[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To pani wymyśliła tę piątkę i tę Erynię.Czy mogę pani paść do nóg? Ile nam płacą? spytała Teresa, sądząc, że zle słyszy. Siedemnaście tysięcy dwieście czterdzieści sześć franków.Czy mogę panipaść. Nie wierzę.To musi być jakaś pomyłka.Tysiąc siedemset to jeszcze rozu-miem, ale nie siedemnaście tysięcy.Niech pan to lepiej sprawdzi.210 Powiedzieli przez głośnik i wyraznie świeci na tablicy.Powiedzieli, że jestto rekord tego roku.Czy mogę pani paść do nóg?Teresa przez chwilę patrzyła na Michała dziwnym wzrokiem, po czym nagleotrząsnęła się z szoku. Ale co pan, ma pan zle w głowie? Gdzie pan chce padać, tu za ciasno! Nie,ja nie uwierzę, dopóki nie zobaczę tego na własne oczy.Niech pan idzie odebraćpieniądze, bo jestem zdenerwowana!Michał poszedł.Przed kasami wypłat było kompletnie pusto.Wrócił do Teresyi przyniósł czek na 34.492 franki. Okazuje się, że przez pomyłkę graliśmy to podwójnie przypomniał jej. Za dziesięć franków, a nie za pięć.Mieliśmy jedyne dwa bilety na całym torzei wszyscy bardzo żałują, że graliśmy za dziesięć franków, bo gdybyśmy grali zapięć, jednym biletem, wypłata stanowiłaby absolutny rekord toru.Do tej poryabsolutny rekord wynosi trzydzieści cztery tysiące sto dwadzieścia cztery, naszewyszło więcej.Poza tym poprzedni rekord padł w 1961 roku i było to w dzieńderbów, więc ten dzisiejszy byłby większą sensacją. Zdawało mi się, że mieliśmy tylko jeden bilet. Ale za dziesięć franków.To się liczy za dwa, bo jednostkę stanowi pięć.Więc wyszedł im tylko rekord tego roku.Teresa obejrzała czek i zwróciła go Michałowi. Niech pan to schowa rozkazała. Gdybym go zgubiła, nie darowała-bym sobie do końca życia.Z dwojga złego wolę, żeby pan zgubił. W ogóle go nie zamierzam gubić odparł Michał energicznie. Przydanam się.Gramy dalej!Teresa zgodziła się natychmiast.Nie grać dalej wydawało jej się nawet jakośnieprzyzwoicie, ostatecznie, przegranemu zawsze należy dać szansę, a w tym wy-padku przegrany był tor.Co prawda obydwoje szybko przypomnieli sobie mojeproroctwa co do tego pierwszego razu, kiedy się wygrywa, i drugiego, kiedy wręczprzeciwnie, ale w zaistniałej sytuacji na przegrywanie mogli sobie pozwolić.Mi-chał zaproponował, żeby szlachetnie i honorowo podnieść stawkę, niech poznająpolski gest! Teresa przystała i na to.211Honorowo podniesiona stawka wyniosła sto franków.Proroctwa spełniły sięz największą dokładnością, sto franków diabli wzięli od razu i Teresa poczułasię nieco lepiej.Wygrywanie takich sum było czymś przeciwnym naturze, prze-grywanie stanowiło rzecz normalną i przywracało równowagę.Kiedy w ostatniejgonitwie tracili resztki posiadanej gotówki, odzyskała już całkowicie dobre samo-poczucie. No, teraz nareszcie wszystko jest w porządku oznajmiła z zadowole-niem. Wydajemy pieniądze, stawiamy i przegrywamy.Dobrze, że nam wypła-cili czekiem, bo gotówka też by tu się pewnie rozeszła. Brakuje mi na taksówkę stwierdził radośnie Michał. Musimy wra-cać metrem.Mamy pieniądze dla tego Karola i pokrywają się wszystkie koszty!Cóż to za prześliczne miejsce, jaka szkoda, że wygrywa się tylko za pierwszymrazem.!* * *Bolek zadzwonił nazajutrz o poranku, krótko oznajmił, że ma pewne interesu-jące wiadomości, i zaproponował spotkanie pod wieczór w tej samej co poprzed-nio kawiarni.Dwoje wspólników poczuło przypływ nowych sił i nowych uczuć.Michał popadł w stan euforii, twierdząc, że bez wątpienia konstelacje na niebo-skłonie ułożyły się w sposób dla nich niezwykle przychylny i teraz wszystko pój-dzie jak po maśle.Teresa jęła nabierać cichej nadziei.Wmieszanie się w sprawęprawdziwego chuligana, czy może gangstera, wywarło zapewne swój wpływ, tegojeszcze dotychczas w rodzinie nie było, gangsterowi familijna klątwa finansowamogła ulec.Przybyli na miejsce za wcześnie i poczekali na sprzymierzeńca całepół godziny. Capusta był u Karola zakomunikował Bolek na wstępie, zaopatrzywszystolik w zapas piwa, soku pomarańczowego i kawy. Nadleciał o północy, więcjuż wam nie trułem.Wie o was i w ogóle nie mieszka u siebie, tylko w jakiejś me-212linie, ale ja jej nie znam.Policję chromoli, bo ma obywatelstwo amerykańskie i dotego lewe papiery, za cholerę nie wiem, na jakie nazwisko.Faktycznie wykańczatu jeden byznes, a potem pryska do Stanów i za trzy dni już go tu nie będzie.Niema innego wyjścia, jak tylko przydusić go prywatnie, i to możliwie raz dwa.Michał potwierdził ten pogląd z płomiennym zapałem.Teresa zajęła się opę-dzaniem od natrętnej myśli o przypiekaniu pięt. A jakby co, to co? zainteresował się Bolek. Jedziecie za nim? Jedziemy! zadecydował Michał bez namysłu. Nawet do Argentyny,nawet do Australii! Już teraz mamy za co! Ale tylko klasą turystyczną ostrzegła pośpiesznie Teresa.Bolek delikatnie okazał zaciekawienie ową niezwykłą myślą Michała, któratak szybko przyniosła pieniądze.Michał nie wytrzymał i wyjawił prawdę o kłusa-kach w lasku Vincennes.Sojusznik słuchał z wyrazem lekkiej zgrozy. Fart mieliście nieprzeciętny zawyrokował. Ale więcej tam nie la-tajcie, bo ta facetka dobrze gadała, za pierwszym razem Kanada, a za drugimmogiła.Ja te rzeczy znam.Ale to widzę, że już nie jest zle, z Karolem się poga-da, a Capustę przydusi.Powiem wam, jak zrobimy.On raz przyjeżdża wózkiem,a raz przylatuje piechotą, zależy kiedy, w nocy wózkiem, bo trochę mniejszy ruch.Z Karolem są umówieni, jeszcze tu będzie, więc jakby wózkiem, wyskoczę nachwilę i zrobię mu koło.Zanim wymieni, zdążycie nadlecieć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]