[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Skinąłem na Zpiewającą Skałę i razem z Marinooraz jego zastępcą, detektywem Narro, zamknęliśmy się w biurze pielęgniarki oddziało-wej.Reporterzy stłoczyli się przy drzwiach, więc rozmawialiśmy szybko i cicho, by niemogli nas podsłuchać. Poruczniku  zacząłem. To bardzo trudna sprawa i nie wiem, jak ją panu wy-jaśnić.Marino wyciągnął nogi na biurku i wyjął paczkę Larków. Niech pan spróbuje  powiedział zapalając jednego. To jest tak: człowiek na dziesiątym piętrze jest szaleńcem opętanym manią zabi-jania.To Indianin i chce się zemścić na białych.Porucznik Marino odchrząknął. Proszę mówić dalej  powiedział cierpliwie. Problem polega na tym, że to nie jest zwykły człowiek.Posiada pewne zdolnościi umiejętności, których nie mają normalni ludzie. Potrafi jednym susem przeskakiwać wieżowce?  spytał Marino. Biec szybciejniż kula z pistoletu?Zpiewająca Skała zaśmiał się ponuro. Jest pan bliższy prawdy, niż się panu zdaje, poruczniku. Mam rozumieć, że na dole macie Supermana? Czy raczej Super-czerwonoskóre-go?Wyprostowałem się usiłując wyglądać na człowieka poważnego i godnego zaufania. To brzmi śmiesznie, poruczniku, ale niemal dokładnie odpowiada prawdzie.TenIndianin na dole to szaman, który wykorzystuje swe magiczne siły, by wywrzeć zemstę.Ten oto Zpiewająca Skała sam jest szamanem z plemienia Siuksów.Pomaga nam.Kilka-krotnie ocalił już ludzkie życie.Myślę więc, że powinien pan wysłuchać tego, co ma dopowiedzenia.Marino zdjął nogi z biurka i spojrzał na Zpiewającą Skałę.Kilka razy zaciągnął się pa-pierosem, po czym oznajmił:108  Niektórzy detektywi lubią wariackie sprawy.Wychodzą ze skóry żeby rozwiązaćjakąś niesamowitą zagadkę czy coś podobnego.A co ja lubię? Ja lubię proste, jasne za-bójstwa.Ofiara, motyw, narzędzie, wyrok.A wiecie, co mi się stale trafia? Wariackiesprawy.Oto co mi się trafia.Zpiewająca Skała odsłonił swój poharatany policzek. Czy to wygląda wariacko?  spytał spokojnie.Porucznik Marino wzruszył ra-mionami. Powiem wprost  rzekł szaman. Nie mamy zbyt wiele czasu i jeśli nawet terazmi nie uwierzycie, to uwierzycie, gdy wszystko się zacznie.Mój przyjaciel ma rację.Tenczłowiek na dole to indiański szaman.Nie będę nadwerężał waszej wyobrazni tłuma-cząc, skąd się tu wziął i co robi na dziesiątym piętrze prywatnego szpitala.Zapewniamjednak, że jego siła jest jak najbardziej realna i wysoce niebezpieczna. Czy jest uzbrojony?  spytał detektyw Narro, młody policjant ubrany w eleganc-ki niebieski garnitur i takąż koszulę w kratę. Nie w rewolwer  odparł Zpiewająca Skała. Nie potrzebuje.Magiczna moc jesto wiele bardziej skuteczna niż broń palna.Co więcej, wasza broń jest wobec niego bez-użyteczna i potencjalnie grozna dla was samych.Jeśli nawet nie dacie się przekonać, touwierzcie przynajmniej temu.Proszę  żadnych rewolwerów. Więc czego mamy używać zamiast nich?  uniósł brwi porucznik Marino. Au-ków i strzał?Zpiewająca Skała zmarszczył czoło. Pańskie żarty są nieco nie na miejscu, poruczniku.Nie ma nic zabawnego w tym,co dzieje się na dole.Przyda się panu każda pomoc i każda informacja, jaką może panzdobyć. Dobrze  zgodził się Marino. A co się dzieje na dole? Niełatwo to wytłumaczyć  powiedział Zpiewająca Skała. Sam nie jestem dokońca pewien.Ale uważam, że Misquamacus, ten szaman, przygotowuje magiczną bra-mę, by przywołać indiańskie demony i duchy z przeciwnej strony. Przeciwnej strony czego? Przeciwnej strony fizycznego bytu.Ze świata duchów.Udało mu się już wezwaćGwiezdną Bestię, sługę i posłańca najwyższych w indiańskiej hierarchii demonów.PanErskine.cóż, widział Gwiezdną Bestię na własne oczy i ledwie przeżył. Czy to prawda, panie Erskine?  zainteresował się Marino. Prawda  kiwnąłem głową. Mogę przysiąc.Proszę popatrzeć na moje ręce.Detektyw bez słowa obejrzał sine plamy odmrożeń. Niełatwo jest jakiemukolwiek szamanowi przywołać istoty z tamtego świata kontynuował Zpiewająca Skała. Są bezlitosne i potężne.Dla najgrozniejszych naszświat został zamknięty czarami i zaklęciami, rzuconymi zanim jeszcze biały człowiek109 postawił stopę na tym kontynencie.Szamani, którzy tego dokonali byli mistrzami swejsztuki.Dziś nie pozostał przy życiu nikt, kto mógłby się z nimi równać.Właśnie dlate-go te manitou są takie grozne.Jeśli Misquamacus je uwolni, nikt nie zdoła odesłać ichz powrotem.Nie jestem nawet pewien, czy on sam będzie do tego zdolny.Detektyw Narro nie rozumiał dokładnie. Te istoty.zapytał. Chce pan powiedzieć, że ukrywają się gdzieś w budynku?Zpiewająca Skała pokręcił głową. Są wszędzie wokół nas.W powietrzu, którym oddychamy.W lasach, w skałach,w drzewach.Każda rzecz ma swego manitou, swego ducha.Istnieją naturalne manitounieba, ziemi czy deszczu, istnieją też manitou wszystkich przedmiotów stworzonychprzez człowieka.Każdy indiański wigwam ma swego manitou, każda indiańska broń.Dlaczego jeden łuk strzela prosto, a inny wciąż chybia? Zależy to od wiary człowieka,który go trzyma i sympatii dla niego, jaką żywi manitou broni.Właśnie dlatego rewol-wery mogą być niebezpieczne.Rewolwer także ma swego manitou, którego moc zależyod zapału i umiejętności, włożonych w produkcję, lecz wasi ludzie w to nie wierzą.Dla-tego łatwo będzie zwrócić przeciw nim duchy ich własnej broni [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • necian.htw.pl