[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Obraz jest takwyrazisty, że zastanawia się, czy kiedykolwiek widziała taką scenę.Może to wspomnieniez dzieciństwa gdyż ciało pod koszulą, które widzi oczyma wyobrazni, jest dojrzalsze niż jejwłasne.Niepokoi ją to i zarazem ekscytuje.Staje przed pełgającą linią światła świec pod drzwiami jego komnaty i popycha je lekko,tak że otwierają się bezgłośnie.Giovanni siedzi pochylony nad sekretarzykiem, gorączkowoskrobiąc piórem, otoczony zapisanymi kartkami.Kiedy woła go cicho, podskakuje, jakby ktowystrzelił mu nad uchem z arkebuza, i zagarniając rękoma papiery, jak gdyby chciał je przed niąukryć, wrzeszczy na nią za to, że śmiała zakłócić mu spokój. Nie chciałam ci w niczym przeszkodzić, panie. Porażona jego zachowaniem, boi się,że wybuchnie płaczem, ale usiłuje się nie poddawać. Pomyślałam tylko, że jest bardzo pózno,i miałam nadzieję, że przyjdziesz tej nocy do mojego łoża. Do twojego łoża? odpowiada, jakby była to najbardziej szalona sugestia, jaką możnausłyszeć. Ależ jestem zajęty.Nie widzisz? Tak, tak, widzę, ale& I ku jej furii powstrzymywane łzy jednak się wymykają.Bo mapiętnaście lat i wie, że jej małżeństwo nie jest udane, i zbyt długo próbowała się łudzić, że jestinaczej.Giovanni patrzy na nią z czymś w rodzaju zgrozy, wreszcie otrząsa się, podchodzii obejmując ją niezręcznie, przyciąga do siebie. Przepraszam, Lucrezio.Nie chciałem krzyczeć.Mamy teraz trudny czas.To nie twojawina. Cokolwiek cię trapi, możesz mi powiedzieć mówi, próbując pohamować płacz.Jestem twoją żoną. Tak.Jesteś moją żoną. I śmieje się gorzko. Moją cudowną, uroczą żoną z domuBorgiów. Chodzi o moją rodzinę? pyta Lucrezia, odsuwając się na chwilę. Dowiedziałeś sięczegoś, o czym lękasz się mi powiedzieć? I spogląda na stolik zasłany pisanymi w takimpośpiechu listami. Nie, nie.To tylko polityka.Sprawy państwowe, nic, czym powinnaś się martwić. A więc troskasz się z powodu swojej rodziny? O to chodzi? Musi być ciężko& Lucrezio, to nie twoja sprawa. Opuszcza ręce i nie patrzy na nią. Powiedziałem, żenic się nie dzieje.Jestem po prostu zajęty.Wracaj do łóżka.Lucrezia jednak wie, że czymkolwiek jest to, czego nie wie, nie jest to nic.Po tej nocy unika jej jeszcze bardziej.Jeśli człowiek zdradza rodzinę żony, zrobinajlepiej, nie udając miłości.Kiszki stają się jego sumieniem.Ledwo może wysiedzieć z niąpodczas posiłku, aż wreszcie woli jeść samotnie, tak by móc wstać od stołu, gdy wzywają go dotego wnętrzności.Posłańcy przybywają i odjeżdżają.Francuzi przekroczyli Alpy.Nawet służącyrozmawiają teraz o ich niepowstrzymanym pochodzie. Mój kuzyn Ludovico jest teraz księciem Mediolanu mówi jej którejś nocy. Och.Co się stało z jego bratankiem? pyta nieśmiało Lucrezia. Umarł odpowiada bez ogródek. A co z jego żoną? Przypuszczam, że wstąpi do klasztoru albo zostanie odesłana do domu, do Neapolu.Księżną jest teraz Beatrice d Este.Ha! Ona i jej siostra Isabella rządzą teraz i Mantuą,i Mediolanem mówi gorzko.Gorycz wszak staje się ostatnio jego smakiem powszednim.Dwie mądre siostry z dwoma wielkimi mężami, myśli Lucrezia.Jakże chciałaby miećsiostrę, do której rady mogłaby się odwołać.%7łyje w narastającym niepokoju.Służba szepcze, że armia, kierując się na południe, możewkroczyć do Romanii, bo teren będzie łatwiejszy do marszu.Dlatego czekają tam na niąsprzymierzone siły wojsk papieskich i neapolitańskich.Jednak ku powszechnemu zaskoczeniuFrancuzi obierają inną trasę, przez Apeniny i w dół w stronę Florencji.Prawie jakby wiedzieli,gdzie nie spotkają przeciwnika.Każdego ranka czeka na wieści.Jest zima, listy idą dłużej w deszczu i błocie.Morze jestna przemian pokryte białą pianą lub śmiertelnie szare, zawdzięczając wygląd burzowymchmurom i łuszczącej je fali.W Pesaro nadal nie ma poetów, a dwóch muzykantów zapadło napiersiową chorobę i brak im tchu, by dąć w piszczałki.Pałac robi się cichy i zimny.Lucrezianieustannie myśli o Rzymie, o tym, co może się tam dziać.Może nie ma już nawet rodziny, doktórej mogłaby wrócić.Gdy w końcu nadchodzi wiadomość, Giovanni nie może jej przed nią ukryć.Po niemaldwóch tygodniach ciszy staje się jasne, dlaczego nie docierały do nich żadne nowiny.Przełamujeswoje odosobnienie, by wejść rankiem do jej sypialni. Lucrezio.W sekundę siedzi na łóżku, kurczowo zaciskając palce na kołdrze. Co się stało? Jest& Jest posłaniec.Przyjechał w nocy. Waha się. Rzym otworzył bramy i wpuściłfrancuską armię.Lucrezia wpatruje się w niego z przerażeniem. Kiedy? Kiedy to się stało? Powinieneś był mi powiedzieć. Zerwała się już z łóżka.Teraz wzywa służące i rozgląda się za odzieniem. Lucrezio, nie możesz nic zrobić.Byłoby stanowczo zbyt niebezpiecznie teraz tamjechać. Mówili nam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]