[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nigdy nie będzie dla nich niczym więcej niż tytuł z niedzielnego wydania.– A jeżeli chwyci za słuchawkę i wyzna wszystko dawnym kolegom z wydziału zabójstw? Albo wypluje swoją tajemnicę jakiejś stacji telewizyjnej, zanim puścimy artykuł? – niepokoił się kierownik działu wiadomości.– Gdyby pojawili się u niego policjanci, powiedziałby im prawdę, ale nie zadzwoni do nich sam z siebie.Jeśli zaś chodzi o dziennikarzy, rozmawia tylko ze mną.– Mój głos zabrzmiał tak blado, jak słabo się czułam.– A telewizji nie lubi.– Jakie jest ryzyko, że skrzywdzi kogoś jeszcze? – spytał Mark, patrząc zamyślonym wzrokiem zza szkieł w drucianych oprawkach.– Nie zrobi tego, bo wie, że my wiemy.Poza tym facet jest w kiepskiej formie fizycznej – oznajmił Fred, odwracając się ku mnie, bym potwierdziła.– Ma tak opuchnięte stopy i kostki, że dziś rano nie mógł włożyć butów – przyznałam stłumionym głosem.– Kiedy byłam u niego, musiał wziąć kilka pastylek nitrogliceryny.– Sądzi pani, że naprawdę nie zabił Niemca, pierwszej ofiary? – Kierownik działu wiadomości patrzył na mnie, mrużąc oczy, co nadawało jego spojrzeniu bardzo podejrzliwego wyrazu.– Na pewno.Stwierdził, że wypadek Steinera nasunął mu pomysł.– Może robi to już od lat, przez cały czas pracy w policji? – spytał naczelny wydania krajowego, którego nigdy nie lubiłam.– Kto wie, ilu ludzi sprzątnął? A co z jego żoną? Może ją też załatwił? Z jakiego niby powodu zmarła?– Straciła przytomność na ulicy i zmarła wskutek pęknięcia tętniaka.Bardzo ją kochał.Nie jest potworem, był porządnym gliniarzem, wierzącym w Boga bohaterem i całe życie ciężko pracował.Coś w tonie mojego głosu, a może w moich oczach spowodowało, że odwrócił się i zamilkł.– Porządny gliniarz – podchwycił Fred.– Właśnie dlatego jest to tak znakomita historia.– Powinniśmy zwrócić się do gliniarzy, żeby zajęli stanowisko – zaproponował naczelny.– Jeśli to zrobimy, postarają się odebrać sprawie posmak sensacji – sprzeciwił się Fred.– Właśnie.Pamiętacie, jak szef policji zebrał nas w sprawie Browna i zwołał konferencję prasową? – wtrącił kierownik działu wiadomości.– Co za skurwiel!Wokół stołu przebiegł pomruk oburzenia.– Nie możemy do tego dopuścić.– No to dajmy artykuł najpierw do wydania stanowego, a przed wydaniem wieczornym Britt zadzwoni do niego z prośbą o komentarz.– Jasne, jak materiał będzie już opublikowany, może nam naskoczyć! – ucieszył się Fred.Wszyscy zaczęli potakiwać.Fred zwrócił się do mnie.– Britt, bierz się do pisania.Sprawdź, czy mamy zdjęcia ofiar, Steinera też, i umów się na zdjęcia z Danem.Postaraj się, żeby materiał był gotowy jak najwcześniej, żebyśmy mogli go przeczytać przed wyjściem.– To może trochę potrwać – zaoponowałam z wahaniem.– Chcę to zrobić z rozmachem.Napisać dodatkową szpaltę na temat co ważniejszych spraw, które Dan rozwiązał.– Bardzo dobry pomysł, ale zacznij od głównego tematu.Chciałam, by czytelnicy wiedzieli, że życie Dana nie zaczęło się dopiero teraz.Opisanie jego osiągnięć nie było zwykłym grzecznościowym gestem, ale wręcz koniecznością.– Przyjdę jutro dokładnie o dziesiątej przejrzeć artykuł – oznajmił Mark.– Co twoim zdaniem stanie się z Floodem? – spytał mnie Fred.Redaktorzy, którzy właśnie odsuwali krzesła, zamarli.– Jest przygotowany na wszystko – odparłam.– W wydziale zabójstw na pewno się zagotuje.Detektywi z policji miejskiej i stanowej z pewnością już w poniedziałek z samego rana spotkają się z prokuratorem stanowym i anatomopatologami.Dana zaczną przesłuchiwać najprawdopodobniej we wtorek, najpóźniej w środę.Sądzę, że zostanie aresztowany i oskarżony o morderstwo.– Głos mi się załamał, lecz ostre spojrzenie Freda zmusiło mnie do kontynuowania.– Zamkną go, ale nie w ogólnej celi, ponieważ jako eks-gliniarz byłby tam zagrożony.Przypuszczalnie umieszczą go w izolatce niedaleko pokoju pielęgniarek ze względu na stan zdrowia.– Zaciskało mi się gardło.Mówienie o tym na głos sprawiało, że wizja przyszłości Dana stawała się realna i nieunikniona.Nie umiałam wyobrazić go sobie za tymi samymi kratami, za które przez tyle lat wsadzał bandziorów.– Może włączy się jego lekarz i przeniosą go do szpitala.A jeżeli adwokatowi uda się, właśnie ze względów zdrowotnych, odraczać proces, być może nigdy do niego nie dojdzie.Tak czy owak, Dan nie pożyje długo.Na sali panowała cisza.– Dlatego się na to zdecydował – stwierdził ktoś.– Ostatnia szarża.– Co za historia – mruknął ktoś inny.– Cieszę się, że jest nasza – oznajmił Fred.– Dobra robota, Britt.Zmusiłam się do uśmiechu.Z ciężkim sercem wróciłam do biurka i jeszcze raz przeczytałam wycinki o Danie, Steinerze, Farringtonie i Creechu oraz moje wstępne notatki.Pierwsza wersja artykułu była w komputerze o szóstej po południu, dodatkowy materiał o wpół do ósmej.Pomyślałam, czy nie zadzwonić do Dana i nie umówić się na zdjęcia, ale postanowiłam na razie dać sobie spokój.Onnie znalazła policyjne zdjęcia Dietera Steinera i Benjamina Farringtona, zrobione tuż po ich aresztowaniu.Przyniosła też nowszą podobiznę Farringtona, powiększoną z fotografii grupowej, opublikowanej w dziale gospodarczym.Potrzebowaliśmy jeszcze zdjęcia Creecha, ale nie mogłam dodzwonić się do Ruby – możliwe, że wyjechała już z miasta.Onnie przeszukała teczkę z fotografiami ich zamordowanej siostrzenicy, Darlene Fiskus, i trafiła w dziesiątkę: było wśród nich zdjęcie rodziny ofiary, zrobione tuż obok miejsca, w którym znaleziono ciało.Matka płakała, zakrywała twarz dłonią, mąż obejmował ją ramionami.Brudny Wujek, ubrany we flanelową koszulę i baseballową czapeczkę, odwracał się, jakby nie chciał widzieć ich bólu, i starał się patrzeć w dal.Wyglądał na winnego jak cholera.Postanowiłam pójść do domu, odpocząć i wrócić rano, by jeszcze raz, na świeżo przeczytać artykuł, zanim zjawi się Mark.Potem planowałam zadzwonić do Dana, zadać mu kilka ostatnich pytań i umówić go na jedenastą z Lottie.Wiedziałam, że zechce się przedtem ogolić i ubrać.Zdjęcie Lottie na pewno nie będzie tak poniżające jak policyjna fotka z numerem na piersi.Poszłam do ciemni, by ustalić z nią szczegóły.– Niech to cholera, Britt, miałaś rację.Moim zdaniem powinno mu się dać medal.Założę się, że prędzej czy później ktoś utworzy fundację obrony Dana Flooda [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • necian.htw.pl