[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zdawało się, żetaki sam żar bucha też z dołu - od rozgrzanej słońcem ziemi.Steve czuł, jak potzaczyna się z niego lać strużkami i zalewa mu twarz, musiał mrugać oczami, bycokolwiek widzieć.Raz po raz na nowo przeklinał swoją bezmyślność.Do tegoczasu mógł być już daleko, w chłodnym cieniu gór, krążyć w poszukiwaniuobszarpanych oddziałów armii Juareza pod wodzą Escobedo, które powoli inieuchronnie przesuwały się teraz w stronę Zacatecas.W Mexico City słyszał, żeBazaine ściąga wojska, skupiając je wokół stolicy. To oczywiście nie jestwycofywanie wojsk, lecz koncentracja sił w jednym punkcie", dość wyniośleoznajmił mu jego informator.Dlaczego Devereaux nie otrzymał jeszcze podobnychrozkazów? Kwestia czasu.On sam zanadto się pośpieszył.Gdyby miał choć trochęrozsądku, przemyślałby to sobie na spokojnie, a nie dał się ponieść szaleńczejodwadze.- Nie - Chryste, ależ ze mnie skończony idiota! - Steve klął z wściekłością nasamego siebie.Wszystko, o czym był wówczas w stanie myśleć, to Ginny: Ginny wwięzieniu, Ginny w rękach ludzi takich jak Devereaux i Tom Beal, Ginny- głodna, zmęczona i przerażona.Niechętnie przypomniał sobie scenę, której byłświadkiem.Stół śniadaniowy, na wpół opróżnione naczynia, Deveraux jeszcze wszlafroku i ona - w tej szacie, która tak niewiele zakrywała z jej miękkich,delikatnych kształtów.Zmiała się radośnie, jak kobieta uszczęśliwiona po długiej,upojnej nocy.Dobrze, że miała choć na tyle przyzwoitości, by poblednąć na jegowidok i przybrać minę winowajczyni.Gdyby jej dobrze nie znał, pomyślałby nawet,że w szeroko otwartych, zielonych oczach była prawdziwa troska.Suka! Dlaczegomyśl o niej wciąż przesłania mu zdolność myślenia i trzezwej oceny sytuacji?Anula & Polgara & ponaousladanscDlaczego, nawet teraz, ciągle jej pragnął? I dlaczego nienawidził jej ze wszech sił zato, że tak szybko i tak łatwo uległa innemu mężczyznie? Nawet jeśli zrobiła to tylkopo to, by ratować samą siebie, wcale jej to nie usprawiedliwia! Czy o to jej właśniechodziło, kiedy groziła mu, że sama będzie wybierać sobie kochanków?To chyba słońce tak na mnie działa, pomyślał ze złością Steve.Tracił swójobiektywizm, cały rozsądek, jaki kiedykolwiek posiadał.Tak, najbardziej nie mógłsię pogodzić, to z tym, że powoli, zanim zdołał się spostrzec, nie potrafił dłużej sięobejść bez Ginny.On, który szczycił się swoim cynizmem, tym, że nikomu nigdynie ufa, a już zwłaszcza żadnej kobiecie - dopuścił do tego, by ona stała się jegojedyną słabością.Oto jaka myśl nie dawała mu spokoju!Przynajmniej nie będzie miała tej satysfakcji, by kiedykolwiek się o tymdowiedzieć, rzekł ponuro do samego siebie.Nawet myśl o torturach i bólu nie miałana niego takiego wpływu jak myśl o niej.Choć z jednej strony wyśmiewał samegosiebie za dziecinną odwagę, przyrzekł sobie, że bez względu na to, co z nim zrobią,nie będzie krzyczał.Nie da im tej satysfakcji! Będzie stała tu i patrzyła na niegowraz z pułkownikiem, czekając, aż on się załamie, lecz nawet jeśli miałby skonać wmęczarniach, nie powie ani słowa.Francuscy żołnierze otworzyli na oścież bramę oddzielającą plac apelowy odgłównego placu w mieście.Francuzi i Meksykanie z nieregularnych oddziałów niecieszyli się sympatią mieszkańców miasteczka, którzy śpieszyli do swoich codzien-nych obowiązków z ponurą rezygnacją.Gdyby Francuzi stąd odeszli, ci sami ludzie,którzy udając lojalność wobec cesarza wiwatowali z przymusu podczasodbywających się regularnie apelów, bez wątpienia z entuzjazmem pobiegliby witaćwjeżdżających do miasta Juaristas.Francuski sierżant dowodzący grupką żołnierzy, którzy maszerowali od domudo domu łomocząc do drzwi, już dawno zaprzestał prób zrozumienia ludzi żyjącychw tym kraju.Służył w Algierze w palącym słońcu pustyni - walczył z Arabami,którzy byli najgorsi i najniebezpieczniejsi ze wszystkich wrogów na świecie.Zewszystkich jednak miejsc, w których był, najbardziej nienawidził Meksyku.Nikomunie można było tu zaufać - ludzie uśmiechali się, patrząc prosto w oczy, uprzejmieAnula & Polgara & ponaousladanscpochylali głowy, a następnie wbijali nóż w plecy, gdy tylko nadarzyła się okazja.Zdarzało się już, że on i jego ludzie wjeżdżali do wiosek, gdzie wieczorem witanoich owacjami, niczym bohaterów, nad ranem zaś otwierano do nich ogień.Niemożna tu było ufać nawet małym dzieciom.Pewnego razu mały chłopak niosący wdłoniach laskę dynamitu wysadził w powietrze prawie cały pluton.Co za okropnykraj - pełen hipokrytów.Przeklinał swój los, że otrzymał przydział właśnie do tegomiasta, a nie do Queretaro albo Mexico City, gdzie przynajmniej można byłochodzić spokojnie po ulicach w poszukiwaniu uciech i nie słyszeć dobiegających zciemnych zaułków przekleństw pod swoim adresem oraz nie bać się, że w każdejchwili można dostać kulę w plecy.Ale cóż, trzeba wykonywać swe obowiązki.Obowiązkiem sierżanta Malavala było w tej chwili ściągnąć jak najwięcejludzi w czasie trwającej sjesty na plac apelowy, gdzie miało się odbyć przesłuchanieszpiega Juaristas.Publiczne biczowanie miało służyć jako środek odstraszający dlaewentualnych zwolenników Juareza, ale, niech to diabli, i takbył pewien, że połowa mieszkańców miasteczka wciąż wierzyła w swojegoprezydenta.Będą patrzeć, tak jak patrzyli już na wcześniejsze egzekucje i tortury, inie odniesie to żadnego skutku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]