[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nikt poza rodziną nie będzie mnie oglądał.A już na pewno nie mam tam na kim robić wielkiego wrażenia!Ale pomoc okazana przez Tantrasa przypomniała mu o innych potrzebach.Odszukał papier i pióro, których używał poprzedniego dnia.O tej porze jego listy z pewnością były już w drodze do granicy i Forst Reach.To jeszcze jeden powód, aby stąd uciekać.Jeżeli nie przyjadę wkrótce po przybyciu listu, będą się niepokoić.Listy powinny go wyprzedzić o najmniej kilka dni.Pisał szybko, lecz starannie.“Starannie jak urzędnik" - zwykł żartować Tantras.Zamów mi nowe płaszcze, dobrze? I nowe buty.Są mi bardzo potrzebne.Wstydziłbym się wypełniać obowiązki w takich zdezelowanych jak te, które mam teraz.Skoro już jesteś tak miły i chcesz się tym zająć, poproś Intendenta o przygotowanie dla mnie kilku dodatkowych uniformów, które będę mógł zostawić i tutaj w jednym komplecie.Następnym razem może zabraknąć kogoś, kto nosi rozmiar zbliżony do mojego i będzie skłonny pożyczyć mi swoje ubrania! Dzięki.VanSpakował się szybko i nabrawszy wreszcie rozpędu, nie musiał już więcej myśleć o tym, co robi.Po ostatnich czterech latach służby umiał pakować się, nawet gdy był pijany ze zmęczenia, zamroczony bólem, oszołomiony lekami albo podczas snu i czasem rzeczywiście zdarzało mu się to robić.Przerzucił sobie przez ramię płaszcz - bardziej szary niż biały i lekko sfatygowany, ale nic już nie można było na to poradzić - wziął do ręki juki, z krzesła zabrał lutnię i skierował się do wyjścia.Po drodze na Łąkę Towarzyszy, do stajni, idąc ciemnym, rozbrzmiewającym echem korytarzem, zatrzymał pazia, oddał mu list do Tantrasa i poprosił, aby przyniesiono mu śniadanie, gdy będzie siodłał Yfandes.Yfandes czekała na niego przy wejściu do składziku na uprzęże.Wyczyścili całą moją uprząż - powiedziała - ale siodło nadaje się do naprawy, a cała reszta też nie jest w najlepszym stanie, Jeśli mam być szczera, to nie wierzę, że popręg wytrzyma jeszcze jakiekolwiek obciążenie.Nacięć od miecza czy wypalonych dziur nie można usunąć mydłem do czyszczenia siodeł - przypomniał jej.- Będziemy musieli.chwilę poczekać.a co z twoją paradną uprzężą? Jest prawie nowa.Używaliśmy jej dopiero ile.raz czy dwa? Yfandes zastrzygła uszami, jej szafirowe oczy zatrzymały się na nim.I Vanyel doznał osobliwego, nierzeczywistego wręcz wrażenia, którego doświadczył już kiedyś w przeszłości.Wydało mu się, że patrząc na pełną gracji sylwetkę białego konia, widzi ciemnowłosą kobietę o mądrych oczach, zmęczoną, lecz uśmiechającą się, ze świeżo rozpalonym oczekiwaniem na twarzy.Bogowie, gdybym potrzebował dowodu mego zmęczenia, oto on.Znowu te halucynacje.Sny na jawie.To pewnie dlatego, że nigdy nie myślę o niej jak o koniu, nawet wtedy gdy jej dosiadam.Zamrugał powiekami dla przywrócenia ostrości swemu spojrzeniu, a Yfandes, podniecona niczym mała dziewczynka, której powiedziano, że może ubrać odświętną sukienkę, zapytała: Wybrany mój, czy moglibyśmy jej użyć? Proszę cię.Vanyel zaśmiał się.Lubisz obwieszać się świecidełkami jak cyganka, co? Yfandes podrzuciła głowę i wygięła szyję.A ty nie? Słyszałam o tym, jak co rano prężysz się przed lustrem, szczególnie wtedy, gdy jest na kim zrobić wrażenie! Jesteś niesprawiedliwa - powiedział Vanyel na głos i śmiejąc się, poszedł poszukać paradnej uprzęży Yfandes.Mniej więcej w chwili gdy Vanyelowi udało się ustalić, gdzie jest przechowywana odświętna uprząż Yfandes, jedna z dziewek kuchennych, bystrooka, ledwie kilkunastoletnia brunetka, przyniosła mu gorący chleb z masłem, jabłecznik i trochę jabłek Siodło paradnej uprzęży było znacznie lżejsze i ładniejsze od siodła polnego.Było wytłaczane, wykończone srebrem i pomalowane na głęboki niebieski kolor.Na popręgach, podobnie zresztą jak i na cuglach, stanowiących część umiejętnie wyrobionej uzdy, wisiały srebrne dzwoneczki.Cugle znajdowały się tam zresztą bardziej dla wygody jeźdźca niźli Towarzysza i służyły raczej do ozdoby aniżeli do czego innego.Do uprzęży dopasowana była też zbroja dla konia, jednak po chwili zastanowienia Yfandes zgodziła się, że w podróży byłoby z nią za dużo kłopotów i Vanyel odłożył ją na bok.Potem zrobił sobie chwilę przerwy i zabrał się do zjedzenia chleba.Ciepła pajda ociekała roztopionym masłem i Vanyel zamknął oczy, rozkoszując się nadspodziewanie przyjemnym smakiem.Och, bogowie, świeży chleb!Smak, który czuł w ustach, zdał mu się teraz doskonalszy niźli smak manny, którą według kapłanów jedzą bogowie.Przez ostatni rok “chlebem" był w najlepszym razie twardy jak kamień chleb podróżny, a w najgorszym zapleśniałe okruchy, to wszystko.Tamten chleb nigdy nie był świeży, a tym bardziej gorący.Owszem, zdarzało się masło - czasami - zjełczałe w lecie, a twarde jak kamień w zimie.Za takimi drobiazgami tęsknimy najbardziej.Przysięgam, że to prawda! Najbardziej tęsknimy za zwykłymi rzeczami, takimi jak “spokój", “dobrobyt".Wspomniał przez chwilę towarzyszy broni, których pozostawił na pograniczu, i ułożył krótką modlitwę: “Najjaśniejsi bogowie, przynieście nam obydwie te rzeczy, ale przede wszystkim spokój.Jak najszybciej, zanim przeleje się jeszcze więcej krwi".Potem zajął się na przemian jedzeniem i dopasowywaniem uprzęży Yfandes.Dziewka kuchenna zaś najwyraźniej ociągała się z odejściem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]