[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cóż by jąto kosztowało?.Bóg jest wierny sędzia; rozprószyłby na zawsze dawne oskarżenia. Oto co gadali.Alezostawmy to wszystko! Wygnałem ich, powiadam.Izolda zadrżała, spojrzała na króla. Panie, każ, niech wrócą na dwór.Oczyszczę się przysięgą.11Bóg oto cud uczynił.(Przeł.Z.Czerny)33 Kiedy? Dziesiątego dnia. To bardzo bliski termin, miła. Aż nadto daleki dla mnie.Ale żądam, abyś tymczasem wezwał króla Artura, iżby przyjechał z wielebnymGowenem, z Zyrfietem, marszałkiem Ke i stoma ze swego rycerstwa, aż do granic tej ziemi, do Białej Równi, nabrzeg rzeki, która dzieli wasze królestwa.Tam wobec nich chcę złożyć przysięgę, a nie jedynie przed twymibaronami: ledwo bym bowiem przysięgła, baronowie żądaliby jeszcze nałożyć nową próbę i nigdy nieskończyłyby się nasze męczarnie.Ale jeśli Artur i jego rycerze staną za rękojmię sądu, nie ośmielą się.Podczas gdy heroldzi wojenni pomykali ku Karduel jako posłowie króla Marka do króla Artura, Izolda posłałatajemnie do Tristana giermka swego, płowowłosego Perynisa, wiernego służkę.Perynis pobiegł przez las unikając zdeptanych ścieżek, aż dotarł do chatynki leśnika Orri, gdzie od wielu dniTristan nań czekał.Perynis oznajmił, co zaszło: nowy podstęp zdrajców, termin sądu, godzina i dzieńnaznaczony. Rycerzu, pani moja zaleca, abyś w oznaczonym dniu, pod szatą pielgrzyma, tak zręcznie przebrany, aby cięnikt nie mógł poznać, bez broni, znalazł się na Białej Równi.Aby się dostać na miejsce sądu, trzeba jej przebyćrzekę w łodzi; na przeciwnym brzegu, tam gdzie będą rycerze króla Artura, zaczekasz na nią.Bez wątpieniawówczas będziesz mógł przyjść jej z pomocą.Pani moja lęka się dnia sądu, pokłada wszelako ufność wprzychylności Boga, który już zdołał ją wyrwać z rąk trędowatych. Wracaj do królowej, miły, dobry druhu Perynisie; powiedz, iż spełnię jej wolę.Owóż, panowie mili, kiedy Perynis wracał do Tyntagielu, zdarzyło się, iż spostrzegł w zaroślach tegoż samegoleśnika, który niegdyś zdybawszy uśpionych kochanków zdradził ich królowi.Jednego dnia, będąc pijany,pochełpił się swą zdradą.Ten człowiek, wykopawszy w ziemi głęboką jamę, okrył ją zręcznie gałęzmi, abyłowić wilki i dziki.Ujrzał sługę królowej skaczącego ku niemu i chciał uciekać.Ale Perynis przypchnął go nabrzeg pułapki. Szpiegu, któryś sprzedał królowę, czemu uciekasz? Zostań tu wpodle grobu, któryś sam wykopał tak skrzętnie!Kij ze świstem zakręcił się w powietrzu.Kij i czaszka strzaskały się razem i Perynis płowowłosy, wierny sługa,pchnął nogą ciało do jamy okrytej gałęzmi.W dniu naznaczonym na sąd król Marek, Izolda i baronowie Kornwalii, podjechawszy aż ku Białej Równi,przybyli w pięknym porządku nad rzekę.Ustawieni na drugim brzegu rycerze Artura pozdrowili ich lśniącymisztandarami.Przed nimi, siedząc na urwistym brzegu, nędzny pielgrzym zawinięty w burkę, z której zwisały muszle,wyciągnął drewnianą miskę i ostrym, a żałośliwym głosem domagał się jałmużny.Robiąc tęgo wiosłami barki kornwalijskie zbliżały się do brzegu.Skoro już miały lądować, Izolda spytałaotaczających ją rycerzy: Panowie, jakoż będę mogła dosięgnąć twardej ziemi bez zmaczania długich szat w tym bagnie? Trzeba by, abyktóry przewoznik mi pomógł.Jeden z rycerzy krzyknął na pielgrzyma: Przyjacielu, podkasz opończę, wejdz do wody i przenieś królowę, jeśli wszelako nie lękasz się, człekuprzygięty i schorowany, ugiąć w pół drogi pod ciężarem.Człowiek wziął królowę w ramiona.Rzekła mu po cichu: Przyjacielu! Pózniej ciszej jeszcze: Potknij się i padnij na brzegu!Przybywszy na brzeg zachwiał się i upadł trzymając królowę w ramionach.Giermkowie i żeglarze chwytającwiosła i barki przegnali precz nieboraka. Zostawcie rzekła królowa z pewnością długa pielgrzymka osłabiła go.I odczepiając zapinkę ze szczerego złota rzuciła ją pielgrzymowi.Przed namiotem Artura rozciągnięto na zielonej trawie bogaty kobierzec z nicejskiego jedwabiu.Relikwieświętych, dobyte z puzder i szkatuł, były już narządzone.Wielebny Gowen, %7łyrfiet i marszałek Ke strzegli ich.Królowa pomodliwszy się do Boga zdjęła klejnoty z szyi i rąk i dała je biednym żebrakom; odczepiła purpurowypłaszcz i cienką, lśniącą namitkę i rozdała je; oddała łańcuch i broszę, i trzewiki wykładane kamieniami.Zachowała na ciele jeno jasną suknię bez rękawów i z obnażonymi ramionami i stopami kroczyła przed obukrólów.Dokoła baronowie patrzyli na nią w milczeniu i płakali
[ Pobierz całość w formacie PDF ]