[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Powiedz mi, naczelniku, czy władca darował Sabirowi połowę kary, czy też połowę kary pozostałej jeszcze do odsiedzenia? Zwróciłeś uwagę na ten istotny szczegół? - zapytał sędzia po wysłuchaniu zarządzającego więzieniem.- Powiedział wyraźnie: połowę kary.Należy przypuszczać, iż myślał o całości.Zwłaszcza że i kuszbega przekazując mi polecenie emirowe mówił wyraźnie o połowie kary wyznaczonej.Sabir przesiedział już półtora roku.Aj, doskonale się złożyło, że nie został skazany na mniej niż trzy lata lochu, gdyż wtedy nie moglibyśmy w ogóle wykonać rozkazu emira - ucieszył się mirgazab.- Za niewykonanie najwyższego polecenia sroga spotkałaby nas kara.Na szczęście Sabir został skazany na więzienie dożywotnie.- Na szczęście? Dożywotnie więzienie? Człowieku, co ty bredzisz? To znacznie gorzej - zaniepokoił się kadi.- Aj, aj, a skąd można wiedzieć, ile lat jeszcze ma zamiar przeżyć Sabir, syn Abdurachmana? Ani on, ani nikt inny z żyjących na tym świecie powiedzieć nam tego nie potrafi.W jaki przeto sposób mamy określić połowę kary dożywotniej?Można przypuszczać, iż orzech zlecenia emirowego pękłby bardzo szybko, zgnieciony takim czy innym fortelem, od których roiło się przecież w księgach i praktyce prawniczej, gdyby nie obawa przed zbyt pochopną decyzją.Co uczynić, ażeby życzenie wielkiego władcy zostało spełnione jak najdokładniej? Sprawa nie była prosta.Obdarowanie więźnia wolnością teraz, po spędzeniu przezeń półtora roku w lochach, mogłoby się okazać czynem fatalnym w skutkach.Bo skąd można wiedzieć, ile czasu zuchwały syn Abdurachmana zechce przeżyć na zewnątrz murów zindana? Pięć? Dziesięć? A może piętnaście? Nawet najdrobniejszy błąd w obliczeniach naczelnik więzienia i kadi-kalan musieliby okupić własnymi głowami.Dalsze przetrzymywanie Sabira w celi to rzecz równie niebezpieczna.Gdyby uwięzionemu zechciało się zerwać nić żywota przedwcześnie, jeszcze przed opuszczeniem murów zindana, polecenie emirowe nie mogłoby być nigdy wykonane.I w takim przypadku kat bucharski nie zważając na poprzednie zasługi postrącałby głowy dostojników z karków.Dla obydwu urzędników odpowiedzialnych za wykonanie rozkazu władcy nastał czas koszmarów i grozy, czas dni nieprzytomnych i bezsennych nocy.Od wiary do zwątpienia jeden krok tylko.Naczelnik więzienia wydreptał ich niezliczoną mnogość.Nic zatem dziwnego, że wkrótce pogubił wszystkie włosy, wypchnięte ze skorupy czaszki przez mózg, nabrzmiały od nieustannego wysiłku.Myślenie nigdy nie było czynnikiem decydującym o kwalifikacjach zarządzającego największym więzieniem chanatu.Procesu tego nie mogły wzmóc sposób nagły ogromne ilości wina pochłaniane teraz przez żołądek zrozpaczonego.W istocie, na próżno mirgazab mózg własny zadręczał.Tajemnica rozwiązania zagadki była odeń równie daleka, jak i w momencie wysłuchania dostojnego polecenia; za to rozpacz coraz głębsza.Inaczej postępował kadi-kalan.Główny sędzia emiratu zamknął, się w bibliotece medresy Uługheka i tam o chlebie i wodzie swąd lampy łykał przez dni czternaście.Po upływie wyznaczonego czasu opuścił uczelnię, ukazując mieszkańcom Buchary głowę przed wcześnie przysypaną mąką zmartwienia.Długie chwile trawione w murach medresy nie przyniosły mu bowiem ani ziarnka pożytku.Na stronicach ksiąg zwietrzałych kadi-kalan nie natrafił nawet na nikły ślad rozwiązania.Krótko trwała rozmowa pomiędzy osiwiałym sędzią a nagogłowym naczelnikiem więzienia.Zanim jeszcze księżyc rozgościł się na dobre ponad ziemią, dwaj wielmoże zaprosili do domu naczelnika na wspólny posiłek i naradę głównego rachmistrza emiratu po czterech długobrodych uczonych z medresy Abdułazis-chani i medresy Uługbeka, jednego z medresy Miri-Arab oraz Hoda Nasreddina, który wiele potrafi.Nie pomogło półtora mózgu, może znajdzie bezpieczne wyjście głów trzynaście?Zagadkową, niezwykle trudną sprawę podziału kary dożywotniej na dwie jednakowe części, przedstawił zgromadzonym główny sędzia Buchary.Po słowach kadi-kalana zapadła głęboka cisza.Powoli komnat zaczęła wypełniać się chaosem myśli, gmatwaniną niedojrzałych pomysłów.- Mam! - wrzasnął w pewnej chwili zarządzający wiezieniem.- Czcigodni, zdaje się, że znalazłem cudowne wyjście.Bardzo wygodne i odpowiadające postawionym warunkom.Emir będzie zadowolony.Posłuchajcie.Wszyscy wiemy, o szlachetni mężowie, iż Sabir, syn Abdurachmana, przesiedział już półtora roki w lochach zindana, teraz więc, aby stało się zadość życzeniom władcy, należy wypuścić go na wolność na dalsze półtora roku A potem.potem wystarczy uciąć mu głowę.- Osioł - mruknął w głąb brzucha sędzia, zaś pełnym głosem ostrzegł: - Za taki uczynek nasze głowy musiałyby towarzyszyć czaszce Sabira w ostatniej wędrówce.Pomyśl rozsądnie, zanin słowo wypchniesz na język, naczelniku.Trudna sytuacja wymaga odpowiednio roztropnego fortelu.Dlatego sądzę, o czcigodni, że wygodniej byłoby nam spowodować.ot, choćby jakiś nieszczęśliwy wypadek.Wielu ginie przecież w bijatykach, wielu umiera od ukąszeń żmii.W odpowiedniej chwili można by wpuścić w nogawkę spodni Sabira jadowitego skorpiona, falangę roznoszącą śmierć albo karakurta, nie na darmo zwanego przez czabanów i “czarną wdową”.Zarówno władca, jak i wielki wezyr przyjęliby.wypadek taki za zwyczajne zrządzenie losu.- Cudownie! Wspaniale! Głowa twoja warta jest więcej niż skarbiec samego emira.Naczelnik bucharskiego więzienia z otwartymi ramionami skoczył w kierunku sędziego.Zanim kadi-kalan zdążył uchylić się, mirgazab obłapał go ciasno, poderwał z ziemi i w szale radości zaczął wywijać wraz z nim taneczne figury, jakich przedtem.nikt nigdy w Bucharze nie widział
[ Pobierz całość w formacie PDF ]