[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Długo potem, jak jego krewni wyprowadzą się ze stanowego Kapitolu i zasiądą na werandzie rodzinnego domu z koktajlem miętowym w ręku.Świadectwo pracy to bardzo interesująca rzecz i może do niego zajrzeć mnóstwo osób.Percy spoglądał nieufnie to na mnie, to na Brutala.Jego lewa ręka powędrowała w górę i wygładziła włosy.Nic nie mówił, ale miałem wrażenie, że trzymamy go w szachu.- Daj spokój, skończmy z tym - powiedziałem.- Przecież nie chcesz pracować z nami, tak samo jak my nie chcemy pracować z tobą.- Nienawidzę tego miejsca! - wybuchnął.- Nie mogę znieść tego, jak mnie traktujecie! Tego, że nie daliście mi najmniejszej szansy! - To ostatnie było dalekie od prawdy, lecz uznałem, że nie jest to odpowiedni moment, by się z nim spierać.- Ale nie lubię, jak ktoś przypiera mnie do muru.Tato nauczył mnie, że jak człowiek na to raz pozwoli, inni będą nim pomiatali przez całe życie.- W jego oczach, nie tak ładnych jak dłonie, ale również niczego sobie, błysnął gniew.- A najbardziej nie lubię, jak przypiera mnie do muru wielki małpiszon podobny do niego - stwierdził, spoglądając na mojego starego przyjaciela.- Brutal.trafnie cię przezwali.- Musisz coś zrozumieć, Percy - powiedziałem.- Z naszego punktu widzenia, to ty przypierasz nas do muru.Powtarzamy ci bez przerwy, jak powinieneś się zachowywać, lecz ty robisz wszystko po swojemu, a potem, kiedy sprawy przybiorą zły obrót, chowasz się za swoimi politycznymi koneksjami.Rozdeptanie myszy Delacroix.- Brutal posłał mi szybkie spojrzenie i natychmiast się wycofałem.- To, że próbowałeś rozdeptać mysz Delacroix, stanowi świetny przykład.Dajesz wszystkim w kość i w końcu reagujemy po prostu tym samym.Ale posłuchaj: jeśli zrobisz co trzeba, wyjdziesz stąd pachnący jak róża; jak młody człowiek, który robi szybką karierę.Nikt nie będzie wiedział o naszej małej pogawędce.Więc jaka jest twoja odpowiedź? Zachowaj się choć raz jak dorosły.Obiecaj, że odejdziesz po Delacroix.Zaczął się nad tym zastanawiać.Po kilku chwilach w jego oczach pojawił się błysk, ten szczególny rodzaj błysku, który widać, gdy ktoś wpada nagle na dobry pomysł.Niezbyt mnie to ucieszyło, ponieważ pomysły, które były dobre dla Percy’ego, nie musiały się okazać dobre dla nas.- Pomyśl tylko - dodał Brutal.- Jak miło będzie nie mieć więcej do czynienia z tym parszywym Whartonem.Percy pokiwał głową i pozwoliłem mu wstać z krzesła.Wygładził koszulę od munduru, wsadził ją w spodnie, przeczesał grzebieniem włosy i dopiero wtedy zmierzył nas wzrokiem.- Dobrze, zgadzam się.Jeśli wyznaczycie mnie jutro do Delacroix, następnego dnia składam podanie do Briar Ridge.Mówimy sobie do widzenia.Zadowoleni?- Zadowoleni - odpowiedziałem.W jego oczach ciągle widziałem ten błysk, ale byłem zbyt zadowolony, żeby się tym przejmować.Percy wyciągnął rękę.- Umowa stoi?Podałem mu swoją.To samo zrobił Brutal.Po raz kolejny wystawił nas do wiatru.4Następny dzień okazał się najgorętszy i ostatni z nietypowej fali październikowych upałów.Kiedy przyjechałem do pracy, na zachodzie grzmiało i gromadziły się tam ciemne chmury.Wieczorem podeszły bliżej i widzieliśmy, jak przeszywają je białoniebieskie zygzaki błyskawic.Tej nocy, mniej więcej koło dziesiątej, przez hrabstwo Trapingus przeszło tornado, zabijając cztery osoby i zrywając dach ze stajni w Tefton, a Cold Mountain nękały burze i huraganowe wiatry.Tak jakby same niebiosa protestowały przeciwko złej śmierci Eduarda Delacroix.Z początku wszystko szło jak po maśle.Del spędził spokojny dzień w celi, chwilami bawiąc się z Panem Dzwoneczkiem, na ogół jednak leżąc na swojej pryczy i głaszcząc go.Wharton próbował kilka razy sprowokować Dela - raz zaczął wrzeszczeć coś o myszburgerach, które upieką, kiedy stary szczęściarz Pierre zatańczy two-stepa w piekle - ale mały Francuz nie zareagował i Wharton, doszedłszy widać do wniosku, że nie wymyśli nic lepszego, dał za wygraną.Brat Schuster przyjechał kwadrans po dziesiątej i ku naszej radości oświadczył, że odmówi z Delem Ojcze Nasz w luizjańskiej odmianie francuskiego.Uznaliśmy to za dobry omen.I oczywiście nie mieliśmy racji.Świadkowie zaczęli przybywać koło jedenastej.Rozmawiali na ogół przyciszonym tonem o zbliżającej się burzy i spekulowali na temat ewentualnego wyłączenia mocy, które mogło opóźnić egzekucję.Żaden nie wiedział, że Stara Iskrówa ma własny generator i jeśli nie trafi go piorun, przedstawienie na pewno się odbędzie.Harry miał dyżur w nastawni, w związku z czym razem z Billem Dodge’em i Percym Wetmore’em pełnili funkcje bileterów, wskazując ludziom krzesła i pytając, czy nie mają ochoty na szklankę zimnej wody.Obecne były dwie kobiety: siostra dziewczyny, którą Del zgwałcił i zamordował, oraz matka jednej z ofiar pożaru.Ta ostatnia była postawna, blada i zdeterminowana.Ma nadzieję, oznajmiła Harry’emu Terwilligerowi, że człowiek, którego przyjechała obejrzeć, śmiertelnie się boi i dobrze wie, że w piekle płonie już dla niego stos i czekają zastępy szatana.Następnie wybuchła płaczem i schowała twarz w chusteczkę, niewiele mniejszą od poszwy na poduszkę.Gdzieś blisko uderzył piorun, prawie nie stłumiony przez blaszany dach.Mężczyźni ocierali spocone policzki i wyglądali niezbyt świeżo pod krawatem o tak późnej porze.W szopie było gorąco jak w piecu.I wszyscy oczywiście gapili się na Starą Iskrówę.Być może przed kilkoma dniami robili sobie żarty na temat tego wieczoru, teraz jednak, o godzinie wpół do dwunastej, przeszła im na nie ochota.Na początku tych zapisków wspomniałem, że poczucie humoru bardzo szybko opuszczało ludzi, którzy mieli zasiąść na naszym dębowym meblu, ale nie tylko skazańcom rzedła mina, gdy nadchodziła pora egzekucji.Krzesło wydawało się po prostu takie bezwstydnie nagie: stało na podwyższeniu, z wystającymi po obu stronach klamrami na nogi, niczym jakiś specjalny sprzęt, który musi nosić osoba chora na polio
[ Pobierz całość w formacie PDF ]