[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pomimo swojej mentalnej wędrówce po swoim życiu, to wciąż nie chciałprosić ich o pomoc.Ale zrobiłby to.Dla dobra Lady.- Zobaczymy - powiedział.Pochylił się nisko, aby pocałować Lady wgłowę i zamknął za sobą drzwi dużego kojca, gdy wyszedł.- Bądz grzeczna -powiedział na pożegnanie.Nie otworzyła oczy, więc wątpił w to, czy gousłyszała.I tak nie wiedziała jak być grzecznym psem, ale to go niepowstrzymywało od kochania jej.W drodze do domu pomyślał o tym, aby minąć swój dom i pojechać wdół drogi, ale już tęsknił za Melanie, więc wjechał na swój podjazd zanimudać się prosto do swoich rodziców.Znalazł ją siedzącą na schodachprzedniej werandy, z Beau u biodra, podczas gdy patrzyła na swój telefon zgrymasem na twarzy.Beau zamerdał ogonem na powitanie, ale Melanie tylko lekko skinęłagłową w stronę Gabe'a, kiedy usiadł obok niej.Miał nadzieję, że znalazłby jąw łóżku, aby mógł ją obudzić kolejnym orgazmem i uśmiechem.- Coś nie tak?- zapytał.- Nikki wciąż się do mnie nie odezwała.To już dwie noce, Gabe.Zaczynam się o nią naprawdę martwić.Myślisz, że powinnam zadzwonić dohotelu?- Poczujesz się dzięki temu lepiej?- Tylko jeśli odbierze.Położył dłoń na tyle jej głowy i przesunął ją w dół na jej kark, abyścisnąć go zachęcająco.- Jestem pewien, że nic jej nie jest, ale śmiało, zadzwoń do niej, abyśmogła przestać się martwić.Przez całą minutę wpatrywała się w swój telefon.- Pewnie wciąż śpi o tej godzinie.Może nauczyła się być odpowiedzialnąi mnie nie potrzebuje, więc dlatego nie odpowiada na moje wiadomości itelefony.- Jeżeli nauczyła się być odpowiedzialna, to odpowiedziałaby na nie,abyś się o nią nie martwiła.Melanie westchnęła i skinęła głową.- Jeżeli nie odezwie się do południa, to zadzwonię do hotelu.Wepchnęła telefon do kieszeni swoich spodenek i uśmiechnęła się doniego.- Tęskniłam za tobą tego ranka.Jak ma się Lady?Zostawił Melanie wiadomość na dzbanku świeżo zaparzonej kawy,wyjaśniając dlaczego zniknął.Najwidoczniej ją znalazła i była w stanieprzeczytać jego nieczytelne bazgroły.- Na chwilę się ocknęła i wiedziała kim jestem.Jednak jest niezlepoobijana.Muszę znalezć kogoś, kto się nią zaopiekuję, gdy będę w trasie.- %7łałuję, że nie mogę pomóc, Gabe, ale nie ma na to sposobu.Chwycił jej dłoń i ścisnął ją.- Wiem, kochanie.Nie czuj się winna.Pomyślałem, że poproszę moichrodziców o zaopiekowanie się nią, ale po prostu.- potrzebuję cię tam, abyśmnie wspierała.-.uch, pomyślałem, że może chciałabyś pojechać ze mną,aby moja matka mogła przepytać cię trochę bardziej.- Poznam też twojego tatę?- Powinien być w domu.Okazjonalnie robi sobie wolne niedziele.- Pójdę po buty.Wpuściła Beau ze sobą do domu.Gabe zamknął oczy, pławiąc się wcieple Teksasu, wsłuchując się w ciszę wokół nieco.Z wyjątkiem szumuowadów, okazjonalnego ćwierkania ptaków i stałego rechotu ropuchy woddali, jego uszy olśniła cisza.Jego życie domowe strasznie się różniło odtego w trasie.I był gotów, aby dzielić je z kimś wyjątkowym.Ale czy ten ktośwyjątkowy był gotów, aby podzielić się tym z nim? Poczeka trochę, zanim jązapyta.Nie potrzebował pośpiechu.Ostatnie czego chciał, to odstraszyć jązbyt szybkim tempem.Drzwi z siatką zamknęły się i spojrzał przez ramię na Melanie, którateraz założyła buty.Jej wszystkie włosy były schowane pod kowbojskimkapeluszem, który założyła.- Aadny kapelusz - powiedział.- Nie chciałabym urazić twoich rodziców swoją łóżkową fryzurą -powiedziała.Niemal powiedział to, że jeśli nie poczuli się urażeni jego fryzurą, to nicby to nie zrobiło, ale jego włosy ich gorszyły.- Wyglądasz słodko - powiedział.- Ale wiesz, że uwielbiam twoje włosy,nawet jeśli ptaki uważają, że są idealnym materiałem na gniazdo.Roześmiała się.- Nie ptaki - powiedziała.- Szopy.Odkąd do domu jego rodziców prowadziła tylko mila, to przekonałMelanie aby pojechała z nim jego czterokołowcem, aby mogli rozejrzeć się pookolicy.Nakłonił ją, aby wymieniła swój kowbojski kapelusz na kask i ruszyliprzez pastwiska, lawirowali między drzewami w zalesionym obszarze iprzejechali przez strumień u podnóża wzgórza, zanim wjechali na tyły jegodomu z dzieciństwa.Podczas gdy drewniany dom Gabe'a był otoczonydrzewami i krajobrazem, to dom jego rodziców wyglądał jakby wpasował sięw zalewisko.Był imponujący.- To dopiero była zabawa!- Melanie powiedziała bez tchu.- Lepsza niż wędkowanie?- Cóż, suchsza niż łowienie ryb - powiedziała.Zgarnął nieco kilka plam błota z jej nagiej nogi.- Potencjalnie - powiedział.- Gabriel!- jego ojciec zawołał z tylnej werandy.Podniósł się ze swojegoulubionego bujanego fotela, użył drewnianej laski dla wsparcia i skuśtykał zeschodów na sztywnych nogach, aby spotkać ich na podwórzu.Melanieściągnęła kask i spróbowała wygładzić swoje nieokiełznane włosy.Była todaremna próba; szopy już się zbliżały.- To ta młoda dama, przez którą twoja matka znowu jęczy na tematwnuków?- Miło, tato.Przeraz ją jeszcze bardziej, zanim w ogóle się przedstawisz- powiedział Gabe.- To mój ojciec, Luke.A to moja nowa dziewczyna,Melanie.Melanie spojrzała na Gabe'a, gdy użył słowa dziewczyna po raz pierwszy,ale nie kazała mu tego cofnąć, więc poczuł się całkiem niezle co do swoichperspektyw związanych z rzeczywistością.Jego tata wyciągnął swoją opaloną i wyblakłą lewą rękę, ponieważ jegoprawa zaciskała się mocno na lasce.Melanie naturalnie wyciągnęła swojąprawą i skończyło się na tym, że niezręcznie potrząsnęli swoimi rękoma przyjej czarującym chichocie, który natychmiast roztopił jego staruszka.Gabe teżlubił ten dzwięk.- Chodzmy na werandę w cieniu - powiedział jego tata.- Upieką się wammózgi w tym skwarze.W czasie w jakim dotarli na werandę, jego matka przyniosła dzbanek zzimną herbatą i cztery szklanki.- Tak się cieszę, że wpadliście - powiedziała.- Mimo tego, że Gabrielmieszka milę dalej, to rzadko go widujemy.- Widziałaś mnie wczoraj - przypomniał jej Gabe.- Jak się ma Lady?- zapytał jego tata.- Mama powiedziała mi, że zostałapotrącona przez samochód.- Odwiedziłem ją dzisiejszego ranka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]