[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Co Mi teraz odpowiecie?»Stoi przed nimi wysoki, porażający majestatem, prawdziwy Sędzia i Bóg.Nie odpowiadają.Jezus mówi z naciskiem:«To jeszcze nie wystarcza, żebyście wierzyli i przyjęli to, czego nie da się podważyć?»«Dotrzymałeś jedynie części Swej obietnicy.To nie jest znak Jonasza.» – mówi gwałtownie Sadok.«Będziecie i to mieli.Obiecałem i dotrzymam słowa – mówi Pan – Także ktoś inny, obecny tutaj, czeka na inny znak i będzie go miał.A ponieważ jest sprawiedliwy, przyjmie go.Wy – nie.Wy pozostaniecie tym, czym jesteście.»Odwraca się i widzi Szymona, członka Sanhedrynu, syna Eliannasza.Patrzy na niego, patrzy.Opuszcza tych, z którymi rozmawiał, i stając naprzeciw niego mówi mu cicho, lecz wyraźnie:«To szczęście dla ciebie, że Łazarz nie pamięta swego pobytu wśród umarłych! Cóż uczyniłeś ze swym ojcem, Kainie?»Szymon ucieka wydając okrzyk lęku, który zmienia się w wycie przekleństwa: «Bądź przeklęty, Nazarejczyku!»Jezus mu odpowiada:«Twoje przekleństwo unosi się ku Niebu i najwyższe Niebiosa zsyłają ci je z powrotem.Jesteś naznaczony, o nieszczęsny!»Wraca do tyłu, do grup zaskoczonych, niemal przerażonych.Spotyka Gamaliela, który idzie w kierunku drogi.Patrzy na niego i Gamaliel na Niego patrzy.Jezus mówi mu, nie zatrzymując się:«Bądź gotowy, o rabbi.Znak wkrótce nadejdzie.Ja nigdy nie kłamię.»Ogród powoli pustoszeje.Żydzi są oszołomieni, lecz z większości wszystkimi porami tryska gniew.Gdyby ich spojrzenia mogły spalić – Jezus byłby całkowicie zamieniony w popiół.Rozmawiają, dyskutują między sobą, odchodząc, tak teraz wstrząśnięci przez swą klęskę, że nie potrafią już ukryć – pod obłudną przyjacielską postawą – celu swej obecności w tym miejscu.Odchodzą, nie żegnając się ani z Łazarzem, ani z siostrami.Pozostaje kilku, których przekonał do Pana cud.Pośród nich jest Józef Barnaba, który upada na kolana przed Jezusem i oddaje Mu cześć.To samo robi przed odejściem uczony w Piśmie Joel, syn Abiasza, a także inni, których nie znam, lecz należą z pewnością do osób znamienitych.W tym czasie Łazarz, otoczony przez najbliższych, odszedł do domu.Józef, Nikodem i inni dobrzy żegnają Jezusa i odchodzą.Odchodzą z głębokimi pokłonami żydzi, którzy byli przy Marcie i Marii.Słudzy zamykają ogrodzenie.Do domu powraca spokój.Jezus rozgląda się wokół siebie.Widzi dym i płomienie w głębi ogrodu od strony grobu.Stoi sam na ścieżce i mówi:«Te zgniliznę pochłonie ogień.zgniliznę śmierci.Ale zepsucia serc.tych serc żaden ogień nie unicestwi.Nawet ogień Piekła.Ono będzie wieczne.Okropność!.Większa niż śmierć.większa niż zepsucie.i.któż cię ocali, o Ludzkości, która tak kochasz swe zepsucie! Ty chcesz być zepsuta.A Ja.Ja wyrwałem z grobu człowieka jednym słowem.A potokiem słów.i bólu.nie będę mógł wyrwać grzechowi człowieka, ludzi, milionów ludzi.»Siada i zasmucony zakrywa twarz dłońmi.Jakiś sługa mija Go i zauważa.Idzie do domu.W chwilę potem wychodzi z domu Maria.Idzie do Jezusa, lekko, jakby nie dotykała ziemi.Zbliża się i mówi do Niego cicho:«Rabbuni, jesteś zmęczony.Chodź, o mój Panie.Twoi utrudzeni apostołowie poszli do drugiego domu, wszyscy, z wyjątkiem Szymona Zeloty.Płaczesz, Nauczycielu? Dlaczego?.»Klęka u stóp Jezusa.obserwuje Go.Jezus patrzy na nią.Nie odpowiada.Wstaje i idzie w kierunku domu.Maria podąża za Nim.Wchodzą do sali.Łazarza nie ma, nie ma też Zeloty, lecz jest Marta, szczęśliwa, przemieniona radością.Zwraca się do Jezusa, aby wyjaśnić:«Łazarz poszedł się wykąpać, aby się jeszcze oczyścić.O! Nauczycielu! Nauczycielu! Cóż Ci powiedzieć!»Jest samym uwielbieniem.Zauważa smutek Jezusa i mówi:«Jesteś smutny, Panie? Nie jesteś szczęśliwy, że Łazarz.– przerywa, ogarnia ją podejrzenie: – O! Jesteś taki poważny wobec mnie.Zgrzeszyłam.To prawda.»«Obie zgrzeszyłyśmy, moja siostro» – mówi Maria.«Nie, ty nie.O! Nauczycielu, Maria nie zgrzeszyła.Maria potrafiła być posłuszna, tylko ja okazałam nieposłuszeństwo.Wysłałam po Ciebie, bo.bo nie mogłam dłużej słuchać ich zarzutów, że nie jesteś Mesjaszem, Panem.nie mogłam już dłużej patrzeć, jak on cierpi.Łazarz tak bardzo pragnął Cię [ujrzeć].Tak Cię wołał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]