[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zebrani na polanie między namiotami rabusiezastosowali jedyną metodę dającą im przynajmniej szansę przeżycia: odwrócili się i uciekli.Rozbiegli się we wszystkie strony.Jedna z kobiet pognała w lewo, a dwaj mężczyzni wprawo.Pozostali pędzili prosto przed siebie, byle jak najdalej od przerażającego intruza.Całyczas kręcąc młynka klingą świetlnego miecza, Bane wyciągnął przed siebie lewą rękę,wyprostował palce i posługując się Mocą, wypuścił falę energii udarowej w kierunku kobietypo lewej stronie.Fala podziałała niszczycielsko.Wyrywała paliki rozstawionych namiotów,rozdzierała tkaninę i rozbijała na kawałki wszystkie przedmioty.Drewniane skrzynie zzaopatrzeniem stawały w ogniu albo eksplodowały, a ich zawartość sypała się we wszystkiestrony jak grad okruchów.W końcu fala Mocy uderzyła kobietę w plecy, połamała jej kręgosłup, skręciła kark iwbiła ją twarzą w zakrwawioną glebę.Kobieta zadrżała tylko raz, zanim na zawszeznieruchomiała.Darth Bane zwinął palce w pięść, odwrócił się w kierunku dwóch mężczyzn po prawejstronie i podniósł rękę wysoko.Nad jego głową zalśniły dziesiątki błękitnych błyskawic,które pomknęły w stronę uciekających najemników.Doścignęły ich i usmażyły żywcem.Kilka sekund krzyczeli w agonii, dygocząc jak marionetki na naelektryzowanych strunach.Wkońcu ich dymiące zwłoki runęły na glebę.Przez tych kilka sekund trójka pozostałych rabusiów dotarła do odległego skraju obozuSithów.Kilka metrów dalej, za linią namiotów, rósł gęsty ruusański las.Zwisające niskogałęzie drzew kusiły najemników perspektywą bezpiecznego schronienia, więc ogarnięcipaniką zbiegowie jeszcze bardziej przyspieszyli.Bane obserwował ich ucieczkę z obojętnymwyrazem twarzy; napawał się ich strachem.Kiedy od bezpiecznego leśnego azylu dzieliło ich zaledwie kilka kroków, jeden zmężczyzn popełnił fatalny błąd: obejrzał się za siebie, żeby sprawdzić, czy prześladowcawciąż ich goni.Dla kaprysu Bane posłał w jego stronę świetlny miecz.Wirująca klingaprzecięła powietrze, w ciągu ułamka sekundy pokonała odległość do uciekiniera, po czymwróciła prosto do prawej dłoni Mistrza.Dwójka pozostałych przy życiu najemników dotarła do lasu i teraz z trzaskiemprzedzierała się przez poszycie.Trzeci  ten, który się obejrzał  stał jak skamieniały.Dopiero po sekundzie jego odcięta od szyi głowa spadła z ramion, odbiła się od gruntu ipotoczyła, zanim spoczęła nieruchomo.Jakby to było sygnałem, sztywne kończyny zabitego zwiotczały i mężczyzna osunął się na bok.Bane wyłączył szkarłatną klingę świetlnego miecza, a ostrze zniknęło z głośnym sykiem.Przez chwilę Sith cieszył się z odniesionego zwycięstwa; napawał się emocjami swoich ofiar,czerpał potęgę z ich strachu i cierpienia.Potem te uczucia zniknęły, podobnie jak tamtychdwoje, którzy uniknęli jego gniewu.Bane mógłby ich ścigać, rozkoszując się wyczuwalnąpaniką, ale rozumiał, że lepiej darować im życie. Pozwoliłeś im uciec.Odwrócił się i z zaskoczeniem zobaczył, że za nim, na końcu obozu, stoi Zannah.Zaabsorbowany zabijaniem, nie wyczuł, kiedy się zbliżała.Może zresztą mała uczennicazadała sobie sporo trudu, żeby zataić przed nim swoją obecność.Nie lekceważ jej, upomniał się w duchu Bane.Ma wystarczającą potęgę, żeby któregośdnia cię prześcignąć. Pozwoliłeś im uciec  powtórzyła dziewczynka.W jej głosie nie było gniewu,rozczarowania ani zadowolenia.Zannah wyglądała na zdezorientowaną. Powiedziałem ci, żebyś na mnie zaczekała  skarcił ją Bane. Dlaczego nieposłuchałaś?Zannah nie odpowiedziała od razu.Zastanawiała się nad doborem słów, które byudobruchały jej Mistrza. Chciałam zobaczyć prawdziwą potęgę Ciemnej Strony  wyznała w końcu. Czymożesz mnie nauczyć. Urwała, nie znajdując słów na określenie tego, czego właśnie byłaświadkiem.Po prostu zatoczyła ręką koło, jakby obejmując nim całą tę masakrę. Nauczysz się  zapewnił ją Bane i przypiął do pasa zakrzywioną rękojeść świetlnegomiecza.Zannah się nie uśmiechnęła.W jej spojrzeniu kryło się pragnienie, które Mistrz aż zadobrze znał i rozumiał.Widywał tę samą nagą ambicję w oczach Githany, swojej byłejkochanki, jednej ze skazanych na zagładę zwolenniczek Kaana.Wiedział, że jeżeli Zannahnie nauczy się panować nad ambicją, doprowadzi ją to do śmierci, podobnie jak Githany. Fizyczna eliminacja to najprostszy przejaw potęgi Ciemnej Strony  uświadomił jąMistrz. Brutalna i szybka, służy określonemu celowi.Mimo to często bywa mniej skutecznaniż subtelna przebiegłość.W ostatecznym rozrachunku darowanie życia tym dwojgunajemnikom może okazać się korzystniejsze niż ich zlikwidowanie. Ale oni byli słabi  sprzeciwiła się uczennica, wykorzystując jego własny argument.Zasłużyli na śmierć! Niewiele istot w galaktyce spotyka to, na co naprawdę zasługują  stwierdził Bane,starannie dobierając słowa.Niełatwo było zrozumieć Ciemną Stronę.Nawet on wciąż jeszczesię uczył sztuki przedzierania się przez jej zawiłości i sprzeczności.Musiał być ostrożny, żebynie zawstydzić swojej młodej uczennicy.Musiał jednak także zadbać o to, żeby zrozumiałaistotę tego, co właśnie zrobił. Nasze zadanie nie polega na tym, żeby uśmiercić wszystkich, którzy nie zasługują na dalsze życie.Mamy przed sobą większe wyzwanie.Wszystko, czegodokonałem na Ruusanie, i wszystko, co odtąd zrobimy oboje, musi służyć najpoważniejszemucelowi: zachowaniu naszego Zakonu i przetrwaniu Sithów.Zannah przemyślała to, co usłyszała, i w końcu pokręciła głową. Przykro mi, Mistrzu  oznajmiła. Nadal nie rozumiem, dlaczego tamtych dwojgatakże nie zabiłeś. Jako słudzy Ciemnej Strony powinniśmy zabijać naszych przeciwników  przyznałDarth Bane. Czerpiemy potęgę z ich cierpienia, ale musimy porównywać tę satysfakcję zmożliwością osiągnięcia większych celów.Powinniśmy zrozumieć, że tylko głupcy zabijajądla sadystycznej przyjemności, bez powodu, potrzeby czy celu.Dziewczynka wyglądała na zdezorientowaną. Jaki jest cel pozostawiania przy życiu takich szumowin?  zapytała. Jedi uważają, że tu, na Ruusanie, zginęli wszyscy członkowie Zakonu Sithów wyjaśniał cierpliwie Bane. To prawda, na wielu innych planetach żyją zwolennicy CiemnejStrony: Maruderzy na Honoghrze i na Gamorrze, a także Mroczni Skrytobójcy na Rylothu ina Umbarze.Największą potęgą dysponują jednak osobnicy, którzy potrafiliby stać sięprawdziwymi Mistrzami Sithów, a oni zgromadzili się tu, w Bractwie Kaana.Wszyscy wzięliudział w tej wojnie i wszyscy podążyli za Kaanem ścieżką ku śmierci.Znajdą się jednak tacy,którzy nie uwierzą w to, że na Ruusanie zginęli wszyscy Sithowie.Będzie się szeptać tu i tam,że Sithowie przeżyli.rozejdą się plotki, że gdzieś w galaktyce przeżył Ciemny Lord.A jeżeliJedi natkną się kiedykolwiek na dowód naszego istnienia, nie spoczną, dopóki nas wszystkichnie zabiją.Przerwał na chwilę, żeby do Zannah dotarło pełne znaczenie jego słów. Nie możemy żyć w izolacji, kuląc się ze strachu, odcięci od reszty galaktyki  podjął wkońcu. Musimy próbować powiększać naszą potęgę.W tym celu trzeba będzie utrzymywaćkontakty z osobnikami wielu ras na wielu planetach.Niektórzy spośród nich pewnie sięzorientują, kim jesteśmy.choćbyśmy się nie wiem jak dobrze maskowali.W końcu do uszuJedi dotrze informacja o naszym istnieniu.Zannah patrzyła na niego uważnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • necian.htw.pl