[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie wiem.Jeśli się uda. A bez drobiu pani tam nie przyjedzie? zwrócił się Tomasz do Amelii. Przestań do mnie mówić pani , do licha! %7łenisz się w końcu z Agnieszkączy nie? Jeśli tak, jestem twoją cioteczną babką, a jeśli nie, w ogóle z tobą nierozmawiam! W obliczu takiej grozby.Jeśli tylko Agnieszka nie ma nic przeciwkotemu. Czy mam rozumieć, że oświadczasz się oficjalnie o rękę mojej córki? zainteresował się gwałtownie pan Andrzej.Oficjalnych oświadczyn Tomasz akurat wcale nie miał w planach, ale nie mógłtego przecież powiedzieć.Poza wszystkim, nie był pewien, jak Agnieszka na tozareaguje, aż tak konkretnie o przyszłości jeszcze nie rozmawiali.W umyśle za-migotał mu niepokojący obraz pierścionka zaręczynowego.Usilnie starając sięukryć zakłopotanie, już otwierał usta, żeby przytaknąć, ale Agnieszka go ubiegła. Może byłoby słusznie najpierw uzgodnić to ze mną? podsunęła grzecz-nie. A co? zdziwiła się ciotka Maryna. To ty jeszcze nie wiesz, czy on ciękocha? Jakże? zgorszyła się Fela równocześnie. To panienka pana Tomkanie chce? Wydawało mi się, że nawzajem traktujecie się poważnie, a nie lekkomyśl-nie zauważyła sucho pani Idalia. Rany boskie.! -jęknął cichutko Michałek. Ja oczywiście nie nalegam wycofał się pośpiesznie pan Andrzej, widząc,że wetknął kij w mrowisko.Tomasz czym prędzej wziął byka za rogi. Publicznie oświadczam, że niczego bardziej nie pragnę, jak ożenić sięz Agnieszką.Faktem jest, że nie zdążyłem jej tego powiedzieć.Nie było kiedy.I nie wiem, czy ona się zgodzi, chociaż mam nadzieję, że tak, z tym że wolałbym241może.jak by tu.no.ewentualnej odpowiedzi odmownej wysłuchać jakośbardziej kameralnie. Dlaczego odmownej? zdziwiła się ciotka Amelia. Ja bym cię poślu-biła.Zważywszy, iż różnica wieku między Amelią a Tomaszem wynosiła równoczterdzieści lat, zabrzmiało to dość przerażająco.Mimo czysto teoretycznego cha-rakteru deklaracji strzępki lekkiego zakłopotania uniosły się nad stołem, pani Ida-lia popatrzyła na ciotkę z niesmakiem, Fela fuknęła karcąco.Michałek otworzyłusta i zamknął je z kłapnięciem, nie wymówiwszy słowa.Agnieszce przypomnia-ła się nagle nieopisanie kłopotliwa klauzula w testamencie Justyny, zdrętwiałatroszeczkę w sobie i uznała za słuszne wkroczyć do akcji. I po co tatuś z czymś takim wyskakuje.Nie, to ciocia.Od razu powiem,że tak, chcę wyjść za niego, wcale się nie wypieram, tylko rzeczywiście należałozacząć w cztery oczy, bo jest przecież ten okropny testament babci.Jak ja mamcoś takiego powiedzieć mu przy ludziach? Mnie się wydaje, że to obrazliwe. Nie przy ludziach, tylko przy rodzinie sprostowała ciotka Maryna. Nie ma sprawy zapewnił Tomasz równocześnie. Zniewagi od twojejbabci zniosę śpiewająco i bezboleśnie. A co tam takiego Justyna w testamencie wykombinowała? spytała ciotkaAmelia, marszcząc brwi. Bo nie pamiętam.Pani Idalia pamiętała i miłosiernie wyręczyła córkę. Nie wolno jej wyjść za mąż bez intercyzy.Prababcia Matylda też mamiezabroniła.Nie jest to niczym obwarowane, ale sama przyzwoitość wymaga, żebysię zastosować.Nie wyłamywać się z tradycji.Czy to rzeczywiście obrazliwe?Kiedyś, o ile wiem, wszystkie małżeństwa tak.zawierano i nikt się nie czuł ura-żony. Czujesz się urażony? zwróciła się ciekawie Amelia do Tomasza.Tomasz czuł się raczej nieco ogłuszony, aczkolwiek pojęcie intercyzy było mudoskonale znane. Broń Boże! Nie posiadam nic kompletnie, więc jak dla mnie możemy spi-sywać nawet dziesięć intercyz.Nie zamierzam też Agnieszki obrabować, więci rozczarowanie odpada.Ale, jeśli ta intercyza ma mieć jakiś sens, trzeba naj-pierw załatwić do końca cały zwrot mienia i ustalić prawnie jej stan posiadania,inaczej nabruzdzi nam wspólnota majątkowa. Bardzo słusznie pochwaliła pani Idalia. Skoro nie zgłaszasz zastrze-żeń. I godzisz się poddać fanaberiom prababek wpadła jej w słowa ciotkaAmelia..bądzmy przynajmniej konsekwentni.Niech bodaj jedno z was coś ma.Oczywiście datę ślubu ustalicie już między sobą, uwzględniając całą sytuację.242Agnieszka całkowicie przestała się wtrącać do rozmowy przy stole.Równiejak Tomasz zaskoczona nagłymi zaręczynami, czuła błogość w sercu.Pośpiesznieprzeanalizowała swój stan uczuciowy, tak, oczywiście, chciała mieć go za mężai pędzić życie przy jego boku nawet od zaraz, mieszkanie miała, te problemy od-padały, studia na małżeństwie nie musiały ucierpieć, na dzieci mogli poczekać tetrzy lata do jej dyplomu, a pewność, że są razem i rzetelnie należą do siebie, byładla niej przyjemna.Doskonale zdawała sobie sprawę, że Tomasz znalazł się znie-nacka pod presją, bez której zapewne nie tak rychło wspomniałby o ślubie, alegdyby tego ślubu w gruncie rzeczy nie chciał, wyłgałby się, kładąc na nim krzy-żyk
[ Pobierz całość w formacie PDF ]