[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pański brat może mi dostarczyć argumentów, które pozwolą uratować życie klienta.Takich argumentów próżno by szukać tutaj, w Anglii.Zbytnie wgłębianie się w dzieła Szatana może tutaj zrujnować komuś karierę.- Dlaczego więc nie obawia się pan zrujnowania własnej? - zapytał Calvin.- Ponieważ cokolwiek on wie, jest dostatecznie prawdziwe, żeby takiego kłamcę jak pan przegnać przez połowę świata w ucieczce przed prawdą.Twarz Calvina nagle zbrzydła z nienawiści.- Jak pan śmie zwracać się do mnie w ten sposób! Mógłbym.A zatem Verily dobrze odgadł, Calvin nie pasował do swojej rodziny w Ameryce.- Nazwa miasta, a pan i ja już nigdy nie będziemy musieli rozmawiać.Calvin zastanowił się, ważąc w myślach decyzję.- Dobrze.Trzymam pana za słowo, panie Wschodząca Gwiazdo Palestry.Miasto nazywa się Vigor Kościół, w Terytorium Wobbish.W pobliżu ujścia Rzeki Chybotliwego Kanoe.Niech pan jedzie i znajdzie mojego brata, jeśli pan potrafi.Niech się pan uczy od niego, jeśli pan potrafi.A potem przez resztę życia może się pan zastanawiać, czy może lepiej by pan wyszedł, ucząc się ode mnie.Verily zaśmiał się cicho.- Nie przypuszczam.Umiem już kłamać, a niestety, to jedyny z posiadanych przez ciebie talentów, który wyćwiczyłeś do stopnia mistrzowskiego.- W innych okolicznościach zastrzeliłbym cię za takie słowa.- Ale żyjemy w wieku, który kocha kłamców - dokończył Verily.- Dlatego tak wielu z nas żyje udając.Nie wiem, co masz nadzieję znaleźć we Francji, ale jestem pewien, że będzie to całkiem bezwartościowe, jeśli całe twoje życie do tej chwili opierało się na kłamstwie.- A teraz jesteś prorokiem? Umiesz zajrzeć komuś do serca? - Calvin uśmiechnął się drwiąco i odstąpił o krok.- Zawarliśmy umowę.Powiedziałem, gdzie mieszka mój brat.Teraz trzymaj się ode mnie z daleka.Verily opuścił przyjęcie, a po kilku chwilach wyszedł także Calvin Miller.Niegrzeczne zachowanie Verily'ego wywołało prawdziwy skandal.Czy wypada nadal go zapraszać?Po tygodniu kwestia ta przestała mieć znaczenie.Verily Cooper zniknął: odszedł z firmy prawniczej, zamknął konta bankowe, odnajął mieszkanie.Rodzicom wysłał krótki list, informując, że wyjeżdża do Ameryki, by przesłuchać pewnego człowieka w sprawie, nad którą właśnie pracuje.Nie dodał, że to najważniejsza sprawa życia: proces jego samego o czary.Nie zdradził także kiedy, jeśli w ogóle, ma zamiar wrócić do Anglii.Popłynął na zachód.Na miejscu zamierzał każdym dostępnym środkiem transportu, a choćby i pieszo po wyboistych ścieżkach, wyruszyć na spotkanie Alvina Smitha, który powiedział pierwszą rozsądną rzecz o talentach, jaką Verily w życiu usłyszał.Tego dnia, gdy statek Verily'ego Coopera postawił żagle w Liverpool, Calvin Miller wsiadał na łódź do Calais.Od tej chwili mówił wyłącznie po francusku, zdecydowany nabyć płynności, zanim jeszcze spotka Napoleona.Przez kilka lat ani razu nie pomyślał o Verilym Cooperze.Miał ważniejsze sprawy na głowie.Nie obchodziło go, co o nim sądzi jakiś londyński prawnik.ROZDZIAŁ 10 - WITAJ W DOMUZ własnej chęci Alvin nie wróciłby do Hatrack River.Oczywiście, tu się urodził, ale że jego rodzina ruszyła dalej, zanim jeszcze potrafił samodzielnie usiąść, nie miał żadnych wspomnień z tamtego okresu.Wiedział, że najstarszymi osadnikami byli Horacy Guester, Makepeace Smith i stary Vanderwoort, holenderski kupiec, zatem kiedy przyszedł na świat, musiały tam już stać zajazd, kuźnia i sklep.Ale w pamięci nie umiał przywołać obrazów tamtej niewielkiej osady.Znał Hatrack River z innych czasów - tu terminował.Pamiętał rynek, kościół i kaznodzieję, Whitleya Physickera opiekującego się chorymi, a nawet urząd pocztowy i dość rodzin z dziećmi, by zebrali pieniądze i zatrudnili nauczycielkę.Tak więc było to już prawdziwe miasteczko, ale dla Alvina nie miało to znaczenia.Tkwił tam od jedenastego roku życia, związany z chciwym mistrzem, który wyciskał ze "swojego" chłopaka ostatnią uncję potu, a uczył go jak najmniej.Alvin prawie nie miał pieniędzy ani czasu, żeby czerpać z pobytu tutaj jakąś przyjemność, czy też korzystać z przyjemności, które można kupić, jeśli ma się czas.Choć jednak przeżył u kowala trudne chwile, mógłby ciepło wspominać Hatrack River.Była tam żona Makepeace'a, Gertie, chytra kobieta, która jednak wspaniale gotowała i od czasu do czasu okazywała chłopcu dobre serce.Był też Horacy i stara Peg Guester, pamiętający jego narodziny, którzy z radością go witali, kiedy tylko znalazł wolną chwilę, by ich odwiedzić, a czasem w czymś pomóc.Alvin zyskał też pewną sławę jako twórca doskonałych heksów i kowal lepszy od swojego mistrza, więc ludzie z miasteczka odwiedzali go często, prosząc o to czy tamto, i cały czas udając niewiedzę o tym, że Alvin jest prawdziwym mistrzem w kuźni.Nie warto denerwować starego Makepeace'a, bo potem odegra się na chłopaku, prawda? A sprawne ma ręce ten Alvin.Dlatego Alvin mógłby zachować jakieś szczęśliwe wspomnienia z tego miejsca, tak jak ludzie zwykle potrafią spojrzeć we własną przeszłość i znaleźć tam miłe chwile, nawet jeśli te same chwile były bolesne, smutne czy wręcz potworne, kiedy je przeżywali.Lecz dla Alvina wszystkie te dziecięce i młodzieńcze wspomnienia przyćmiło ich zakończenie.Akurat w najszczęśliwszej chwili, kiedy próbując zdobyć trochę rzetelnego książkowego wykształcenia zakochał się w pannie Larner, Odszukiwacze Niewolników przybyli po małego Arthura Stuarta i wszystko potoczyło się fatalnie.Zmusili nawet Alvina, żeby wykuł kajdany, w których Arthur miał wrócić do swego właściciela.Potem Alvin i Horacy Guester, ryzykując życie, odebrali Arthura, a Alvin zmienił go do głębi i zmył w Hio jego dawną tożsamość, żeby Odszukiwacze nigdy go już nie dopasowali do kawałków ciała i włosów w skarbczyku.Nawet wtedy mógł jeszcze zachować miłe wspomnienie trudnych chwil, które prowadziły do szczęśliwego końca.Ostatniej nocy, sam na sam w kuźni z panną Larner, Alvin powiedział, że ją kocha, i poprosił, żeby została jego żoną.Mogła powiedzieć "tak", widział to w jej oczach, mogła się zgodzić.ale właśnie w tym momencie stara Peg Guester zabiła jednego z Odszukiwaczy i sama zginęła z ręki drugiego.Dopiero wtedy dowiedział się, że panna Larner to w rzeczywistości mała Peggy, zaginiona córka Peg i Horacego Guesterów, żagiew, która ocaliła Alvinowi życie, kiedy był jeszcze mały.To niezwykłe, dowiedzieć się czegoś takiego o ukochanej kobiecie dokładnie w chwili, gdy traci się ją na zawsze.Ale wtedy nie myślał o tym, że traci pannę Larner.Myślał tylko o starej Peg, gburliwej, złośliwej, kochającej Peg, zabitej przez Odszukiwacza
[ Pobierz całość w formacie PDF ]