[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Znaleźli dwa pudełka nie odznaczające się niczym szczególnym, na których widok nawet Treyvan potrząsnął bezradnie głową; trudny do zidentyfikowania przedmiot przypominający najbardziej rozlany i zastygły w powietrzu płyn; dwie delikatne rzeźby z drutu i klejnotów, których nikt nie dotknął w obawie, że zaraz się rozpadną.Pozostałe trzy znaleziska Treyvan rozpoznał na podstawie swojej wyliczanki jako prostą, lecz okrutną broń niszczącą wszelkie istoty żywe i przedmioty.Ta w ogóle nie nadawała się do ich zamierzeń, gdyż energia uwalniana po jej aktywowaniu nie zawierała ani odrobiny magii.Pozostało siedem możliwości.Przy każdym z przedmiotów znaleźli metalową tabliczkę instruującą, w jaki sposób można go zniszczyć, ale nie mówiącą nic o jego naturze z wyjątkiem jednej linijki: “Nie możesz skorzystać z tej broni, nie zabijając siebie.Ja również nie mogłem.Bądź rozsądny i pozbądź się jej.” Na każdej tabliczce widniał podpis Urtho i jego symbol.Skopiowali wszystkie napisy, zrobili szkice przedmiotów i zaznaczyli numery pomieszczeń, w których je znaleźli, licząc pustą komnatę jako pierwszą i posuwając się w kierunku zachodnim.W końcu usiedli w latającej barce, by przedyskutować dotychczasowe wyniki.- Mamy trzy dni na decyzję, czego użyjemy i w jaki sposób, jeden dzień na przećwiczenie i to wszystko - ostrzegł Śpiew Ognia.- Jeśli nie zdążymy, zakładając, że można dostosować prędkość fal wypływających do prędkości fal wpływających, falochron padnie.Nieodwołalnie.Bez niego następna magiczna burza w tej okolicy uruchomi co najmniej jeden z tych przedmiotów.- Z pewnością nie.- zaczął Treyyan, ale jego głos nie brzmiał zbyt pewnie.- Masz ochotę poczekać i sprawdzić? - zapytał Śpiew Ognia prosto z mostu.- Szczerze mówiąc, myślałem, że znajdziemy nie więcej niż jeden czy dwa rodzaje broni Urtho.W najśmielszych przypuszczeniach nie liczyłem na to, że zachowa się ich aż tyle.Według mnie, jeśli nie uda nam się tutaj, powinniśmy ewakuować Równiny i k'Leshya.- Chciałbym, żeby tak nie było - odrzekł niechętnie szaman.- Ale zgadzam się z tobą.Ja również nie spodziewałem się odnalezienia tylu śmiercionośnych przedmiotów.Jeśli zostaną uruchomione jeden czy dwa, wieża i skały prawdopodobnie ograniczą zasięg eksplozji, ale gdyby wybuchły trzy albo cztery.- Z pobladła twarzą wzruszył ramionami.- Racja - Śpiew Ognia skinął głową.- Poza tym, wysnuwamy mnóstwo przypuszczeń co do tego, czy wybuchną.Niektóre z nich mogą działać wolno jak kwas, inne po prostu niszczyć wszystko na drodze jeszcze długo potem.- Zatem kończmy i podejmijmy decyzję! - krzyknął An'desha; jego głos ze zdenerwowania brzmiał wyjątkowo wysoko.Jednak w kilka godzin później pojawił się następny problem.Przy pomocy wyliczanki gryfów i instrukcji mogli wcześniej odgadnąć, jak działał każdy z siedmiu pozostałych przedmiotów i odrzucić kolejne trzy.Jednak kiedy ułożyli ostatnie cztery według ich przydatności, natknęli się na następną trudność.Język, który według k'Leshya był najczystszym kaled'a'in, który pieczołowicie przechowywali - jak sądzili, w wersji nie zmienionej - przez tyle stuleci, nie był ani czysty, ani nie zmieniony.- Patrzcie, mamy trzy słowa oznaczające “wybuchowy"!- zawołał Śpiew Ognia.- W twojej odmianie kaled'a'in, Treyvan, są to “ko'chekarna” i “che'karna”, a z instrukcji, jak sądzę, mamy trzecie: “ri'chekarna"! Które jest prawidłowe? Musimy wiedzieć, albo najbardziej potrzebny przedmiot wybuchnie nam prosto w twarz!- Ja.nie wiem.- odpowiedział bezradnie Treyvan.- Język się zmienił.- To się językom zdarza - odezwał się ironicznie Lo'isha.- Popełniliście błąd, zakładając, że skoro Kaled'a'in unikali zmian, wasz język i obyczaje pozostały identyczne przez wszystkie te wieki.Potrzebujemy kogoś, kto zna starożytny kaled'a'in- Albo jasnowidza, który spojrzy na każdy przedmiot i powie, którego z nich możemy bezpiecznie użyć! - powiedział nieoczekiwanie Karal, spoglądając na Altrę i Floriana.Ognisty kot i Towarzysz spojrzeli na siebie, jakby porozumiewając się bezsłownie.Pozostali zamilkli i skierowali na nich oczekujące spojrzenia.Po chwili długiej jak wieczność Florian odwrócił się z powrotem ku nim, ale to Altra “przemówił”, ze spojrzeniem utkwionym w okolicy ramienia Karala, jakby koncentrował się na czymś.Nie zdołam sprowadzić tu nikogo na czas.Florian nie może sięgnąć myślą tak daleko.Karal stracił otuchę.- Nie zdołam zbudować Bramy, która sięgnęłaby tak daleko - przypomniał im Śpiew Ognia.- An'desha też nie.- Zatem znaleźliśśśmy się w punkcie wyjśśścia - powiedział Treyvan, a pędzelki na uszach opadły mu płasko na głowę.- Wracamy do języka, wyliczanki, która w ciągu lat zmieniła znaczenie, oraz zgadywania, które z jej elementów mogą nas zabić.- Nie - poprawił An'desha z półprzymkniętymi w zamyśleniu oczami.- Mamy więcej możliwości.Magiczny wzrok powinien powiedzieć nam coś o źródłach mocy, co z kolei pomoże nam ustalić, których przedmiotów mamy się wystrzegać.- Może nam powiedzieć także inne rzeczy - wtrącił Treyvan, strosząc znów pędzelki na uszach.- Spróbujmy przetłumaczyć teksty najlepiej, jak umiemy - dodała Hydona.- Jeśli będziemy dysponować tłumaczeniem dobrym i połowicznym, nie ma wątpliwości, które wybierzemy, prawda?Śpiew Ognia przetarł oczy tak zmęczone i piekące, że zwęziły się w szparki.W końcu został im jeden rodzaj broni, którą mogli wykorzystać, ale nie była to najlepsza z możliwości.Karal starał się przydać przy innych zajęciach, podczas gdy magowie ślęczeli nad tłumaczeniem i sprawdzali przedmioty wszystkimi dostępnymi sposobami.W ten sposób bezcenny czas uciekał, ale nikt go nie marnował.Niemal nie spali, a jedli tyko wtedy, kiedy Srebrny Lis albo Karal włożyli im jedzenie do ręki.W końcu sam szaman użył swojej mocy, choć nie była przystosowana do takiego zadania, aby pomóc w dokonaniu wyboru.Jego natchniona decyzja potwierdziła wybór magów.- Pozostaje tylko jeden problem - odezwał się ponuro Śpiew Ognia, mierząc wzrokiem niepozorną piramidę ze srebrzystego metalu.- Ta rzecz zabije każdego, kto ją uruchomi.Według wyliczanki Treyvana i tego, czego dowiedziałem się z informacji na tabliczce, reszcie z nas uda się uciec wystarczająco daleko, by uniknąć spalenia, ale nie tej jednej osobie.Nie można uruchomić tego magicznie, nie ma z nami nikogo, kto potrafi myślą przesuwać przedmioty, a kiedy już to zacznie działać, nawet Altra nie zdoła odskoczyć na czas.Zakładając, że Altra miałby dwie ręce z pięcioma palcami na każdej.A nie ma.- Chyba że.- podpowiedział Trey van.Śpiew Ognia wzruszył ramionami.- To żadna różnica.Najgorszą cechą tej broni i powodem, dla którego Urtho jej nie użył, jest to, że wyzwala ona energię na poziomie fizycznym.Płonącą, rozpaloną do białości energię.Karal spojrzał na jednego i drugiego.- Chyba że co? - zapytał.Śpiew Ognia skrzywił się i tym razem odpowiedział Treyvan.- Chyba że osoba uruchamiająca broń jest kanałem magii.Wtedy być może udałoby się jej skierować moc wybuchu na poziom energii, na który powinna przejść.- Owszem, ale tu też pojawia się mała trudność - warknął Śpiew Ognia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]