się nadziwić,jak udaje mu się wykonać buty pasujące na nogę zamawiającego je klienta.Powódjest prosty jeszcze nie widziałem warsztatu, w którym nie byłoby ciemno, aniszewca, który by nie mrużył oczu niczym półślepiec.To, co miał na sobie ten konkretny szewc, identyfikowało go podobniejak podłużna twarz i grube palce jako należącego do Domu Chreothy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]