[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Uczy ciebie w przerwach między próbami poderwania cudzoziemki po-prawił zwiadowca. No i jak mam skończyć, skoro ciągle mi przerywasz? roześmiał sięmag, ale zaraz spoważniał. yle się tu działo.Przeprowadzaliśmy właśnie próbęz kamieniem. Gdy Zmora Sokołów podniósł łeb po raz kolejny i zamierzał zniszczyć265Dolinę przerwał mu brat. Tyle wiemy.Nyara wyczuła obecność ojca; takżeTowarzysz Skifa i miecz wiedzieli, że w Dolinie stało się coś strasznego i ktośzginął.Ktoś nieznajomy.Kto? Tre valen, szaman Shin a in. Mroczny Wiatr znów poczuł wzbierającyw sercu ból.Zwiadowca otworzył szeroko oczy. On.Ten łotr Zmora Soko-łów uderzył w naszego ojca.Zpiew Ognia osłonił kamień nie, nie przerywaj mitym razem gdyby tego nie zrobił, nikt by was tu dziś nie witał.Zastalibyściedymiącą dziurę w ziemi.Ani ja, ani Elspeth nie byliśmy w stanie nic zrobić. Ale ojciec żyje? Czy Tre valen go osłonił? Zimowy Księżyc potrząsnąłgłową w zdziwieniu. Co prawda, on jest.był szamanem, ale nie miał aż takiejmocy!Mroczny Wiatr kiwał potakująco głową.Zaskoczyła go przenikliwość brata. Zpiew Ognia twierdzi, iż szaman nie był sam.Jutrzenka mu pomogła.Niewiadomo, co się z nimi pózniej stało.Tre valen zginął.Nie mam pojęcia, co towszystko znaczy.Może potem znajdziemy trochę czasu, by to przemyśleć.A terazopowiedz mi, jak znalezliście Nyarę. Bez trudu. Zwiadowca zdjął płaszcz i przewiesił go przez ramię. Sze-dłem po jej śladach jak po sznurku.Zatrzymaliśmy się o dzień lub dwa dni drogiod jej kryjówki, gdy postanowiła sama się ujawnić.Rano zastaliśmy ją siedzącąspokojnie na środku obozowiska. Naprawdę? Miecz jej poradził nas odnalezć.To znaczy odnalezć Skifa, ściśle rzecz bio-rąc.Chciała rozmawiać tylko z nim, więc go obudziłem.Było wiele wzdychaniai wymownych spojrzeń. Zimowy Księżyc uśmiechnął się trochę smutno.Zmiałbym się pewnie, gdyby po tych wszystkich nieszczęściach nie wyglądało tona brak taktu.Spotkanie wypadło uroczo, całkiem jak z sentymentalnej ballady.Prawie słyszałem harfę barda.Skif nie podziękowałby mi za to, co teraz mówię.W każdym razie mogę chyba uważać, że tych dwoje już się nie rozdzieli.Rozłąkatylko wzmocniła łączącą ich więz.Gdybym bawił się w zakłady, postawiłbym nanich.Prawdziwa miłość.Mroczny Wiatr przypomniał sobie rozmowę z Elspeth. Nie zaprzeczam,masz dużo racji, lecz czeka ich jeszcze wiele przeciwności rzekł, a w myślachdopowiedział sobie: Na przykład ojciec Nyary.Co by zrobił, gdyby dostał jąw swoje łapy.? Oni zdają sobie z tego sprawę.Zagrożenie wydaje się jeszcze silniej ichłączyć.Wiedzą, z czym walczą, ale walczą wspólnie. Zimowy Księżyc spojrzałna idących przodem i znów się uśmiechnął. Dobrze zobaczyć trochę miłości,gdy wokół tyle cierpienia.Ale muszę skończyć opowieść.Gdy już mieli dośćwestchnień i spojrzeń, zaczęli posługiwać się mową, wtedy to nadeszło uderzeniena Dolinę.Zdecydowaliśmy się natychmiast wracać.Razem z Nyarą.Ona uważa,że może nam jeszcze wiele powiedzieć o ojcu.Ja jednak nie jestem pewien, czy266dobrze robimy.Nyara będzie naszym słabym punktem. Nie z Potrzebą u boku rzekł stanowczo Mroczny Wiatr. Rozmawia-łem z Elspeth o mieczu.Choć z tego, co wiemy, Potrzeba nie jest adeptem, tojednak posiada wielką moc i wiedzę, o której nie mamy pojęcia.Zimowy Księżyc kiwnął głową. Nyara wydała mi się teraz bardziej ludzka,ale ponieważ przedtem widziałem ją zaledwie raz, mogłem się mylić powie-dział.Może miecz zdoła ją odmienić.Bez względu na niebezpieczeństwo, jakiestwarza, musi tu zostać.Jeśli ten uzdrowiciel jest rzeczywiście tak potężny, niechutka wokół niej jak najmocniejsze osłony.Wróciliśmy tu najszybciej, jak mogli-śmy. Czy przy zasłonie zastaliście Zpiew Ognia? Mroczny Wiatr nie wytrzy-mał, musiał zadać to pytanie. Tak.Stał nieruchomy jak posąg z lodu.Na nasz widok szybko wrócił dożycia.Widzieliśmy też jego ptaka.Czy on zawsze się tak puszy?Mroczny Wiatr wzruszył ramionami. To chyba leży w jego naturze odrzekł. Ale opowiedz, jak powitał Nyarę? Słyszałem, że k Treva nie lubiąZmiennolicych jeszcze bardziej niż my. W takim razie on nie podziela tej cechy swojego klanu.Nie wyglądał nawetna zbyt zaskoczonego.Zresztą jeśli obserwował nas z daleka oczami swego ptaka,wiedział, kim jest Nyara na długo przed naszym przybyciem do Doliny. A teraz z nią rozmawia.Nie spodziewałem się tego.Cóż, chłopcze, nie chcę pochopnie wydawać osądu wtrącił się szorstki my-ślgłos. Córka Zmory Sokołów w Dolinie nie zachwyca go, ale sądzi, iż potrafiocenić uczciwość jej zamiarów prychnął miecz. Tak jakbym ja mogła zosta-wić w niej jakiekolwiek ślady jej ojca!Z pewnością, pani odrzekł ostrożnie mag. Czy według ciebie Nyara jestgotowa stawić czoło ojcu?Sama? Nie, nawet za sto lat.Zrobiłam, co mogłam, lecz nie jestem wszechmoc-na.Nie jestem wielkim adeptem, lecz rzemieślnikiem magii. Miecz wydawał sięzaskakująco skromny.Zaszły w nim zmiany równie interesujące, jak w Nyarze. Obiecuję ci jedno: gdy udzielisz tej dziewczynie pomocy i poparcia, ona zmie-rzy się ze swym ojcem.Nawet jeżeli na razie nie uświadamia sobie tego.Przestałabyć wystraszonym, tępym narzędziem w jego rękach.To była dobra wiadomość; pierwsza tego dnia. O ile nie planujesz nic innego. zaczął Zimowy Księżyc, gdy ZpiewOgnia stanął i odwrócił się do nich. Myślę rzekł głośno, by wszyscy usłyszeli myślę, że nadszedł czaszwołania rady.ROZDZIAA DWUDZIESTYTo była nietypowa rada.Odbywała się w prześwicie między drzewami poniżejekele zajmowanego tymczasem przez uzdrowiciela.Jego hertasi zakrzątnęli sięwokół pożywienia. Niektórzy z uczestników, jak sam adept, Elspeth i MrocznyWiatr nic tego dnia jeszcze nie jedli
[ Pobierz całość w formacie PDF ]