[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie ujawniła swoich uczuć, niemniej jednak kolec w sercu pozostał.Może ona sama też by chciała zapłonąć takim uczuciem z wzajemnością.?No i proszę.Jak płonie, to sama i bez.A jak się coś rysuje.lepiej nie mówić.I nie myśleć,Zważywszy, iż, wbrew pozorom, trudniej jest czasami nie myśleć niż myśleć, Justynka weszła w progi domu trochę przeciwna światu.Mogła wrócić nieco wcześniej, ale po drodze wstąpiła do paru sklepów właściwie butików, świadoma w pełni, iż na duszne rozterki kobietom najlepiej robią zakupy.Kiedyś podobno kapelusze.Najnieszczęśliwszą istotę płci żeńskiej od samobójstwa odwodziło nabycie nowego kapelusza, z kapeluszami nie będzie się wygłupiać, ale może jakiś inny drobiazg.?W rezultacie nabyła sobie breloczek do kluczyków w postaci maleńkiej sowy.Sowa, ptak mądrości, kto wie, czy nie pomoże?Dzięki czemu spotkała się w furtce z wujem.Widząc pozycję bramy, Karol od razu ustawił się na parkingu, nieco bardziej wściekły.Zarazem jednak myśl, że, mimo przeszkód, dwie sprawy załatwił pozytywnie, łagodziła jego uczucia.Gdyby w wejściu do domu natknął się na Malwinę, furia wzięłaby górę,.ale neutralna Justynka przechyliła szalę na stronę odwrótną.Przeciwko Justynce nie miał nic.- Co było wczoraj? - spytał lekko i bez najmniejszego nacisku.Na moment Justynka straciła kontrolę nad sobą i swoją wiedzą.- Mógłby wuj zawiadamiać, że jedzie do Danii - rzekła z wyrzutem.- Ciocia chciała remulady Na miejscu wuja ja bym kupiła, bo to bardzo dobre do ryb, a u nas prawie nigdzie nie ma.Ja w każdym razie nigdzie nie widziałam.Na wzmiankę o remuladzie Karol poczuł coś w rodzaju wyrzutów sumienia.No, może nie sumienia, raczej żołądka.- O, do licha, masz rację - zgodził się z lekkim zakłopotaniem.- Nagle mi wypadło.W Oszołomie nie ma?- Może bywa, ale chyba rzadko.Nie widziałam.Gdybym pojechała do Danii, kupiłabym czym prędzej.Jak kapelusz.Karolowi wypowiedź zabrzmiała osobliwie.Zatrzymał się między furtką a drzwiami.- Zadziwiłaś mnie.Możesz mi wyjaśnić, co ma kapelusz do remulady?W tym dopiero momencie Justynka uświadomiła sobie, co powiedziała.Zastosowała przeraźliwy skrót myślowy.Ona, dla poprawy samopoczucia, nabyłaby kapelusz, mało, nie ona, a facetka sprzed pięćdziesięciu lat, wuj, jako mężczyzna i osobnik żerty, powinien zastosować coś podobnego, zbliżonego do upodobań stanowiącego pociechę, zatem produkt spożywczy.Remulada, zgoła ideał, w pełni adekwatny do kapelusza.Ponadto ona uczyniłaby to w złym stanie psychicznym, wobec tego wuj również musiałby być w złym stanie psychicznym, skąd, na litość boską, wzięło się jej to posądzenie.?! A, oczywiście, całokształt wiedzy o stosunkach w domu, w życiu nie może się do tego przyznać.Cholera.Wygłupiła się chyba? Wyrwało jej się.?- Takie coś, co człowiekowi wydaje się przyjemne - wyjaśniła niezręcznie.- Chciałby, a nie ma.I dopiero jak dostanie.no.widzi, że to jest to.Karol, wbrew własnym i siostrzenicy spodziewaniem, znienacka zrozumiał ją doskonale.Ta remulada do smażonego, panierowanego filetu rybnego, i cytrynką na wierzchu.Z soli, z turbota, z sandacza nawet.Z potrawą w oczach, z jej smakiem na podniebieniu, zatrzymał się nagle na środku ścieżki.- A wiesz, że ty masz rację.Że też mi to do głowy nie przyszło.- Bo wuj nie przywykł do robienia zakupów.- Gorzej, moje dziecko.Ja to jadłem.Wczoraj na kolację.Ty wiesz, że lubię ryby, oni tam mają doskonałe.No i popatrz, nic mi nie zaświtało.No nie, następnym razem, jeśli gdziekolwiek będę wyjeżdżał, zawiadomię cię o tym.Zwrócisz mi uwagę| co należy kupić.Zawieramy układ?Justynka zatrzymała się również,- Ja bardzo chętnie, ale nie wiem, dokąd wuj może wyjeżdżać.Nie znam wszystkich przypraw we wszystkich rejonach świata.Pojęcia nie mam, co można dostać, na przykład, w Belgii.Albo w Holandii.- Sery.W razie czego przypomnij mi zwyczajnie o serach.Stoi?- Jak najbardziej - zgodziła się Justynka z całego serca, ponieważ bardzo lubiła najrozmaitsze sery.Zręcznie ukryty na poboczu Konrad szaleńczo był ciekaw rozmowy wuja z siostrzenicą.Robili wrażenie osób zaprzyjaźnionych, które omawiają ze sobą jakieś interesujące sprawy.Z kontaktu z Justynką żadnego takiego wrażenia nie odniósł, związek wuj-siostrzenica, wedle jego rozeznania, nie istniał, cóż więc to mogło znaczyć?- No dobrze - powiedział zadowolony Karol i ruszył w kierunku domu.- To co tu wczoraj było?- Nic - odparła nieco zdziwiona Justynka, wyzbyta już niepokoju o własne gafy.- Ciocia była zdenerwowana, właśnie w związku z tą remuladą i tyle.Nic więcej.Ja zresztą późno wróciłam, miałam taką.rozmowę.o przestępstwach.- urwała, zła na siebie, że ciągle wyskakuje z niej coś przesadnie osobistego.Wuj zrobił jej tę grzeczność, że nie zwrócił na to najmniejszej uwagi.Najzwyczajniej w świecie wszedł do domu.Dla Malwiny widok Karola całkowicie żywego, w doskonałym stanie, stanowił cios w samo serce.Na litość boską
[ Pobierz całość w formacie PDF ]