[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Utworzonaw ten sposób rada miała sprawować rządy w królestwie.Gundleus nie byłzachwycony tą decyzją.Nie zapłacił dwóch koszy złota za prawo do zasiadania wradzie starców, wolał jednak nie protestować.Zachował spokój, gdy obwarowywanozastrzeżeniami jego prawa do nowej narzeczonej i królestwa przybranego syna.Uther wydał jeszcze kolejne rozporządzenia.Oznajmił, że Mordred będziemiał trzech zaprzysiężonych protektorów, ludzi, którzy zobowiążą się bronić zawszelką cenę jego życia.Gdyby ktokolwiek skrzywdził księcia, będą musieli gopomścić lub sami zginą.Gundleus wysłuchał bez zmrużenia oka królewskiegoedyktu, ale poruszył się niespokojnie, gdy wymieniono zaprzysiężonych protektorówksięcia.Jednym z nich był król Tewdrik z Gwentu, drugim Owain, czempionDumnonii, a trzecim Merlin, władca Awalonii.Ludzie pragnęli usłyszeć coś o Merlinie tak samo jak o Arturze.Uther niepodejmował zwykle żadnych ważnych decyzji bez zasięgnięcia jego rady.AleMerlina nie było.Nie widziano go w Dumnonii od wielu miesięcy.Być może nawetjuż nie żył.Gdy ogłoszono edykt, Uther spojrzał po raz pierwszy na Morganę.Musiało jązaboleć, że wyparł się ojcostwa jej brata, a tym samym nie przyznawał się i do niej,ale też nie została wezwana na posiedzenie Wysokiej Rady jako nieślubna córkakróla, lecz jako zaufana wieszczka Merlina.Kiedy Tewdrik i Owain złożyliprzysięgę, Uther spojrzał na jednooką, ułomną kobietę.Obecni na sali chrześcijanieprzeżegnali się, chcąc odpędzić złe duchy.- A więc? - zapytał Uther.Morgana była zdenerwowana.Oczekiwano od niej zapewnienia, że Merlin, zktórym dzieliła tajemną wiedzę, będzie gotów złożyć przysięgę i wziąć na siebiewielką odpowiedzialność.Uczestniczyła w obradach jako kapłanka, a nie doradczyni.Popełniła błąd, odpowiadając:- Mój pan Merlin będzie zaszczycony tą nominacją, królu.W tym momencie usłyszałem krzyk Nimue.Był tak straszliwy iniespodziewany, że wszyscy obecni na sali chwycili w panice za włócznie.Myśliwskim psom zjeżyła się skóra na grzbietach.Po chwili krzyk zamarł i zapadłamartwa cisza.W mrocznej przestrzeni pod sufitem kłębił się w blasku ognia dym.Deszcz bębnił w dach.I nagle w ciemnościach nocy rozległ się z oddali potężnygrzmot.Chrześcijanie znów zaczęli się żegnać, ale nikt z obecnych nie miałwątpliwości, co oznacza ten odgłos.Taranis, bogini burzy, obwieszczała przybyciebogów na posiedzenie Wysokiej Rady.Zjawiali się na wezwanie dziewczyny, któramiała na sobie tylko przepasaną rzemykiem suknię, choć otuleni płaszczamimężczyzni drżeli z zimna.Nikt nie ruszył się z miejsca, nie powiedział słowa, ani nawet nie drgnął.Niepito miodu z rogowych pucharów ani nie rozgniatano wszy.W sali nie było jużkrólów, wojowników, biskupów, kapłanów ani mędrców.Był tylko milczący tłum,który patrzył z przerażeniem, jak Nimue rozpuszcza swe długie czarne włosy ipodchodzi do miejsca dla mówców obok rozpalonego pieca.Morgana wbiła wzrok wpodłogę, Tanaburs rozdziawił usta, a biskup Bedwin odmawiał bezgłośne modlitwy.Nimue rozłożyła ręce i zaczęła obracać się powoli zgodnie z kierunkiem ruchusłońca.Jej twarz wyglądała okropnie.Widać było tylko białka oczu, a zwykrzywionych ust wystawał język.Obracała się coraz szybciej i przysiągłbym, żewszystkich przeszedł nagle dreszcz.Wirując zbliżała się niebezpiecznie dobuchającego ognia i wydawało się, że wpadnie w płomienie, nagle jednakpodskoczyła w górę i opadła z krzykiem na posadzkę.Potem, węsząc jak zwierzę,przeszła na czworakach wzdłuż szeregu tarcz, które wcześniej rozsunięto, aby WielkiKról mógł ogrzać nogi przy ogniu.Gdy dotarła do tarczy Gundleusa, uniosła głowęjak atakujący wąż i splunęła na jego godło.Gundleus poderwał się z miejsca, ale Tewdrik go powstrzymał.Tanabursrównież próbował wstać, lecz Nimue spojrzała na niego białkami swych oczu ikrzyknęła.Przejmujący krzyk rozszedł się echem po wielkiej rzymskiej sali.Obezwładniony czarami dziewczyny Tanaburs osunął się na podłogę.Nagle Nimue drgnęła, przewróciła oczami i zobaczyliśmy znowu jej brązowezrenice.Popatrzyła na zatłoczoną salę, jakby była zdziwiona, że się tam znajduje, apotem, stojąc tyłem do Wielkiego Króla, zupełnie znieruchomiała.Oznaczało to, żejest w mocy bogów i będzie przemawiała w ich imieniu.- Czy Merlin żyje? - zapytał ostrożnie Tewdrik.- Oczywiście.- Głos Nimue brzmiał lekceważąco.Nie mówiła do króla panie.Obcowała z bogami i nie musiała okazywaćszacunku zwykłym śmiertelnikom.- Gdzie on jest?- Odszedł - odparła Nimue, odwracając się, by spojrzeć na odzianego w togękróla.- Dokąd? - dopytywał się Tewdrik.- Szukać Mądrości Brytanii - odrzekła Nimue.Wszyscy słuchali jej w skupieniu, bo były to wreszcie konkretne informacje.Widziałem, jak Sansum, Mysi Król, kręci się rozpaczliwie, próbując zaprotestowaćprzeciwko tej pogańskiej ingerencji w posiedzenie Wysokiej Rady, ale dopóki królTewdrik zadawał dziewczynie pytania, zwykły ksiądz nie mógł mu przerywać.- Co to jest Mądrość Brytanii? - wtrącił się Uther.Nimue znowu obróciła się w kółko.Najwyrazniej musiała zebrać myśli, abyudzielić odpowiedzi.W końcu odezwała się śpiewnym, hipnotycznym głosem:- Mądrość Brytanii to wiedza naszych przodków, dary bogów, TrzynaścieWłaściwości Trzynastu Skarbów, których zgromadzenie przywróci nam zdolnośćodzyskania utraconych ziem.- Zamilkła, a gdy przemówiła ponownie, jej głos miałjuż normalne brzmienie.- Merlin stara się zjednoczyć Brytanię - tu Nimue znówobróciła się na pięcie i spoglądała przez chwilę wprost w małe, pałające oburzeniemoczy Sansuma - i chce przywrócić ją dawnym bogom.A jeśli mu się to nie uda, króluUtherze, wszyscy zginiemy.Po sali przeszedł szmer.Sansum i chrześcijanie zaczęli głośno protestować,ale Tewdrik, chrześcijański władca, uciszył ich gestem ręki.- Czy to są słowa Merlina? - zapytał.Nimue wzruszyła lekceważąco ramionami.- Nie są to moje słowa - stwierdziła zuchwale.Uther nie miał wątpliwości, że Nimue, będąca jeszcze dzieckiem, wyrażapoglądy swego pana, pochylił się więc do przodu i zmarszczywszy groznie brwipowiedział:- Dowiedz się, czy Merlin złoży przysięgę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]