[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdybym zdołał powiększyć je milion razy, żaden człowiek nie byłby więcej niewolnikiem.Łapalibyśmy je do słojów i moglibyśmy odpędzić noc.Błyskawica uderzyła o kilka stóp od burty.-Jesteśmy w łodzi z wielką miedzianą kulą, pośrodku dużego obszaru słonej wody - przypomniał Didactylos.- Dzięki, Urn.- A świątynie bogów byłyby wspaniale oświetlone, ma się rozumieć — dodał szybko uczeń filozofa.Didactylos zastukał laską o burtę.- Niezły pomysł, ale nie zbierzesz tylu kotów - stwierdził.Morze wezbrało nagle.- Skacz do wody! - krzyknął Om.- Dlaczego? - zdziwił się Brutha.Fala niemal przewróciła łódź.Krople deszczu zasyczały na powierzchni kuli, rozpylając wokół gorącą mgiełkę.- Nie ma czasu na wyjaśnienia! Skacz do wody! Tak będzie lepiej! Zaufaj mi!Brutha wstał, przytrzymując się rusztowania, w którym wisiała kula.- Usiądź - rzucił Urn.- Wychodzę — powiedział Brutha.— To może chwilę potrwać.Łódź zakołysała się pod nim i na wpół skoczył, na wpół wypadł do wzburzonej wody.Błyskawica uderzyła w kulę.Gdy Brutha wypłynął na powierzchnię, widział przez moment rozżarzoną do białości kulę i „Nienazwaną" z wynurzoną niemal śrubą, pędzącą wśród mgły niczym kometa.Po chwili przez ryk sztormu przebiło się głuche „bum!".Brutha podniósł rękę.Om wynurzył się na powierzchnię, wydmuchując wodę z nozdrzy.- Mówiłeś, że tak będzie lepiej! - wrzasnął chłopiec.- No? Przecież ciągle żyjemy! I trzymaj mnie nad wodą.Takie żółwie jak ja nie umieją pływać.- Ale oni mogą już nie żyć!- Chcesz do nich dołączyć?Fala zalała Bruthę.Przez chwilę świat stał się ciemną, zieloną kotarą, w dodatku dzwoniącą w uszach.- Nie mogę pływać zjedna ręką! - krzyknął, kiedy znów wysunął głowę nad wodę.- Damy radę! Nie ośmieli się!- Kto taki?Kolejna fala uderzyła Bruthę.Ubranie ściągało go w dół.- Om.- Tak?- Chyba jednak nie umiem pływać.***Bogowie nie lubią rozmyślań.Nigdy nie było to dla nich cechą ułatwiającą przetrwanie.Umiejętność kuszenia, grożenia i przerażania zawsze wystarczały.Kiedy ktoś potrafi dla kaprysu burzyć całe miasta, skłonność do cichej refleksji i spojrzenie na sprawy z punktu widzenia kogoś innego rzadko kiedy wydaje się konieczne.W całym multiwersum doprowadziło to do pojawienia się mężczyzn i kobiet o porażającej inteligencji i empatii, poświęcających całe swe życie służbie bóstwom, które nie potrafiłyby ich zwyciężyć w spokojnej partyjce domina.Na przykład siostra Sestina z Quirmu nie zlękła się gniewu miejscowego króla, przeszła po rozżarzonych węglach i propagowała rozsądną etykę w imieniu bogini, którą interesowały wyłącznie nowe fryzury.Brat Zefilit z Klatchu porzucił rodzinę i ogromne dobra, a resztę życia poświęcił służbie chorym i ubogim, ku chwale niewidzialnego boga F'ruma, o którym powszechnie sądzono, że gdyby nawet miał tyłek, nie potrafiłby go znaleźć obiema rękami, gdyby posiadał ręce.Bogowie nigdy nie muszą być rozumni, póki mają wokół ludzi, którzy to za nich załatwiają.Królowa Morza nawet przez innych bogów uznawana była za dość tępą.Jednak nieobca jej była pewna logika.Ta logika kierowała jej myślami, gdy bogini sunęła poniżej wzburzonych sztormemfal.Mała lodź to kuszący cel.ale niedaleko dostrzegła większy, pełen ludzi, żeglujący prosto w burzę.To już było coś.Królowa Morza miała maksymalny okres skupienia uwagi porównywalny z cebulową bahji.Ogólnie rzecz biorąc, sama dbała o swoje ofiary.I wierzyła w duże liczby.***„Płetwa Boga" zsuwała się ze szczytu fali w podstawę kolejnej.Szkwał szarpał żagle.Kapitan brnął w wysokiej do piersi wodzie na dziób, gdzie stał Vorbis.Ekskwizytor ściskałreling i wyraźnie nie zwracał uwagi na fakt, że okręt płynie już nawpół zatopiony
[ Pobierz całość w formacie PDF ]