[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie podobało się jej to, czego słuchała.– Wiele się nauczyłeś jako niewolnik generała – zauważył z aprobatą Cheat.Arin mógłby wyjaśnić, że nie w ten sposób nabył wiedzę na temat valoriańskiej sztuki wojennej, nie zrobił tego jednak.– Nasze siły i siły imperium będą dość wyrównane, jeśli idzie o ilość żołnierzy, ale imperialni biją nas na głowę doświadczeniem – powiedział.– Mają również lepszą broń, a także kuszników i łuczników.Na szczęście nie spodziewają się bitwy, nie będą więc ciągnąć ze sobą ciężkich dział.I to daje nam przewagę.– Arinie, my również nie mamy dział.– Mamy.Musimy tylko wyładować je ze statków, które przejęliśmy w porcie, i przewieźć w góry.Cheat zamrugał, jakby nie do końca docierało do niego to, co usłyszał, po czym z rozmachem klepnął Arina w ramię.– Genialne!Kestrel wbiła plecy w oparcie krzesła i skrzyżowała ramiona na piersiach.– Kiedy batalion wejdzie na przełęcz i awangarda znajdzie się po naszej stronie gór, ostrzelamy ich pierwszą linię.To będzie zupełna niespodzianka.– Niespodzianka? – Cheat pokręcił głową.– Valorianie na pewno wyślą zwiad.Gdy dojrzą działa, szybko zrozumieją, na co się zanosi.– Nie zobaczą ich, a to dlatego, że ukryjemy ludzi i broń pod płachtami materiału w kolorze tych oto kamieni.– Wskazał jasnoszare odłamki w rogach mapy.– W porcie jest sporo płótna i jutowych worków, poza tym możemy również wykorzystać valoriańską pościel.Wtopimy się w tło.Cheat wyszczerzył zęby.– No więc ostrzelamy z dział pierwsze szeregi – kontynuował Arin.– To powinna być kawaleria.Konie, mam nadzieję, wpadną w panikę.Jeśli nie, to i tak ścieżka jest wystarczająco stroma, by były niespokojne.W międzyczasie ludzie na górze odpalą proch i lawina rozdzieli valoriański oddział na pół.Nasze siły po drugiej stronie przesmyku zrobią porządek z połową batalionu.Zakładam, że wybuchnie chaos.My po tej stronie zrobimy to samo.Koniec.Wygrywamy.Cheat milczał przez chwilę, choć jego mina mówiła sama za siebie.– No więc? – zwrócił się do Kestrel.– Co o tym sądzisz?Nie uniosła wzroku.– Zmuś ją do mówienia – sarknął mężczyzna, patrząc na Arina.– Mówiłeś, że chcesz poznać jej opinię.Arin od początku tego spotkania popatrywał na Kestrel i widział, jak z każdym kolejnym jego słowem dziewczyna coraz bardziej wycofywała się w głąb siebie, a na jej twarzy pogłębiałsię niechętny grymas.– Ona uważa, że to może zadziałać – oznajmił.Cheat obrzucił ich spojrzeniem, po czym wbił wzrok w Kestrel, jakby za wszelką cenę chciał dostrzec to, co zauważył Arin.Po chwili wykrzywił wargi i teatralnie wzruszył ramionami.To właśnie dzięki zdolnościom aktorskim był tak dobrym licytatorem.– No cóż, to i tak najlepsze, co mamy – skwitował.– Powiem wszystkim, co trzeba zrobić.Arin zauważył, jak Kestrel rzuca mu ukradkowe spojrzenie.Nie umiał go odczytać.Cheat objął go na pożegnanie ramieniem i wymaszerował.Gdy zostali we dwoje, Arin sięgnął do kieszeni i wydobył z niej garść wijących się pędów i wąskich, delikatnych listków.Położył roślinę przed Kestrel.Jej zmrużone dotąd oczy rozwarły się gwałtownie i pojawił się w nich błysk nadziei.Kiedy uniosła wzrok, by spojrzeć mu w twarz, uznał, że to, jak na niego patrzy, jest dlań cenniejsze niż skarb.– Dziękuję – wyszeptała.– Powinienem był poszukać wcześniej – powiedział.– Nie powinnaś musieć mnie o to prosić.Dotknął trzema palcami grzbietu jej dłoni w geście wyrażającym podziękowanie za podarunek lub prośbę o przebaczenie.Skóra Kestrel była miękka i połyskiwała, jakby została pokryta cienką warstewką olejku.Dziewczyna zabrała rękę.Uśmiech spełzł jej z twarzy, z policzków znikł rumieniec.– Czego chcesz w zamian? – zapytała obronnym tonem.– Niczego – odparł prędko zmieszany.To raczej on był coś jej winien.Czyż nie walczyła kiedyś dla niego? I czy on nie wykorzystał okazanego mu zaufania, by wywrócić jej świat do góry nogami?Przyglądał się Kestrel przez dłuższą chwilę i spostrzegł, że dziewczyna nie tyle uciekła od niego i zamknęła się w sobie, co przybrała pozę, którą przybierała za każdym razem, gdy siedziała obok Cheata.Złość i nieufność.Napięte ramiona i zaciśnięte dłonie.Oczywiście, że była wściekła, w końcu musiała słuchać mężczyzn planującychwymordowanie jej pobratymców.W tej samej chwili, w której Arin znalazł usprawiedliwienie dla jej zachowania, przypomniał sobie ukradkowe spojrzenie, które mu rzuciła.Nie zrozumiał go wtedy, teraz więc przywołał je w pamięci i przyjrzał mu się dokładniej, tak jak mógłby przyjrzeć się zwiniętej ciasno muszli, kryjącej w sobie delikatne żyjątko.Patrzyła na niego, marszcząc brwi i zaciskając lekko usta.– Co się stało? – zapytał.Myślał, że nie odpowie.Odpowiedziała.– Cheat przywłaszczy sobie twoje pomysły.Arin świetnie o tym wiedział.– Obchodzi cię to?Kestrel prychnęła z niesmakiem.– Potrzebujemy przywódcy – wyjaśnił.– Potrzebujemy zwycięstwa.Sposoby się nie liczą.– Uczyłeś się.Studiowałeś – powiedziała i Arin zorientował się, że nawiązała do jednej z książek ojca na temat strategii.– Zabierałeś teksty z mojej biblioteki i gdy nikt nie patrzył, czytałeś o valoriańskich formacjach bojowych i taktyce.– A ty co byś zrobiła na moim miejscu?Zniecierpliwiona, machnęła dłonią.– Najwyższa pora, żeby Herrańczycy czegoś się od was nauczyli – oświadczył Arin.– W końcu podbiliście pół znanego świata
[ Pobierz całość w formacie PDF ]