[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie byłjuż magiem.Mistrzowie Roke spotkali się zatem, by wybrać nowego Arcymaga,tu, w Gaju.Jak zawsze.Ale nie jak zawsze.Przed przybyciem smoka Mistrz Przywołań także powrócił z krainy śmierci,do której może go zabrać jego sztuka.I tam, w krainie po drugiej stronie kamien-nego muru, widział naszego pana i młodego króla.Twierdził, że już nie wrócą.Mówił, że pan Krogulec polecił mu powrócić do nas, do życia, i przekazać tęwieść.Opłakiwaliśmy zatem naszego pana.Potem jednak zjawił się smok Kalessin i przyniósł go żywego.Mistrz Przywołań był z nami, gdy stanęliśmy na Pagórku Roke i ujrzeliśmy,jak Arcymag klęka przed królem Lebannenem.A potem, gdy smok uniósł naszegoprzyjaciela, Mistrz Przywołań runął na ziemię.176Leżał jak martwy, zimny, jego serce nie biło, lecz wciąż oddychał.Mistrz Ziółdokładał wszelkich starań, nie mógł go jednak ocucić.Jest martwy, orzekł.Oddycha, ale jest martwy.Toteż go opłakiwaliśmy, a po-tem, ponieważ ogarnął nas niepokój, a moje wzory zwiastowały zmiany i nie-bezpieczeństwo, spotkaliśmy się, by wybrać nowego Strażnika Roke, Arcymaga,który by nas poprowadził.Na miejscu Mistrza Przywołań posadziliśmy młodego króla.Wydawało sięstosowne, by zasiadł pośród nas.Jedynie Mistrz Przemian był przeciw, jednakustąpił.Zatem spotkaliśmy się, zasiedliśmy razem i nie mogliśmy dokonać wyboru.Mówiliśmy o tym i o tamtym, nikt jednak nie wymienił żadnego imienia.Potemzaś ja.Nawiedziło mnie coś, co mój lud nazywa eduevanu, innym oddechem.Słowa przyszły same, a ja je wypowiedziałem.Rzekłem: Hama Gondun! Kur-remkarmerruk wyjaśnił, że po hardycku znaczy to kobieta na Goncie.Kiedyodzyskałem zmysły, nie potrafiłem rzec, co oznaczają te słowa.I tak rozstaliśmysię, nie wybrawszy Arcymaga.Król odpłynął wkrótce potem, Mistrz Wiatrów pożeglował wraz z nim.Przedkoronacją udali się na Gont, szukając naszego pana, by dowiedzieć się, co znacząsłowa kobieta na Goncie.Lecz znalezli jedynie moją rodaczkę Tenar od Pier-ścienia, ta zaś rzekła, że nie jest kobietą, której szukają.Wrócili z niczym, z pusty-mi rękami.Lebannen zatem uznał, iż proroctwo dopiero się wypełni i w Havnorzesam włożył sobie koronę na głowę.Mistrz Ziół i ja także uznaliśmy, że Mistrz Przywołań nie żyje.Sądziliśmy, żejego oddychanie to pozostałość zaklęcia jego własnej sztuki, której nie rozumie-my, tak jak zaklęcie znane wężom, sprawiające, iż ich serca biją długo jeszczepo śmierci.Choć pogrzebanie oddychającego ciała wydawało nam się straszne,był jednak zimny, krew nie krążyła mu w żyłach, nie miał w sobie duszy, i to by-ło straszniejsze.Poczyniliśmy zatem przygotowania do pogrzebu.I wówczas nadgrobem otworzył oczy, poruszył się i przemówił: Przywołałem się do krainy życia., aby uczynić to, co uczynić trzeba.Głos Mistrza Wzorów brzmiał ochryple.Nagle mag roztrącił dłonią leżące napiasku kamyki. Kiedy Mistrz Wiatrów powrócił, znów było nas dziewięciu, ale podzielo-nych.Mistrz Przywołań twierdził, że musimy spotkać się raz jeszcze i wybraćArcymaga.Król nie powinien zasiadać między nami, rzekł, a kobieta na Goncie,kimkolwiek jest, nie ma czego szukać pośród mężczyzn na Roke, hę.MistrzowieWiatrów, Pieśni, Przemian i Sztuk twierdzą, że ma rację.Mówią też, że tak jakkról Lebannen powrócił z krainy śmierci, wypełniając proroctwo, tak i Arcymagz niej powróci. Ale. zaczęła Irian i urwała.Po chwili Mistrz Wzorów podjął swą opowieść.177 Jego sztuka, przywołania, to.kunszt przerażający.Kryje się w nim nie-bezpieczeństwo.Tutaj uniósł wzrok, spoglądając w zielono-złoty mrok międzydrzewami nie ma przywołań.Nikt nie przekracza muru.Nie ma muru.Jego twarz była twarzą wojownika, kiedy jednak spoglądał na drzewa, łagod-niała, malowała się na niej tęsknota. A teraz dodał uczynił z ciebie powód naszego spotkania.Nie pójdęjednak do Wielkiego Domu.Nie dam się przywołać. On tu nie przyjdzie? Wątpię, by wszedł do Gaju czy na Pagórek Roke.Na Pagórku wszystkierzeczy są tym, czym są naprawdę.Nie wiedziała, co miał na myśli, nie pytała jednak, zajęta czymś innym. Mówisz, że to ja jestem powodem, dla którego macie się dziś spotkać? Owszem.Trzeba dziewięciu magów, by odesłać jedną kobietę. Bardzorzadko się uśmiechał, a gdy to czynił, był to uśmiech ostry, gwałtowny. Mamysię spotkać, aby nie dopuścić do złamania Reguły Roke i by wybrać Arcymaga. Gdybym odeszła. ujrzała, jak kręci głową. Mogłabym iść do Mi-strza Imion. Tu jesteś bezpieczniejsza.Myśl o tym, że miałaby czynić zło, niepokoiła ją, ani razu jednak nie pomy-ślała, że mogłoby jej coś grozić.Nie potrafiła sobie tego wyobrazić. Nic mi nie będzie.Czyli Mistrz Imion, ty i Odzwierny.? Nie chcemy, by Thorion został Arcymagiem.Podobnie Mistrz Ziół, choćtylko kopie w ziemi i prawie się nie odzywa. Dostrzegł, że Irian patrzy naniego ze zdumieniem. Mistrz Przywołań Thorion używa prawdziwego imienia.W końcu umarł, hę?Irian wiedziała, że król Lebannen otwarcie posługuje się swym prawdziwymimieniem.On także powrócił z krainy śmierci.Jednakże fakt, iż podobnie czyniMistrz Przywołań, nadal ją niepokoił. A.uczniowie? Także są podzieleni.Pomyślała o Szkole, w której tak krótko przebywała.Z tego miejsca, z głę-bi Gaju ujrzała ją znowu: kamienne mury zamykające jeden gatunek istot i niedopuszczające innych niczym zagroda, klatka.Jak ktokolwiek w tej klatce mógłzachować równowagę?Mistrz Wzorów przesunął cztery kamyki, układając na piasku półksiężyc. %7łałuję, że Krogulec odszedł powiedział. Chciałbym umieć odczytaćto, co kryje się wśród cieni.Słyszę jednak tylko liście powtarzające: Zmiana,zmiana, zmiana.Wszystko się zmieni.Prócz nich.Spojrzał tęsknie na drzewa.Słońce zachodziło.Mistrz Wzorów wstał, poże-gnał ją cicho i odszedł, znikając wśród pni.178Dłuższą chwilę Irian siedziała na brzegu Thwilburn.Czuła niepokój wywo-łany tym, co usłyszała i o czym myślała, czego doświadczyła w Gaju.Martwiłasię też, że jakakolwiek myśl bądz uczucie mogło ją tam dotknąć.Wróciła do do-mu, przygotowała sobie kolację: wędzone mięso, chleb, sałatę.Zjadła, w ogólenie czując smaku.Potem wyszła nad wodę.Był ciepły, cichy wieczór, tylko najja-śniejsze gwiazdy przyświecały przez biały woal mgły.Irian zsunęła sandały i we-szła do strumienia.W zimnej wodzie wyczuwała cieplejsze prądy.Zdjęła ubranie,męskie nogawice i koszulę tylko to miała i naga zanurzyła się powoli, czu-jąc, jak prąd napiera na jej ciało.W Irii nigdy nie pływała w strumieniach, nie-nawidziła też morza, szarego, zimnego, rozkołysanego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]