[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zerwał się na równe nogi.- Dokąd się wybierasz? - spytał Owen.- Po matkę - odparł twardo Anakin.- Annie, nie! - zawołała Padmé, wstając i chwytając go za ramię.- Twoja matka nie żyje, synu - dodał zrezygnowany Cliegg.- Pogódź się z tym.Anakin spojrzał na nich pałającymi oczyma.- Wyczuwam jej ból - wydusił przez zaciśnięte zęby.- Ciągły ból.Znajdę ją.Krótką chwilę ciszy przerwał Owen:- Weź mój skuter rakietowy - powiedział, zrywając się z miejsca i mijając Anakina.- Wiem, że ona żyje - rzekł Anakin, zwracając się ku Padmé.- Po l prostu wiem.Kobieta spojrzała na niego ze smutkiem i puściła jego rękę, gdy ruszył za Owenem.- Jaka szkoda, że nie zjawił się wcześniej - jęknął Cliegg.Padmé popatrzyła bez słowa na zrozpaczonego mężczyznę i na Beru, która stanęła obok niego i objęła go czule.A potem, nie bardzo wiedząc, co powiedzieć, postanowiła dołączyć do Anakina i Owena.- Musisz tu zostać - rzekł Anakin, kiedy stanęła u jego boku.- To dobrzy ludzie.Będziesz bezpieczna.- Anakinie.- Wiem, że ona żyje - powiedział, nie odrywając wzroku od dalekich wydm.Padmé przytuliła go mocno.- Znajdź ją - szepnęła.- Niedługo wrócę - obiecał Jedi, a potem skoczył na siodełko rakietowego skutera, uruchomił silnik i pognał w dal, ponad oceanem piasku.ROZDZIAŁ 18Kiedy sygnał wywoławczy, szyfrowany kodem piątym i przeznaczony dla wąskiego grona odbiorców, dotarł do Świątyni Jedi na Coruscant, Mace Windu i Yoda wiedzieli, że wiadomość będzie ważna.Niezwykle ważna.Odebrali ją w pokoju Yody, lecz najpierw Mace rozejrzał się uważnie po korytarzu i starannie zamknął drzwi.Ukazał się przed nimi hologram Obi-Wana Kenobiego.Mężczyzna był niespokojny, raz po raz oglądał się przez ramię.- Mistrzowie, udało mi się nawiązać kontakt z Lamą Su, premierem planety Kamino.- Oho, dobrze, żeś planetę swoją odnalazł - odezwał się Yoda.- Dokładnie tak, jak przewidzieli twoi uczniowie - przytaknął Obi-Wan.- Kaminoanie są kloniarzami, podobno najlepszymi w galaktyce.Z tego, co widziałem, wnioskuję, że tak jest naprawdę.Mistrzowie zmarszczyli czoła.- Użyli łowcy nagród, Janga Fetta, jako wzorca dla armii klonów.- Armii? - powtórzył Mace.- Armii dla Republiki - dodał Obi-Wan.- Co więcej, jestem przekonany, że to on stoi za zamachami na senator Amidalę.- Sądzisz, że ci kloniarze także są w to zamieszani?- Nie, Mistrzu.Wygląda na to, że nie mają motywu.- Niczego nie zakładaj z góry, Obi-Wanie - poradził Yoda.- Czystym musi być twój umysł, jeżeli odkryć masz prawdziwych złoczyńców stojących za tym spiskiem.- Tak, Mistrzu - zgodził się Obi-Wan.- Premier Lama Su powiedział mi, że pierwszy batalion klonów żołnierzy jest gotów do odbioru.Prosił także, bym cię uprzedził, że jeśli zachcemy zamówić ich więcej niż planowano - a produkcja pierwszego miliona jest już mocno zaawansowana - Kaminoanie będą potrzebować sporo czasu.- Milion klonów wojowników? - spytał z niedowierzaniem Mace Windu.- Tak, Mistrzu.Powiedziano mi, że to Mistrz Sifo-Dyas prawie dziesięć lat temu na żądanie senatu złożył zamówienie na armię klonów.Ja jednak mam wrażenie, że zginął, zanim to się stało.Czy Rada kiedykolwiek autoryzowała stworzenie armii klonów?- Nie - odparł bez wahania Mace.- Ktokolwiek złożył to zamówienie, działał bez upoważnienia Rady Jedi.- Zatem jak to się stało? I dlaczego?- Zagadka jest coraz bardziej zawiła - stwierdził Mace.- Trzeba ją rozwiązać z wielu powodów, nie tylko przez wzgląd na bezpieczeństwo pani senator Amidali.- Klony są imponujące, Mistrzu - powiedział Obi-Wan.- Stworzono je i wyszkolono tylko w jednym celu.- Zatrzymać musisz tego Janga Fetta - polecił Yoda.- Sprowadzić do nas.My go przesłuchamy.- Tak, Mistrzu.Zgłoszę się, kiedy będę go miał.- Obi-Wan raz jeszcze obejrzał się przez ramię i nagle polecił R4 przerwać transmisję.- Armia klonów - rzekł Mace do Yody, kiedy hologram zgasł.Dlaczego Sifo-Dyas miałby.- Informacja, kiedy zamówienie złożono, pomóc nam może - od-parł Yoda.Mistrz Windu skinął głową.Jeżeli dane zdobyte przez Obi-Wana były prawdziwe, Sifo-Dyas musiał złożyć zamówienie na krótko przed śmiercią.- Jeżeli ten Jango Fett rzeczywiście jest zamieszany w ataki na Amidalę, a jednocześnie został wybrany na wzorzec dla armii klonów tworzonej dla Republiki.- Mace Windu urwał i pokręcił głową.Nie wierzył w tak niezwykły zbieg okoliczności.Ale w jaki sposób można było powiązać ze sobą dwie tak odległe sprawy? Czy ten, kto postanowił stworzyć armię klonów, obawiał się pani senator Amidali i opozycji, którą budowała przeciwko ustawie o militaryzacji?Mistrz Jedi potarł czoło dłonią i spojrzał na Yodę, który siedział z zamkniętymi oczami.Pewnie rozważa tę samą zagadkę, pomyślał Mace.Kto wie, czy nie martwi się bardziej niż ja.- Ślepi jesteśmy, skoro tworzenia armii klonów dostrzec nie umieliśmy - zauważył Yoda.- Czas poinformować senat, że nasza zdolność do korzystania z Mocy się zmniejszyła.- Tylko Czarni Lordowie Sithów wiedzą o naszej słabości - odparł Yoda.- Jeżeli senat poinformujemy, przysporzymy sobie wrogów.Obi-Wan szedł korytarzem, starając się zachować czujność.Nie wiedział nic o dotychczasowych dokonaniach Janga Fetta, ale uznał, że muszą być znaczące, skoro akurat tego mężczyznę wybrano na prototyp całej armii klonów.Przystanął, zamknął oczy i zagłębił się w Moc, szukając ukrytych wrogów.Chwilę później, przekonany, że w pobliżu nie ma Janga, zbliżył się do drzwi jego mieszkania.Delikatnie przebiegł palcami wokół portalu, szukając potencjalnych pułapek, a potem dotknął zamka.Trzymając na nim jedną dłoń, spróbował lekko popchnąć drzwi.Nie ustąpiły.Obi-Wan sięgnął po miecz świetlny, by utorować sobie drogi siłą, ale po namyśle zmienił zdanie, decydując się na bardziej subtelne rozwiązanie.Znowu zamknął oczy i posłał niewidzialne wici Mocy wprost do blokady, z łatwością manipulując mechanizmem.Wciąż trzymając miecz, pchnął drzwi po raz drugi i tym razem rozsunęły się bezszelestnie.Gdy tylko zajrzał do środka, zrozumiał, że broń nie będzie mu potrzebna.W mieszkaniu panował nieprawdopodobny bałagan: na podłodze leżały wyciągnięte z szaf szuflady i poprzewracane krzesła.Obi-Wan rozejrzał się, szukając jakiegoś śladu.Wreszcie jego wzrok padł na ekran komputera w salonie.Zbliżył się do terminala, włączył go i stwierdził, że jest on częścią sieci bezpieczeństwa, sprzężoną z kamerami rozmieszczonymi w wielu zakątkach budowli.Obi-Wan w pośpiechu przeglądał obrazy przekazywane z różnych odcinków korytarza i z samego mieszkania.Zobaczył także widoki z kamer umieszczonych na zewnątrz - na zalanym deszczem dachu budynku i za transpastalowym oknem salonu, w którym się znajdował [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • necian.htw.pl